Розширений пошук Розширений пошук

S.


Safiany

Safianów była fabryka w Samborze w XIV wieku, w r. 1763 był tam cech safianiczy; w Zamościu w XVI w. jak to widzimy z mowy hetmana na sejmie w r. 1604; w Jarosławiu z początku XVII wieku ; w Mohilewie i Raszkowie w XVIII wieku. Z początku XIX wieku w Bydgoszczy zaczęto robić safian, lecz poprzestano; w Warszawie, Lwowie, Kutach i Tyśmienicy; w ostatnich dwóch miejscach wyprawiało 124 majstrów rozmaite skóry safianowe. (Obacz także: Garbarnie).

Saletrzarnie

Saletrzarnie były w XVI w. we Lwowie, Łucku, Włodzimierzu; w XVII wieku w Janowie, Trylesach i Jaśle; w XVIII wieku w Bracławiu, Brodach, Chmielniku, Letniowcacli, Olckowcu, Korsuniu, Wieliczce i Wierzbowcu. Przy końcu XVIII wieku założyła Jks. Anna Jabłonowska, majdan do wyrabiania saletry w Siemiatyczach. Takie majdany w XVIII wieku liczne istniały na Podolu, Ukrainie i Rusi. Z początku XIX wieku była w Lublinie fabryka saletry Balińskiego, w Strzelnie i Zwańczyku na Podolu. Ziemia saletrzana znajduje się Cykowce, Łojówcach i Minkowpach na Podolu.

Samowary

Najwięcej samowarów sprowadzano z Rosii z miejsca Tuła, gdzie tego rodzaju wyroby na wielką skalę wykonywano i za granicę rozsyłano.

Sery

Jan Sobieski założył obok Wilanowa holenderską kolonię, która trudniła się wyrobem serów, i miała być wzorem gospodarstwa dla okolicznego ludu.

Góralskie sery wyrabiano w XVIII wieku w Jaworniku, w Klikuszowej w Tatrach i w obwodzie myślenickim i bocheńskim. Sery żmudzkie słynęły oddawna. Bielski chwali sery podgórskie na Spiżu wyrabiane. Dawniej w Polsce nie było dworu, któryby nie posiadał sernika, to jest takiego, co wyrabiał sery, a którego tak malowniczo opisał Mickiewicz w Panu Tadeuszu. Dziś cała ta gałąź wyrobów z małemi wyjątkami zapomnianą została, a miejsce ich zajęły wyroby zagraniczne.

Sery szwajcarskie wyrabiano w Jaworowie w XVIII wieku. V połowie XIX wieku przemysł ten znacznie się w kraju naszym ożywił, a niektóre wyroby nie ustępują w niczem zagranicznym, mianowicie wyrabiano sery w Korotnicy na Podlasiu, a zakład ten Ronikiera produkował przeszło 100 cetnarów sera rocznie na sposób limbursko- szwajcarski. W Trakach dobrach Giełgudyszki barona Kendla wyrabiano ser na sposób limburski. W dobrach włodawskich Augusta Zamojskiego w Radzyńskiem wyrabiano rocznie 600 cetnarów sera na sposób chesterski, do którego wyrobu sprowadzono Szwajcarów, w Dankowicach, Bestwinie, Podłeżu, w Bieżanowie pod Krakowem we fabryce Homburga, w Gowenloh, w Gruszynie pod Mniszewem Broomfield wyrabiają sery szwajcarskie.

Sery wyrabiają także i w Kniaźu powiecie złoczowskim Augustynowicza i w Solnem pod Ustrzykami Alojzy Kempe wyrabia ser deserowy; w Pełkini, Więżowniey ks. Jerzego Czartoryskiego ser limburski, w Równi i Drewniku powiecie liskim wyrabia Gebhard Heumos sery: ementalski, limburski, Romadur i szwajcarski; w Hojniku w powiecie tarnowskim Wład. Kaczkowskiego wyrabiają ser na sposób de Brie; w Jureczkowej powiecie bireckim Korwina wyrabiają ser frankfurcki; w Ołpinach powiecie jasielskim Karola Rogawskiego ser limburski; w Kozach pod Białą, Jana Skutka serki limburskie; w Zarzeczu powiecie jarosławskim, Jana Stefko ser limburski i szwajcarski; w Płonnej powiecie sanockim, Leonarda Truskolaskiego sery owcze; w Dżwiniarzu górnym powiecie Turka, Vogla i Schotti ser szwajcarski; w Cichawie powiecie wielickim Kazimierza Żeleńskiego sery limburskie i szwajcarskie; w Wysokim dworze na Litwie w powiecie kowieńskim sery żmudzkie. Ostatniemi czasy sery polskie nawet za granicą zyskały sobie obywatelstwo, wiemy bowiem, że pani Łukańska posiada w okolicy Lyonu fabrykę serów polskich, które tak są rozpowszechnione we Francii, iż nawet w Paryżu na jadłospisach figurują jako sery polskie.

Siecie

Siecie wyrabiano w Jarosławiu w XVII wieku; w XVIII wieku w Radymnie robiono sieci z konopi galicyjskich i prowadzono je Sanem i Wisłą do Gdańska, gdzie je bardzo dobrze sprzedawano. Także w Kętach wyrabiano sieci w XVIII wieku. W Łozdziejach w augustowskiej gubernii kobiety odda wna trudnią się wiązaniem sieci do łowienia ryb. Według Haura pisarza XVII wieku mieli tkacze, którzy należeli do rzemieślników wiejskich oprócz tkania płótna obowiązek robienia sieci i dopomagania przy łowieniu ryb.

Sieraki

Gatunek sukna zwany sieraki wyrabiano z początku XIX wieku w Dobczycach w Bocheńskiem rocznie 50 postawów, (jeden postaw zawiera w sobie blizko 14 metrów), w Ciężkowicach w Sądeckiem postawów 60, w Ujanowicach postawów 30, w Kulikowie postawów 42, w Jaryczowie postawów 60, w Krzywotułach postawów 20, w Rzeszowie i Podhajcach w Brzeżanskiem. Polski łokieć sieraku kosztował w r. 1805 30—40 kr., a w r. 1810 już 90—100 kr.

Sukna grube krajowe mają co do gatunku pierwszeństwo przed zagranicznemi, natomiast sukna cienkie zagraniczne przewyższają dobrocią wyroby krajowe. (Obacz także: Sukno).

Sierpy

(Obacz: Kosy).

Sikawki

Sikawki wyrabiano w XVI wieku w Krakowie; rachunki miasta Krakowa z r. 1546 wspominają: za sikawki na ratusz kupione zapłacono tokarzowi grzywien 2. W Warszawie wyrabiał z początku XIX wieku sikawki ogniowe zakład fabryczny Karola Mintera założony w r. 1828. Zygmunt August zamówił dla miasta Wilna 100 sikawek u Jana Krakowskiego i Stanisława Kłodownickiego w Krakowie po 15 gr. jedna.

