Розширений пошук Розширений пошук

Postępowanie negatywowe. Utrwalenie i opracowanie chemiczne negatywu


Gdy już wywołanie obrazu skrytego zostało doprowadzone do pożądanego stopnia, wypada usunąć z negatywu nierozłożony bromek srebra, który znajdując się pod czarnym strątem srebrowym, tworzy warstwę białawo-mleczną, wyraźnie widoczną od strony szklanej negatywu. Warstwa ta zachowała wrażliwość na światło i przy usunięciu spowodowałaby pożółknięcie i ściemnienie negatywu. Rozpuszcza ją podsiarczyn sodu (natrium hyposulfurosum) w rozczynie wodnym 1 : 4, potocznie zwany utrwalaczem, ponieważ utrwala negatyw, czyniąc go niewrażliwym na światło. Czynność ta nazywa się utrwaleniem negatywu.

W utrwalaczu biaława warstwa znika już po kilku minutach i negatyw staje się przejrzystym. Jednakże i potem pozostają w nim jeszcze niewidzialne związki chemiczne, mogące oddziaływać szkodliwie na negatyw. Dlatego zaleca się utrwalać negatyw jeszcze drugie tyle czasu, ile było potrzeba, by go uczynić przeźroczystym, naogół nie krócej niż 15 minut w całości.

Utrwalacz w miarę zużycia zanieczyszcza się przez wywoływacz i tworzące się z niego związki, brunatnieje, traci na mocy, działając coraz powolniej. Ażeby temu zaradzić, utrwalacz się zakwasza, t. j. dodaje doń siarczynu sodu, dwusiarczynu acetonu lub sodu, metodwusiarczynu potasu, słowem związki, zawierające kwas siarkawy. Dzięki temu utrwalacz nie ciemnieje nawet po dłuższem używaniu i działa skuteczniej i szybciej, niż utrwalacz zwykły.

Pomiędzy wywołaniem a utrwaleniem negatyw musi być opłukany, ażeby zbytecznie nie zanieczyszczał utrwalacza. Natomiast po utrwaleniu musi negatyw być przemyty bardzo gruntownie, ażeby zeń wydalić całkowicie podsiarczyn sodu. Resztki jego pozostawione w emulsji, działają z czasem na nią rozkładająco i niszcząco. Negatyw, niedostatecznie wypłukany, nie daje żadnej gwarancji trwałości (podobnież, jak i odbitka pozytywna papierowa) — czynność płukania musi więc być wykonana bardzo starannie. Dla usunięcia resztek podsiarczynu z emulsji, wystarcza płukanie w wodzie bieżącej przez trzy kwadranse (dopływ górny — odpływ dolny). W braku takiego urządzenia, gdy się nie posiada wodociągu, jest się zmuszonym wymaczać negatywy w wanienkach z wodą nalewaną i co pewien czas zmienianą. Potrzeba conajmniej sześć zmian w odstępach dziesięciominutowych. Przekonać się o stopniu wypłukania z podsiarczynu sodu można, próbując wodę, w której dłużej leżał negatyw lub odbitka, na reakcję nadmanganjanu potasu w słabym rozczynie. Jeśli po pięciu minutach woda różowości nie traci, dowodzi to, że w niej już resztek podsiarczynu sodu niema — w przeciwnym bowiem razie różowość po pewnym czasie żółknieje i niknie.

WILJA POD WILNEM. Objektyw anastygmatyczny o 18 cm. ogniskowej
WILJA POD WILNEM. Objektyw anastygmatyczny o 18 cm. ogniskowej

KOŚCIÓŁ W TRYNOPOLU. Zdjęcie teleobjektywem z tego samego miejsca, co poprzednie
KOŚCIÓŁ W TRYNOPOLU. Zdjęcie teleobjektywem z tego samego miejsca, co poprzednie

Wywoływanie negatywu odbywało się przy świetle ciemno-czerwonem. Z chwilą włożenia do utrwalacza wystarcza światło jasnoczerwone albo nawet żółte. Natomiast światło białe w najmniejszej nawet ilości sprowadza pożółknienie miejsc negatywu nieutrwalonych całkowicie albo zamglenie dwubarwne i dalsze utrwalenie takich miejsc do przezroczystości idzie już opornie.

Negatyw utrwalony najczęściej podlegać musi dalszemu opracowaniu chemicznemu, t. j. osłabieniu lub wzmocnieniu, aczkolwiek amatorzy skłonni są uważać je za niepotrzebne i naogół słabe pojęcie mają o niezmiernej wadze tych dalszych czynności, które mogą gruntownie przekształcić negatyw i z wadliwego uczynić go wzorowym. Negatyw musi posiadać doskonałą przejrzystość świateł przy dostatecznem pokryciu i wypracowaniu cieni — krytość negatywu powinna być średnia, ani za gęsta, ani za słaba, a stosunek świateł do cieni ma wykazywać kontrastowość dostateczną, ale nie zanadto rozciągłą.

Negatyw, naświetlony obficie i wywołany z uwzględnieniem zapasu walorów potencjalnych, będzie najczęściej wymagał lekkiego osłabienia dla lepszej klarowności, a rzadko który negatyw posiadać może już przez samo wywołanie opisane wyżej zalety — to też dalsze opracowanie negatywu prawie zawsze będzie potrzebne, a mimo to podręczniki nie kładą nacisku na tę okoliczność i traktują osłabienie jako czynność dodatkową i względną, gdy jest ona zasadniczą, powszechną i prawie zawsze konieczną.

Osłabienie było dwojakie: równomierne i nierównomierne. Pierwsze zapomocą osłabiacza Farmera, drugie wnadsiarkanie amonu (ammonium persulfuricum). Osłabienie równomierne zdejmuje z samej niejako powierzchni całego negatywu szary strąt srebrowy — nierównomierne działa przeważnie w głąb najgęstszej warstwy strątu (najwyższe światła) a pozostawia nietknięte warstwy cienkie (cienie). 

Osłabieniu równomiernemu podlegają negatywy zamglone, powleczone dymkiem, albo też negatywy wywołane zbyt intensywnie, więc posiadające nadmierną krytość ogólną. Z pomiędzy wielu osłabiaczy tego typu najlepszym jest bezsprzecznie osłabiacz farmerowski, niezmiernie prosty w przyrządzeniu (rozczyn 5% żelazicjanku potasu i 20% podsiarczynu sodu zmieszane razem w odpowiedniem dozowaniu). Nadmierna ilość żelazicjanku działa zbyt prędko i nierówno, bez możności szybkiej kontroli. Gruntowne płukanie negatywów pomiędzy utrwaleniem a osłabianiem nie jest potrzebne, gdyż do obydwuch płynów wchodzi ta sama substancja — bez opłukania jednak osłabiacz szybko się zanieczyszcza i traci na sile. Wbrew ustalonej praktyce amatorskiej unikania osłabiania, prawie każdy negatyw, 0 ile tylko nie był niedoświetlonym, a już z pewnością każdy naświetlony obficie musi przejść osłabienie i ma w niem coś do zyskania. Płyta mocno prześwietlona, która otrzymała wszędzie ilość światła nadmierną, wypada po wywołaniu szaro i ciemno : osłabienie usunie z niej te cechy, a jej monotonję i cienkość następnie naprawi wzmocnienie. Natomiast płyta niedoświetlona rzadko tylko być może osłabianą Farmerem i to bardzo krótko i ostrożnie — li tylko dla zdjęcia dymku. Jej półtony są cienkie, a szczegóły w cieniach zaledwie zarysowane — dłuższe przeto osłabianie mogłoby zniszczyć te delikatne warstewki strątu i doprowadzając je do przezroczystości szklistej, uczynić negatywy jeszcze bardziej kontrastowe i już do użytku niezdatne. Dlatego to należy unikać zamglenia przy wywoływaniu płyt niedoświetlonych i wywoływać je ostro, szybko 1 ciepło, gdy to samo zamglenie przy negatywach normalnych i prześwietlonych wcale nie jest niebezpieczne i z łatwością daje się usuwać Farmerem.