Siodła

Siodła i uprzęże na konie wyrabiano sławne w XVIII wieku w Pomykowie własności kanclerza Małachowskiego, w Drzewicy i Tulczynie Szczęsnego Potockiego. W r. 1835 powstała w Warszawie fabryka siodlarska i wyrobów galanteryjny cli Augusta Stoltzmanna, która wyrabiała między innemi siodła, kuferki, torby podróżne i inne przedmioty. Z rachunków Kościeleckiego z r. 1510 dowiadujemy się, że wyzłocenie rzędu na konia królewskiego kosztowało grzywien 26, od roboty rzędu srebrnego na konie królewskie grzywien 29 gr. 26, siodlarzowi za uzdę strojną grzywna 1 gr. 15. Wedle taksy królewskiej z r. 1573 kosztowało siodło hiszpańskie z blachami polerowanemi i śrubami 3 złt., brunszwickie z blachą około kraj a 2 złt., włoskie z poduszkami z zamkiem w siedzeniu 1 złt. 15 gr., bez zamku 1 złt. 6 gr., tureckie proste 1 złt. 10 gr., po krajach białą skórą obłożone 1 złt. 15 gr., małe siodło 20 gr., sarczak bez safianu 2-1 gr., siodło woźnice 18 gr., pokład nowy do siodła 6 gr., strzemiona włoskie szmelcowane 6 gr., nierozcinane 8 gr., rozcinane piłowane 10 gr., wędzidło woźnice 1 ½ gr., gończe 2 gr„ pobielane 6 gr., krygowane z munsztukiern i podkówką 12 gr., przednie włoskie z munsztukiem 15 gr., uzda prosta kmieca 3 gr., nagłówek prosty, albo podpiersień niejuchtowy, albo szleje szyte po 8 gr. Podług warszawskiej taksy z r. 1669 deka turecka na konia 36—40 złt., półszorki francuzkie 46 złt., polskie 36 złt., szor na konia francuzki 140 złt., polski 280 złt., oków kolaski 14 złt., karety 70 złt., nabiodrek na homonta o 6 pasach 10 gr. (Gołębiowski: Domy i dwory str. 184). W r. 1655 był Majer siodlarz w Warszawie. 

Sita

Sita wyrabiano w Goszczynie województwie wileńskiem jeszcze w XVII wieku, gdzie nawet był cech sitarski. W XVIII wieku: w Rakowie i Biłgoraju, ostatnie rozchodziły się do Rosii, Multan, Węgier, Niemiec i na Wołoszczyznę; także wyrabiano sita w Czarnobylu wojew. kijowskiem. W r. 1827 był we Lwowie 1 sitarz.

Skałki do strzelb

Z krzemienia skałki do strzelb wyrabiano przy końcu XVIII w. w Niźniowie w Stanisławowskiem, fabryka ta należała do Freudeuheima i pracowało w niej 33 robotników; także we fabryce założonej między Krakowem a Bielanami przez radcę górniczego Wampe i pocztmistrza z Wieliczki Reichendorfera. (Fabryki te opisują Bredetzky i Hacquet w swych podróżach).

Skóry

(Obacz: Garbarnie i safiany).

Skrzydła orle

Skrzydła orle dla husarzów polskich, których po staropolsku zwano kopij nikarni, były przyprawiane do barków i wyrabiali je w XVI w Krakowie rękodzielnicy, których zwano „pennarum structores, pennifices“. W r. 1544 był tu osiadłym Filip de Leyningen zwany z niemiecka „Federsehmucker“. Pod r. 1009 wymienieni są: Feliks Szadowicz i Sebastian Krośnieński mieszczanie krakowscy, jako wyrabiacze takich skrzydeł. Jedno takie skrzydło kosztowało wówczas 5 zlt. Do skrzydeł samych husarzy używano orlich lub sępich piór oprawnych w srebro, jak to do dzisiaj w zbiorach podhoreckich widzieć można; zaś do skrzydeł pacholików husarskich używano piór żurawi, bocianów i innych wielkich ptaków. Husarzy prawdopodobnie powstali za Batorego, a przeznaczeniem ich skrzydeł było, żeby nieprzyjaciela i konia nieprzyjacielskiego niemi przerażać, a nie jak niektórzy twierdzą, że bezpieczeństwo ciała, gdyż husarze polscy nie potrzebowali ubezpieczać tej części ciała, której żaden nieprzyjaciel nigdy w boju nie widział, bo husarze nie zwykli byli w boju uciekać. W czasie wjazdu Henryka Waleziusza do Krakowa wiódł Maciejowski swoich husarzy w skrzydła ze sępów ubranych, a tarczami ozdobionych, jak pisze Stryjkowski. Na obrazach Altomontego we farze w Żółkwi, malowanych za czasów Jana Sobieskiego widzieć można polskich husarzy.

Skrzypce

(Obacz: Instrumentu muzyczne)

Śliwki suszone

Jarosławskie śliwki suszone wywożono dawniej aż do Warszawy, jak otem Niemcewicz w swoich podróżach historycznych wspomina.

Ślusarskie wyroby

(Obacz: Wyroby żelazne)

Słodownie

(Obacz: Piwowarstwo)

Smolarnie

Smołę i maż wyrabiano w XVI wieku w Jedlinie starostwie kozienickiem i w Kozienicach; w XVII wieku w Opalinie, a z początku XIX wieku w Mostach koło Lwowa i w Zarżycach.

Sprzęty domowe

Sprzęty domowe i przedmioty galanteryjne z lanego żelaza wyrabiano w Warszawie z początku XIX wieku we fabryce Jana Drews, założonej w r. 1881; fabryka ta wysyłała rocznie do cesarstwa rosyjskiego wyrobów swoich za 50.000 rubli.

Śrut

W XVIII wieku założył mieszczanin krakowski Franc. Krumpholtz w okolicy miasta Krakowa fabrykę śrutu. Z początku XIX wieku była fabryka śrutu w Sieradzu Izraela Kempińskiego; wyrabiano tu śrut od najdrobniejszego do najgiubszego rocznie 400 cetnarów; ołów sprowadzano do tej fabryki ze Ślązka z gór tarnowickich. W nowszych czasach wyrabiają śrut w Smoleniu i Pilicy. 

Stal

Stal sprowadzana była u nas najpierw z Karyntii, później brana była z Węgier. W XVI wieku kosztował cetnar karynckiej stali od 4—6 złt. 22 ½  gr., zaś węgierskiej cetnar 3 złt. Dopiero król Zygmunt August przekonawszy sie, iż w Olkuszu można mieć krajow ą stal, kupił w tern mieście w r. 1555 na fabrykę stali dom z ogrodem od Chrystofora Hallera. Jan Boner kasztelan biecki, wielkorządca krakowski użył do tego Żydów, którzy w tym samym roku wyrobili już 6 cetnarów stali. Później była fabryka stali pod Samsonovsem przy końcu XVII wieku, w Kieleckiem; za panowania Zygmunta III, założył Włoch Hieronim Gaccia z Bergamu fabrykę stali, na którą dostał przywilej od króla z r. 1013. Wyrabiano także stal w Bzinie, Baranowie, Berezowie pod Kielcami, w Jędrowie i Zbrojowie za czasów Augustów saskich. Ze stali pochodzącej z tych fabryk wyrabiano także klingi do karabel zwanych augustówkami. W Suchedniowie była fabryka założona przez biskupa Załuskiego w r. 1748; w kuźnicach tutejszych za Stanisława Augusta prosty chłop nazwiskiem Piotr Pająk doszedł sekretu robienia stali surowej, ja k ą przedtem robił Solbach „magister zagraniczny. Za tę przysługę komisia udzieliła mu nagrodę w kwocie 300 złt i uwolniła go na zawsze od pańszczyzny. Ze stali suchedniowskiej wyrabiano brzytwy, noże stołowe, instrumenta chirurgiczne i różne narzędzia w samym Suchedniowie. Były także fabryki stali w Serocku, w Maleńcu wyrabiano przy końcu XVIII wieku we fabryce Jacka Jezierskiego twardą stal, gdzie za funt stali płaciło się od 12—20 złt.; około r. 1804 założył tu cementownię stali landgraf Hessen-Darmsztadzki, która trwała do r. 1815.

Z początku XIX wieku wyrabiano także stal w Michałowie, Skolu, Mizuniu, Smolińska i pod Żydaczowem. (Obacz także: Kuźnice).

Stalle

(Obacz: Stolarskie i snycerskie wyroby.)

Statki

Szafarzyk w swoich Starożytnościach (tom 1, str. 436), powiada, że w VI wieku Awarowie, a nawet sami Grecy słowiańskich używali rzemieślników do robienia statków wodnych. Za Karpatami wyrabiano łódki mocne i zgrabne, nader poszukiwane od obcych narodów, tak że Słowianie nawet haracz zamiast pieniędzy, niemi opłacali Gepidom. Później Kozacy szczególniej odznaczali się wyrobem łódek, które „czajkami” nazywali. (Obacz Maciejowskiego: Pamiętniki o dziejach, piśmiennictwie i prawodawstwie Słowian). Stryjkowski pisze, że Dymitr Wiśniowiecki pierwszy dla prędkiego przeprawienia się przez Dniepr i Dunaj używał czajek czyli łodzi ze skór żubrowych pozszywanych. Statki do spławiania na Wiśle, budowano w Sandomierzu, statki większe i niniejsze rzeczne do ładowania zboża, zwane dubasy albo kozy, komiegi i szkuty budowano w XVI wieku w Krakowie i w Jarosławiu. W XVIII wieku: w Dubieńcu i Kładniowie; takich statków sporządzano w ostatnich dwóch miejscach co rok po kilkaset; także w Nowymdworze i w Różanej wojew. mazowieckiem była w XVIII wieku fabryka statków używanych na rzece Narwi.

Dubasy czyli dziubasy, sąto statki objętości do 20 łasztów, mają nos przedni zaostrzony i w górę podniesiony, był zaś zupełnie płazko ucięty.

Komiegi czworograniaste mają do 30 łasztów, a szkuty największe, najmniej 54 łasztów objętości (łaszt polski znaczy 30 korcy). Szkuty wyrabiano w Zgierzu wojew. łęczyckiem w XVII wieku.

Są jeszcze inne nazwy statków, stosownie do ich przeznaczenia, i tak: łyżwy są kształtu ważkiego, nosy mają śpiczaste i podniesione i ładują do 200 beczek; galary podobne do dubasów tylko mniejsze; lichtuny statki lekkie i małe, w kształcie batów, biorą ładunku kilkanaście beczek; płyty złożone po największej części z drzewa obrobionego, noszą na sobie inne towary, jak: potaż, sól, zboże itd.

Beauplan inżynier królów polskich Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza, opisując Kozaków wspomina, że kiedy morskie zamyślają przedsiębrać wyprawy, udają się na miejsce zwane „szczebiewiszą wojskowa” i tam budują statki, mające 60 stóp długości, 12 szerokości i 12 głębokości. Statek taki budują z twardego drzewa, przybijając deski gwoździami, rozszerzając kształt cały, im więcej idą do góry, obwodzą je potem powrozami z lipowej kory, oblewają smołą, przywiązują po bokach pęki trzciny i przyprawiają dwa rudle, jeden z przodu drugi z tyłu, czasem przyprawiają także maszt z żaglem. Statki te pędzone są od 10—15 wioseł po każdej stronie, i spieszniej lecą jak tureckie galery. Do budowy statku jednego oddzielają po 60 Kozaków i trwa budowa zwykle dwa tygodnie. Budują oni do 100 podobnych statków, do każdego z nieb wsiada do 70 mołojców.

Stanisław August objeżdżał nowy kanał łączący Pinę z Muchawcem, zbudowany przez Michała Butrymowicza, w ozdobnej łodzi, wyżłobionej z jednego olbrzymiego dęba, a zbudowanej prawdopodobnie w Horodnicy (Korzon.). Jarosławskie statki drewniane, stanowiły rozgałęziony po całym kraju przedmiot handlu; szkuty i komiegi tu budowane spławiano Sanem aż do Wisły. Już bowiem w r. 1570 ustanowione było cło od tych statków, a w r. 1650 zawiązało się towarzystwo pod nazwiskiem: Konfraternie wodnej, którego celem było budowanie kryp, szkutów i komieg, i spuszczanie ich do Wisły, przyczem spławiano na nich zboże. Zyski tego towarzystwa wynosiły przeszło 6000 czerwonych złotych.

Z początku XIX wieku budowano pod Włocławkiem statki żaglowe, zwane berlinki, które mieściły w sobie 200 beczek zboża i za które płacono do 40.000 złt. za sztukę. Statków tych używano na Wiśle, Niemnie i wielu innych rzekach. Nazwa ich pochodzi ztąd, że po największej części, statki te były własnością kupców pruskich z Berlina. Pierwszy statek na Wiśle „Kopernik", zbudowany był w Warszawie wre fabryce Andrzeja lir. Zamojskiego około r. 1844. Galary budowano w pierwszej połowie XIX wieku, wielkie w Krakowie, Kłokoszynie, w Liszkach i Czernichowie; małe w Chełmku dla Wisły, w Ulanowie dla Sanu, a w Wołczyńcu, Krechowcach i Zagoździu dla Dniestru. (Obacz także: Okręty).