Ale ten osłabiacz działa skutecznie tam tylko, gdzie ma usunąć z powierzchni negatywu zewsząd jednakową warstwę strątu srebrowego. Gdy jednak kontrasty są mocne, to jest cienie przejrzyste przy światłach gęsto krytych, wtedy negatyw na równomiernem osłabieniu mógłby tylko stracić. A takie są przeważnie negatywy amatorskie migowe i te, przy których warunki zmuszały do naświetlenia oszczędnego. Negatywy te mają złe walory i byłyby artystycznie stracone, gdyby nie cudowny poprostu w swem działaniu osłabiacz nierównomierny, atakujący światła, a oszczędzający cienie. Jest nim osłabiacz z nadsiarkanu amonowego (ammonium persulfuricum), mający własność rozpuszczania srebra tam przedewszystkiem, gdzie jego warstwa jest najgrubsza, a więc właśnie w światłach.

Nadsiarkan amonu stosuje się w rozczynie wodnym 3— 5% z tern ostrzeżeniem, że negatyw musi być uprzednio przemyty jaknajgruntowniej, gdyż najsłabsze resztki utrwalacza spowodują plamy i zepsują negatyw bez ratunku. Ponieważ działa on wgłąb zawiesiny, więc opłukanie negatywu nie przerywa jego działania, jak to było z Farmerem. Negatyw wyjęty z nadsiarkanu amonu i włożony do wody będzie się osłabiał w dalszym ciągu aż do zniknięcia całego obrazu. Działanie jego przerywa kąpiel z 5% rozczynu siarczynu sodu w ciągu 5 minut, poczem następuje zwykłe płukanie.

Osłabiacz amonowy jest niezastąpiony niczem dla negatywów kontrastowych i ulepsza je zadziwiająco, nie tyka cieni przez dłuższy czas i doprowadzić może światła do całkowitej przejrzystości. Negatyw po amonie staje się idealnie harmonijnym i nawet starego praktyka zdumiewa doskonałem wyrównaniem kontrastów, a przy dłuższem osłabianiu może nawet sprowadzić ich zmniejszenie ponad potrzebę i zamiast negatywu pstrego i poszarpanego w walorach dać zupełnie cienki i jednolicie monotonny. Stanowi też osłabiacz amonowy pierwszorzędny i niezmiernie doniosły środek malarskiego opracowania negatywu w ręku fotografa, obdarzonego smakiem i daje mu źródło pracy wdzięcznej i radosnej. Zbyt mało udzielają uwagi podręczniki temu szacownemu czynnikowi, który w pracy każdego fotografa powinien znaleźć codzienne zastosowanie.

Posiada on tylko jedną wadę. Jest niepewny i nieobliczalny. Żadne podręczniki ani powagi naukowe nie umiały dotąd wytłumaczyć, dlaczego raz działa on skutecznie już po paru minutach, innym razem dopiero po kwadransie lub pół godzinie (a kołysać wannę trzeba wciąż), a dlaczego niekiedy nie działa wcale niezależnie od czasu. Podobnież najstaranniejsze przemycie nie zabezpiecza negatywu od plam lub odstawania żelatyny od szkła — a jeśli negatyw był za brzegi ujęty palcami niezbyt czystemi lub suchemi, to napewno w tern miejscu po amonie będą plamy. Bezpieczniej przeto jest sporządzić wprzód duplikat negatywu i na nim dopiero operować.

Jednakże i te poważne niedogodności nie są w stanie zrazić świadomego fotografa, gdyż amon daje mu środek niczem niezastąpiony oddziaływania na harmonijność negatywu. A wszystkie nasze rozważania sposobu negatywowego, prowadzone w kierunku otrzymania negatywu wzorowego, idą po linji takiego opracowania negatywu, iżby on posiadał w sobie jaknajwięcej danych do stworzenia obrazu malarsko nienagannego i jaknajmniej zmian interpretowania walorów wymagał przy pracy pozytywowej. 