Stolarskie i snycerskie wyroby

Kroniki dawniejsze poświadczają zgodnie, jeśli nie o w artości wyrobów rzeźbiarskich u dawnych Słowian, to o ich wielkiej ilości, jednak mało z nich doszło do naszych czasów" z powodu iż materiał sam mocno podlega zniszczeniu. Całe ściany świątyń pogańskich pokryte były rzeźbą polichromową na drzewie, a pozostałe z epoki tej posążki dowodzą, że sztuka rzeźbiarska nie była u Słowian już w kolebce, daleko w wyższym stopniu rozwinięcia stać musiała, jak sztuka malarska, czego dowodzi mnóztwo słowiańskich bożków opisanych w dziele Kraszewskiego: Sztuka u Słowian, dokąd ciekawych czytelników chcących się zaznajomić z początkami sztuki słowiańskiej odsyłamy. Naszem zadaniem jest podanie nazwisk sławniejszych w Polsce stolarzy i snycerzy od najdawniejszych czasów, aż do połowy XIX wieku z wymienieniem dzieł przez nich wykonanych, o ile takowe nam są znane.

Kronika Pocieja wspominając o cerkwi św. Jana w Haliczu powiada, że podwójne drzwi wyciosane były przez artystę Audiasza w XIII wieku. Cerkiew ta datuje się według napisu umieszczonego wewnątrz w przedsionku i roku, wyrytego na kamieniu położonego w pośrodku kościoła, który z dawnej cerkwi ma pochodzić, jeszcze w r. 1002, jednak niektórzy uczeni, a między nimi i ks. kanonik Pietrusiewicz, powątpiewają o autentyczności tej cyfry. W kościele we Włocławku znajduje się dotąd pulpit dębowy z wyrzynaniami pochodzący z XIII wieku, i dlatego, że nie kusił niczyjej chciwości, szczęśliwie ocalał. W Warszawie w kościele księży Jezuitów znajduje się krucyfiks drewniany Zbawiciela, który jeszcze w r. 1383 był w Lubece zrobiony i tam był najpierw, później w r. 1045 był w Gdańsku, a w r. 1648 przywieziony został do Warszawy i oddany Jezuitom, gdzie dotąd pozostaje (Przyjaciel ludu, Nr 26 z 30 grudnia r. 1837). W Krakowie w katedrze znajduje się w bocznej nawie po lewej ręce od wchodu na ołtarzu ukrzyżowany Chrystus w naturalnej wielkości na srebrnej blasze z drzewa rzeźbiony i srebrną blachą wygnieciony i na czarno pomalowany, żeby go ocalić od Szwedów przed rabunkiem, którzy myśleli że to jest żelazny Chrystus i sztuczka się udała. Chrystus ten z XIV w. pochodzi po królowej Jadwidze; później przysłał Jan III po bitwie pod Wiedniem strzemię Kara-M ustafy królowej Marysieńce, która się podczas bitwy pod Wiedniem ciągle pod tym krzyżem modliła, żeby je na tym ołtarzu powiesić kazała, gdzie dotychczas wisi, ale jakiś czas było w muzeum Czartoryskich w Paryżu, później w Krakowie i sam Czartoryski zwrócił ten skarb katedrze. W r. 1393 dostał Szotland stolarz w Krakowie za stół dla króla Władysława Jagiełły odwieziony do Niepołomic 2 grzywny, (czyli 96 złt. na dzisiejszą monetę). Po bitwie pod Dąbrową, przechodząc z wojskiem Prusy Władysław Jagiełło, zastał w kaplicy zdobytego przez siebie zamku Dzierzgoń piękne posągi sztucznie z drzewa wyrzeźbione; zabrał je i kościołowi sandomirskiemu podarował (Maciejowski: Polska aż do połowy XVII w). Piotr Arler architekt katedry w Pradze XIV wieku, syn Henryka Polak był także znakomitym snycerzem. W skarbcu częstochowskim przechowuje się dotąd krzesło, które według tradycji ma być to samo, na którem jeszcze Kazimierz W. siedział w Wiślicy w r. 1347, kiedy nadawał sławny statut wiślicki, a które tam złożył na wieczną pamiątkę Kasper Karliński obrońca Olsztyna, wraz ze swoim własnym klęcznikiem, zatem zabytkiem polskim XVI wieku. W kolegiacie kaliskiej od wejścia w ołtarzu bocznym przy drugim filarze umieszczona jest Matka Boska Bolesna z drzewa lipowego, zabytek może jeszcze z końca XV wieku, nie wiadomo jednak przez kogo wykonany, odnowiona obecnie przez Andrzeja Prószyńskiego. We Włoszech jak twierdzi Vasari, jeszcze w XV wieku dawał Donatello stolarzom rysunki do stołów, kufrów i szaf; także sławny Delio we Florencii poświęcał się wyłącznie rzeźbieniu i malowaniu skrzyń, których pewien rodzaj związany został z jego nazwiskiem. Margaritone d’Arezzo sławny był z nowego sposobu zdobienia mebli. Sławnego Giovanni da Verona , mnicha, snycerskie roboty, jak drzwi, kandelabry i inne przedmioty widzieć można dziś jeszcze w Sienie i na Monte Olivietto koło Sieny. Semper w dziele swojem der Stil wymienia jeszcze innych artystów, którzy sławne meble wyrabiali, mianowicie w XV wieku we Florencii Benedetto da Majano, Giuliano da Majano fr. 1450, Giusto, Minore, Baccio Cellini, Girolamo del Cecce, Baccio d ’Agnolo, nawet Brunelescki pomagał czasem przy wyrobach mebli; wreszcie Christoforo w Parmie, Baltazar Perucci w Sienie i uczeń jego Giovanni Barilii w XV wieku, Stefallo da Bergamo r. 1535, Giuliano da S. Galio w Rzymie, Michał Anioł robił we Florencii sufit rzeźbiony w bibliotece Laurenciana. W XV wielu wyrabiał sławne stalle w intarsii (wykładane) Fra Giovani da Verona do kościoła S. Maria Organa w Weronie, i w katedrze w Sienie; takich stall już dziś nikt nie potrafi zrobić. Fra Darni an o da Bergamo r. 1530  Fra Rafaele da Brescia, Alberto di Brule, Belgijczyk rzeźbił w Wenecii wielki ołtarz u św. Grzegorza, Jan z Oudenarde, Belgijczyk. Mikołaj Schreiner w Wrocławiu robił w r. 1476 tryptyk drewniany do kościoła św. Magdaleny w Wrocławiu, a w r. 1736 był w Wrocławiu sławny stolarz Kristian Baer, który wyrabiał na meblach prześlicznie ornamentowe intarsia. W XVI wieku na dworze francuzkim znakomici architekci, jak: Filibert Delorme, Pierre Lessoti Ducerceau, dawali także rysunki na stoły, ławy, skrzynie, lecz może nigdzie tyle sił artystycznych nie absorbowano w tym kierunku jak w Niemczech, we Flandrii i Holandii w XVI i na początku XVII wieku. Za Ludwika XIV we Francii były meble wykładane srebrem w stylu barokko, późniejsze deficytą państwa spowodowały go, że kazał ze wszystkich mebli swoich srebrem wykładanych, srebro wytopić, zatem meble zniszczyć. Za Ludwika XVI wyrabiał sławny Gauthier w Paryżu meble w stylu rococo, który styl razem z nim przy końcu XVIII wieku zaginął a nastał renesans. We Francii wyrabiał Andrzej Karol BonIle, ur. w r. 1642, umarł r. 1732, meble z intarsia z różnych kolorowych drzew wykładanych słoniową kością, perłową macicą, szyldkretem i złoconym mosiądzem. Naśladował go później Dominik Oestreicher dziadek teraźniejszego dyrektora biblioteki jagiellońskiej Karola Estreichera, który się wówczas pisał jeszcze przez Oe, ur. w r. 1750 w Iglawie i sprowadzony z Włoch do Krakowa w r. 1778, wyrabiał takie sanie meble z instarsią, jak Boulle, a które do dziś dnia są w posiadaniu wnuka jego bibliotekarza w Krakowie. W naszych czasach prześlicznie wykładane takie meble wyrabia Henryk Scherb w Iszlu (Kaltenbach Nr 4), gdzieśmy tę fabrykę oglądali. Holendrzy Cryspin du Passe i Vredeman Vriese, mianowicie ostatni, który dłuższy czas żył i działał w Gdańsku, wycisnęli niezatarte piętno swej indywidualności na formach mebli z początku XVII wieku, a produkta ostatniego musiały się dosyć rozchodzić po Polsce. (Marian Sokołowski: O wystawie zabytków z czasów Jana III w Krakowie).

Wyroby stolarskie słynęły w Niepołomicach z początku XVI wieku, bowiem poręcze do ganków w zamku krakowskim robili stolarze niepołomiccy za Zygmunta I. Cieśla Mat i s z Kazimierza zbudował ganek z tramów dębowych w zamku krakowskim za Zygmunta I. W dziele niemieckiem: Nachrichten uber Polen, wydanem w Salzburgu w r. 1793 bezimiennie (zdaje się przez Kausza), autor opisując zamek krakowski, powiada między innemi (na str. 157 tomu II). „Pokazują tu bardzo pięknie wykładane drzwi z drzewa, na których jest data, r. 1538, a które według tutejszego podania robił wlasnemi rękami król Zygmunt I. Wiadomość tę powtórzył i Ambroży Grabowski w dziele swem: Kraków i jego okolice i dodaje, że może je uwieżli Prusacy w czasie zajmowania Krakowa r. 1794 — 95, kiedy grabieżą zabierali korony i klejnoty królewskie i ostatnie szczęty kosztowności przypominających świetną nasze przeszłość, zgoła wszystko, cokolwiek jakąś wartość miało. Skoro mowa o zamku krakowskim, wspomnieć także należy o owym sławnym pułapie z płazkorzeżbami w izbie poselskiej; płazkorzeżby te z drzewa wyrobione, mieściły w sobie wyrzeźbione z drzewa ludzkie głowy naturalnej wielkości, z różnym wyrazem twarzy w liczbie stukilkudziesiąt, które prawdopodobnie przez krakowskich mistrzów w r. 1530 wykonane były. Pułap ten jednak tylko z rozetami bez głów, utrzymał się aż do ostatnich czasów; kilka z tych głów wywieziono do Puław, 6 głów posiadał Bolesław Podczaszyński archeolog, od którego nabył je hr. Stanisław Tarnowski profesor uniwersytetu w Krakowie. Cech złotników w Krakowie posiada dwa portrety: Przybyłka starszego cechu złotników i jego żony, rzeźbę w drzewie z XVI wieku w srebrnych ramkach, prawdopodobnie krakowskiego wyrobu, na nich rok 1534. Kopię tej rzeźby ma p. Adamowa Potocka. Katedra krakowska posiada szafkę rzeźbioną dębową, wyrobu krajowego z r. 1513. Stanisław Tarnowski w Krakowie, posiada również szafkę dębowa z XVI wieku, wyrobu krajowego. Ojciec sławnego rytownika Jana Ziarnka, Marcin był w XVI wieku stolarzem we Lwowie. W kościele św. Mikołaja w Kaliszu znajduje się ławka, na której umieszczona jest tabliczka z płazkorzeźbą, przedstawiającą rodzaj gilotyny jeszcze z XVI wieku, zdaje się krajowego wyrobu. Dowód, że gilotyna dawniej w Polsce znaną była, niż we Francii, chociaż może nie była u nas w użyciu. Rysunek tej gilotyny podały Kłosy z r. 1881 Nr 817.