Negatyw, naświetlony normalnie, ale wywołany zakrótko bywa zbyt cienki (zamało kryty) i posiada kontrasty zbyt słabe. Negatyw prześwietlony a wywołany nieostrożnie, później zaś osłabiony Farmerem, wykazuje te same cechy. W obydwuch wypadkach negatywy te nie mogłyby dać dobrej kopji pozytywnej bez wzmocnienia.

Wzmocnienie polega na chemicznem zgrubieniu warstwy strątu srebrowego, które intensyfikuje światła, uwyraźnia delikatne cienie i powiększa ogólną kontrastowość. Wzmacniać należy tylko takie negatywy, które mają szczegóły w cieniach wypracowane, aczkolwiek za słabe. Wzmocnienie negatywu o światłach krytych a cieniach pustych i szklistych nietylko go nie poprawi, ale wprost przeciwnie jeszcze pogorszy, gdyż zwiększy jego wadliwą nadmierną kontrastowość. 

Wzmaczniacze są rozmaite. Uranowy działa zbyt silnie zabarwieniem na czerwono, które zresztą jest nietrwałe i zmywa się w wodzie. Miedziany jest pewniejszy, ale nie dorównywa sublimatowemu. Ten ostatni daje wzmocnienie znaczne, ale harmonijne i trwałe. Przygotowuje się z chlorku rtęci (Hydrargyrum bichloratum corrosivum— trucizna!), przyczem wymaga ostrożności i dokładności, a ponieważ wybiela negatyw, więc musi po nim nastąpić powtórne czernienie w wywoływaczu przy świetle dziennem. Słowem, jest dość kłopotliwy. Dlatego, zalecając zawsze przygotowanie własnoręczne wszelkich płynów fotograficznych, w tym wypadku odstępuję od reguły, by polecić gotowy wzmacniacz sublimatowy w jednym płynie, jaki wyrabiają fabryki chemiczne : działa on niezawodnie, bez żadnych specjalnych zabiegów poza dobrem wypłukaniem negatywu z utrwalacza i nie wymaga późniejszego czernienia. Po wyschnięciu negatyw wzmocniony sublimatem przybiera drugie tyle na sile, co należy brać pod uwagę przy robocie i nie doprowadzać wzmocnienia aż do stopnia, w jakim widzieć chcielibyśmy negatyw po wyschnięciu. W razie przeholowania wzmocnienia krótkie zanurzenie do utrwalacza osłabia go napowrót w żądanej mierze, ale i tu strzec się należy przesady, gdyż negatyw tak osłabiony wzmacnia się ponownie z trudem.

Wszystko wyżej powiedziane dotyczyło osłabienia lub wzmocnienia całego negatywu. Zdarzyć się jednak może, że tylko część negatywu wymaga takiej modyfikacji, gdy chcemy w nim coś uwydatnić, lub przytłumić. Te same płyny, to jest osłabiacz farmerowski i wzmacniacz sublimatowy służą i do opracowania częściowego lokalnego, zapomocą pendzelka, kłaczka waty lub zanurzenia w płynie części negatywu. Są to jednak czynności niełatwe, wymagają ręki biegłej i doświadczonej, nie można więc ich zalecać początkującym.

Wypadek najczęstszy i względnie najłatwiejszy, to osłabienie nieba w krajobrazie, które przy niedoświetleniach lub przy naturalnym kontraście w temacie wypada zbyt czarno i później daje w pozytywie owe uprzykrzone białe prześcieradła. Jeśli ziemię z niebem łączą duże drzewa, domy, wieże i t. p., to osłabienie nieba może być tylko wykonane lokalnie przez nacieranie. Jeśli jednak wysokich przedmiotów niema, to poprostu zanurzamy negatyw mokry (nigdy suchy, gdyż linja graniczna zaznaczy się z przeraźliwą ostrością) do osłabiacza połową górną z niebem i doprowadzamy je do pożądanego stopnia przejrzystości, odnajdując nieraz chmury, które przedtem były utopione w ogólnej czerni i ciesząc się pozyskaniem różnych subtelnych półtonów, których przedtem nie dostrzegaliśmy. W ten sam sposób wzmacniamy w razie potrzeby część dolną negatywu.

keyboard_arrow_up