Najznakomitsze dzieło snycerstwa polskiego z XV w. jest bez wątpienia wielki ołtarz w kościele N. Panny Marii w Krakowie, wykonany przez nieśmiertelnego mistrza naszego Wita Stwosza, mieszczanina krakowskiego, urodzonego r. 1438 zmarłego r. 1533, nad którym pracował 12 lat i otrzymał za niego 2078 ówczesnych złoty cli, czyli na dzisiejszą monetę 12.468 złt. i uwolnienie od wszelkich podatków od miasta. Thorwaldsen powracając przez Kraków do Rzymu w r. 1820, umyślnie się zatrzymał, by to dzieło oglądać i podziwiał w tern dziele lekką draperię. Przy budowie tryptyków, czyli ołtarzy szafiastych spotykali się stolarz, snycerz i malarz, i tak stolarz przygotowywał szafę, wedle rysunku malarza lub rzeźbiarza, snycerz rzeźbił z drzewa posągi, malarz je malował i złocił, toteż przyjaźń i potrzeba gromadziła ich zazwyczaj w jedno stowarzyszenie cechowe; także dlatego łączyli się stolarze z malarzami w jeden cech, bo malarze potrzebowali pod swe obrazy dobrych desek, któreby się nie paczyły i nie trzaskały, co zależało od umiejętności i dobrej woli stolarzy. Według dawnych akt miasta Krakowa, które Ambroży Grabowski odgrzebał, miał Wit Stwosz wykonać także ławy radzieckie do kościoła N. Panny Marii w Krakowie (przy wejściu do kościoła obok wielkich drzwi), wspomina o tem także Rettberg w dziele swojem: Numbers Kunstleben (str. 79) dodając, że dwa rzędy tych stall pod chórem, wykonane były w r. 141J5, co także potwierdza Fabra Konversationslexikon fur bildende Kunst tom IV str. 512, za te ławy czyli stale miał Wit Stwosz otrzymać 150 ówczesnych złotych w dwóch rocznych ratach. Essenwein zaś wspomina, że w tym roku Wit Stwosz wykonał 147 ław (Stulde) do kościoła N. Panny Marii. Muzeum narodowe w Krakowie posiada dwóch żołnierzy ze straży grobu Chrystusa, rzeźbionych z drzewa przez Wita Stwosza, a darowanych muzeum przez prałata kościoła N. Panny Marii w Krakowie ks. Bobra, za zgodą komitetu parafialnego kościoła N. Panny Marii, gdzie się dotąd przechowywały. Prof. Heideloff, znakomity znawca i konserwator pomników w Bawarii w dziele swojem: Die Ornamentik des Mittelalters, zalicza także do robót Wita Stwosza: pastorał biskupi i krzyż z drzewa wyrzeźbione i wyzłocone, a znajdujące się w kościole w Hersbruck w Bawarii, tudzież wspaniały posąg św. Sebalda w ołtarzu kościelnym w Schwabisch - Gmund; Nagler zaś przypisuje Witowi Stwoszowi świecznik w kształcie smoka o trzech głowach i dwóch ogonach, w drzewie wyciosany według rysunku Albrechta Durera, który się znajduje w Norymberdze w sali ratuszowej zwanej Regenten Stube. Kunstlhstorischer Bilderbogen podaje rycinę przedstawiającą: Objawienie N. Panny, płazkorzeźbę na drzewie, będącą w posiadaniu Culemana w Hanowerze. Zagraniczne dzienniki podały wiadomość, że w zakrystii kościoła katedralnego w Elg odkryto monogram Wita Stwosza na jednej ze stall bogato rzeźbionych; dokumenta archiwalne przekonywują, że stalle te przywieziono niegdyś z Norymbergi. Inne roboty snycerskie Wita Stwosza są następujące: tryptyk w kościele św. Floriana w Krakowie, przedstawiający historię św. Jana Ewangielisty i Chrzciciela; ołtarz szafiasty w kościele w Książnicach w Królestwie Polskiem, fundowany przez ks. Mikołaja z Koprzywnicy w r. 1494 za 116 ówczesnych złotych (Tygodnik ilustr. r. 1870 Nr 149); dwa ołtarze drewniane z r. 1467 w kaplicy jagiellońskiej znajdujące się, o tych dwóch ołtarzach twierdzą Sobieszczański i Rastawiecki, że są roboty Stwosza, Muczkowski jednak w swojej rozprawie: Dwie kaplice jagiellońskie, dla słabego ich wykonania zaprzecza autorstwa Stwosza; w kościele w Rudawie reszty z ołtarza gotyckiego z drzew a; prof. Łepkowski, który te szczątki oglądał, pisze w dziele swem: Przegląd zabytków przeszłości i okolicy Krakowa, że środek tego ołtarza stanowiła wypukłorzeźba: Chrystus na krzyżu, po prawej stronie św. Stanisław przedstawia Chrystusowi z grzechu obmytego Bolesława, którego twarz przypomina podobieństwem Kazimierza Jagiellończyka na pomniku jego w katedrze krakowskiej, również roboty Wita Stwosza; dalej pisze Łepkowski, że w kościele w Rudawie znajduje się także rzeźba przedstawiająca Chrystusa w ogrojcu, która jest albo dobrą kopią, albo modelem W ita Stwosza. W Lizbonie dwa posągi z drzewa, przedstawiające Adama i Ewę w naturalnej wielkości, które z polecenia króla portugalskiego Emanuela w r. 1521 wykonał i sam pomalował; w Norymberdze wielki ołtarz w kościele N. Panny Marii zrobiony w r. 1504 na zamówienie Jakuba Welsera z Augsburga (H. A. Muller: Die Museen und Kunst werke Dtutschlands, Leipzig 1858); tamże ołtarz boczny w kościele św. Salwatora; tamże płaskorzeźba na drzewie wyobrażająca pozdrowienie anielskie, znajdujące się w kościele św. Wawrzyńca, zrobione w r. 1518 (które w swoim czasie ze sufitu spadło i na kawałeczki się roztrzaskało, ale później szczęśliwie złożone i zlepione zostało), było ono zrobione z polecenia Antoniego Tuchera, zaco otrzymał 425 złt. wynadgrodzenia; tamże krucyfiks pozłacany z drzewa w naturalnej wielkości i drugi w kościele św. Sebalda z postaciami N. Panny i św. Jana, który Stwosz w 80 roku życia swego robił, za który Jerzy Schweiger sławny snycerz XVII wieku dawał 1000 dukatów ; tamże Madonna w płomieniach, płazkorzeźba na drzewie, koronacia Matki Boskiej i Pocałowanie Judasza. Germańskie muzeum w Norymberdze posiada następujące dzieła Wita Stwosza: 1) Różaniec rzeźbiony z drzewa, jako środek ołtarza; 2) Koronacia N. Panny Marii płazkorzeźba na drzewie; 3) Bolesna M aria z krucyfiksu, siwą farbą pomalowana, która na wystawie monachijskiej z r. 1876 jako najznakomitsze dzieło tego rodzaju uznane zostało, uchodzi tu za dzieło Wita Stwosza; 4) Msza św. Grzegorza; 5) Św. Katarzyna leżąca. W ratuszu w Norymberdze jest utwór Wita Stwosza: Drogi sprawiedliwości, a w kaplicy zamkowej: Anioły ze świecznikami; w Bambergu ołtarz wielki, tryptyk u fary z r. 1523, w środku oddawanie hołdu Chrystusowi przez pastuszków, na skrzydłach po obu stronach: Narodzenie Marii, Zwiastowanie, Nawiedzenie i Ofiarowanie, cała kompozycia bardzo podobna do Pozdrowienia Anielskiego w kościele św. Wawrzyńca (habei II, 38) i płaskorzeźba na drzewie, wystawiająca zdarzenie z życia Chrystusa. Przed kilkudziesięcią laty, znakomici historycy sztuki Kugler i Schorn, odkryli w Pomeranii, mianowicie w Auclum, roboty Wita Stwosza ołtarz wielki w kościele N. Panny Marii i podobnyż w Kołobrzegu. Kettberg w dziele swojem: Nurnberg’s Kunstleben, zalicza jeszcze wprawdzie do niepewnych dzieł Wita Stwosza, następujące. Wizerunek N. Panny Marii w pośrodku dwóch św. Janów i Chrystusa na krzyżu obok Marii i św. Jana na głównym ołtarzu w kościele św. Jana w Norymberdze i król Salomon z córką Faraona klęczą przed bożkiem, w zbiorze Hertla w Norymberdze; oprócz tych w głównym ołtarzu w kaplicy św. Rocha na cmentarzu, tamże jest św. Roch w pośrodku św. Marcina i Sebastiana i ołtarz przedstawiający Pozdrowienie N. Panny, roboty Stwosza. Na cmentarzu zaś w Norymberdze w kaplicy św. Krzyża, widzieliśmy ołtarz z dwoma skrzydłami, przedstawiający Zmartwychwstanie Chrystusa, na którym znajduje się i postać samego Stwosza, jego roboty. W Heilsbrunn w kościele klasztornym znajduje się Chrystus na krzyżu, rzeźba z drzewa znakomicie wykonana. Ze szkoły zaś Wita Stwosza pochodzą rzeźby znajdujące się w muzeum germańskiem w Norymberdze: św. Katarzyna, Matka Boska klęcząca, cierpiący Zbawiciel siedzący i św. Wawrzyniec itd. Dr Holand w dziele swojem wspomina, że Jędrzej syn W ita Stwosza, zażądał po śmierci ojca od rady miasta Kory mbergi stołu, który jego ojciec do klasztoru Karmelitów zrobił był, w którymto względzie rada miasta porozumiała się z nim. W Szwabach, gdzie Wit Stwosz umarł, w gotyckim kościele jest nadzwyczaj piękny ołtarz utworu Stwosza. Nadto wiele jego robót ma się znajdować po kościołach nad granicami Węgier w Karpatach, jakoto: w Lewoczy w kościele św. Jakuba tryptyk i w Bardiowie w kościele św. Egidy. Niewątpliwie musiało ich być więcej, ale te być może tyrają się gdzieś po kościołach, lub innych miejscach, czekając aż ich kiedy oko znawcy dostrzeże i odkryje. (O wyrobach Wita Stwosza z kamienia, bronzu i marmuru tu nie wspominamy, bo te znajdują umieszczenie w odpowiedniem miejscu, gdzie jest mowa o wyrobach z marmuru, bronzu i kamienia). Wit Stwosz był nietylko rzeźbiarzem ale i malarzem, rytownikiem, liidraulikiem i mechanikiem, naprawiał słupy pod mosty. Wit Stwosz ożenił się powtórnie w Norymberdze z Niemką Barbarą Herzin, zmarłą w r. 1526. Miał on procesa z Bauerem, Starzedelem, Imhofami i Hirschvoglami. Jeden syn jego był w r. 1526 księdzem i przeorem Karmelitów w Norymberdze, który u ojca swego Wita zamówił ołtarz za 242 złt. O Wicie Stwoszu pisali: Ambroży Grabowski, Rastawiecki, Konstanty Hoszowski, Łepkowski, Matiasz Berson, Wincenty Pol w poemacie, Sobieszczański, Muczkowski, Bolesław Podczaszyński, Aleksander Lesser malarz, Józef Kremer, Wójcicki w encyklopedii Orgelbranda, Teofil Żebrawski, z obcych: Neudorfer pierwszy jeszcze w r. 1547, Sandrart, Doppelmeyer, Murr, Wagenseil, Fussli, Nagler, dr Holand, Bruillot, Bartseh, Heller, Rettberg, Essenwein, Heideloff, Waagen, Kugler, Lubke, J. Baader i najnowsze dzieło p. t.: Berga u R. Der Bildschnitzer Veit Stoss und seine Werke 20 Fotografien, Nürnberg J. L. Schrag 1884, i wielu innych mniej znaczących. Najważniejsze z tych dzieł są: Neiuiorfera, dra Holanda i Rastawieckiego, dra Holanda w Heimgarten Monachium 1864 a Rastawieckiego w bibliotece warszawskiej z r. I860, przytacza on wiele ciekawych dokumentów o Wicie Stwoszu, które w Norymberdze z archiwum przepisał, a niektóre i na własność nabył. Syn W ita Stwosza Stanisław był także snycerzem, a w r. 1515 i 1527 był starszym cechu malarskiego w Krakowie, gdzie zapisany jest: „Stenczel Sznyczer” Młodszy brat Stanisława, a drugi syn W ita Stwosza Marcin był podobno także rzeźbiarzem i znaczył swe wyroby literą M. (Konversationslexikon filr bildende Kunst, tom IV str. 530).

Do zabytków rzeźby na drzewie z XV wieku, zaliczyć nam wypada cząstkę stall, które się dotąd przechowują w katedrze gnieźnieńskiej w kaplicy Baranowskiego, także dwa szafiaste ołtarze drewniane, znajdujące się we farze w Szydłowie; w Gostyniu w kościele farnym znajduje się ławka z datą r. 1514 i napisem: „Zkoydacki hoc disposuit“ są tam i konfesionały z tej epoki.

Przy końcu XVI wieku snycerz Bernard Hots wespół z malarzem Krzysztofem Brzeskim ozdobił pozłocistą rzeźbą organy w kościele katedralnym w Wilnie, największe i najsławniejsze na całą Litwę roboty Koppel mana. W r. 1634 wystawiono wielki ołtarz w katedrze w Wilnie, roboty snycerza Henryka Kuntzów, Augusta Maciej Kowskiego i Włocha Constantio Tencalla , ołtarz ten zdobiło 7 posągów; podczas sześciuletniego zajęcia za Jana Kazimierza został zburzony.

Nowogrodzcy cieśle tak byli sławni, że ich Ruś wszystkich szydersko cieślami nazywała. Na uwagę także zasługuje kazalnica rzeźbiona z drzewa i złocona w kościele Klarysek w Starym Sączu wykonana w r. 1671 w formie gwiazdy, ozdobiona jedenastą figurami i postacią Chrystusa; piękna także ambona jest u Benedyktynek w Sandomierzu z r. 1686 i w Iwanowicach z r. 1608. Dr Alvin Schultz w dziele swem wymienia następujących snycerzy wrocławskich: Jakób Snytczer w r. 1406, Bartusch Merge ner od r. 1474—93, Lorenz Reyman r. 1480, Bernhart Melezer ein Schnyczer r. 1493, Leonliart Hórlen od r. 1 494-1513, Andrzej Mayssener r. 1529, Nickel Rechenmeister r. 1504 Bildschnitzer, Jeronimus H e elit od r. 1513— 1529, snycerz i malarz, żona jego Katarzyna Hassert pochodzi z Krakowa, robił on jakiś obraz do kościoła w Kaliszu. Georg Hartman od r. 1517-1520, Urban Snytzerodr. 1523—1524, Ambrosius Schstawer Bildschnitzer r. 1532. 

W r. 1595 był w Krakowie Jarosz co formy rzeże. U Franciszkanów w Krakowie jest kaplica, niegdyś zwana snycerską, co wskazuje, że sztuka snycerska licznych w K rakowie mieć musiała mistrzów. W kościele w Proszowicach w powiecie miechowskim wznosi się wielki ołtarz drewniany snycerskiej roboty Mikołaja Przybyszławczyka Krakowianina z r. 1631. Na tabernaculum pozłacanem do przechowania N. Sakramentu w tym samym kościele znajduje się napis: „Zrobił mnie Jan Przybysławczyk stolarz krakowski po śmierci rodzica Mikołaja Przybysławczyka, który i ten ołtarz wielki robił“ (Tygodnik ilustr. Nr 410 z r. 1867). Essenwein w dziele swojem o Krakowie, wymienia między innymi następujących snycerzy krakowskich (Schnitzer): r. 1429 Niclos, r. 1449 Gregorius, r. 1460 Lorenz Schnitzer de Meidenburg, r. 1507 Petrus snycerz z Biecza, r. 1517 Stanislaus, r. 1541 Joannes snycerz obywatel krakowski, r. 1545 Lyetawsky snycerz królewski itd. Grabowski wspomina o stolarzu krakowskim Piotrze Fischerze z r. 1413 i Mikołaju snycerzu w r. 1412, ostatni był w tym roku starszym zgromadzenia malarzów. W r. 1494 Jorg Huber von Passau „ein Bilderschnitzer“, przyjął miejskie w Krakowie, tożsamo w r. 1532 Hans Czimmerman de Berlino sculptor; w r. 1533 był tam jakiś J a n Schnitzer i Bale z e r Schnitzer, w r. 1536 Zygmunt Sculptor, w r. 1543 Mathias Snicarz, w r. 1544 Jan Janda snycerz zrobił Mikołajowi Rydlowi do Przemyśla obraz, w r. 1556 Jacobus Werther „Statuarius“ przyjął miejskie w Krakowie, w r. 1630 Molier snycerz robił orła do wieży ratuszowej, w r. 1662 mieszkał w Krakowie Marcin Bielawski snycerz, w r. 1668 Paweł Manigan z wielkiego Opola „sculptor“ został mieszczaninem krakowskim.

W Krakowie mieszkał w r. 1604 jakiś Aleksander Schnitzel*, który miał proces z Wojciechem Skrzydełka krawcem tamtejszym; (Grabowski: Mozaika), tamże zmarł w r. 1656 mistrz w snycerskiej i stolarskiej sztuce Michał Bogur urodzony w r. 1578 w mieście Kampalouse w ziemi wołoskiej ; artysta ten w wielu zamkach i pałacach w Polsce prześliczne roboty wykonywał, wstąpiwszy później do zakonu Dominikanów w Krakowie jako laik, wykonał tam od r. 1603 do 1612 prześliczne stalle, które były po prawej stronie chóru w kościele św. Trójcy ; jego też roboty były stalle po lewej ręce umieszczone, na których wyobrażone były dzieje św. Jacka, a które w r. 1668 pożar zniszczył. W r. 1681 zawarł umowę Jan Zacherla burmistrz krakowski z Piotrem Bebrem majstrem ciesielskim o budowę spalonej wieży w Krakowie za zapłatą 2500 złt. Akta krakowskie wymieniają pod r. 1608 Wojciecha Kalasmowskiego, Jan a Strusa i Jana Grusini jako zdolnych stolarzy krakowskich. W Częstochowę] znajduje się ołtarz hebanowy w kaplicy cudownego obrazu N. Panny przez najznakomitszych artystów sprowadzonych z Warszawy w r. 1650 kosztem Jerzego lir. Ossolińskiego zbudowany; kapitele jego i dolne gzymsy, sześć posągów aniołów, herb fundatora i pyszne pod względem sztuki antepedium były w Gdańsku wypracowane. Wogóle wyroby stolarskie i snycerskie gdańskie słyną oddawna za najlepsze tego rodzaju w Polsce i bywają teraz poszukiwane i przepłacane, jak n. p. szafy, skrzynie i inne meble, których wiele w Polsce się znajduje. W kościele Franciszkanów w Krakowie jest dotychczas kaplica zwana snycerska, co dowodzi, że sztuka rzeźbiarska licznych tu musiała mieć mistrzów; obecnie nazywa się ta kaplica św. Salomei. 

Z początku XVII wieku wykonał formy do stall w ko ściele św. Trójcy w Krakowie stolarz krakowski Jan Gruszczyna, a roboty rzeźbiarskie na nich wykonał Michał, laik Dominikanów (o którym niżej) i inni snycerze; stalle te spaliły się podczas pożaru Krakowa w r. 1850. Starszymi celem stolarskiego w Krakowie byli wówczas: Maciej Warszawski i Wojciech Dobramyśl, Antoni Swach snycerz i rytownik, autor herbarza bardzo dziś rzadkiego, urodzony w r. 1656 był w zakonie Franciszkanów w Poznaniu i tamże wykonał wraz z bratem swoim Adamem stalle przed wielkim ołtarzem św. Antoniego i piękny ołtarz Najśw. Panny w tym że kościele się znajdujący; także dawne stalle będące niegdyś w kościele Franciszkanów w Krakowie, które pożar w r. 1850 zniszczył, były jego roboty. Pięknie rzeźbione stalle z r. 1655 są także w Nieszawie; w Skalbmierzu w kruchcie kościoła pokolegiackiego są stalle intarsiowane z początku XVI wieku, wyrobu krajowego. Intarsią zowiemy mozaikę drewnianą. W Polsce trudnili się zakonnicy intarsią dopiero w XVII i XVIII wieku. Paulini w Częstochowej mieli zdolnego in tarsistę, który przyozdabiał szafy bilioteczne i wiele innych robót, na których kładł swój monogram.

W r. 1667 wykonał Jan Anuszczyk, snycerz poznańskiego tumu, ołtarz do kolegiaty szamotulskiej, w którym się znajduje cudowny obraz N. Panny Marii (Łukaszewicz: Opis hist, kościołów) W Wilkowie w kościele znajduje sie ławka, na której je st r. 1578 i litery z jednej strony J. L. (Jan Leszczyński) z herbem Leszczyńskich: Wieniawa, z drugiej strony S. W. (Stanisław Wilkowski) z herbem Kotwicz, ówczesnych właścicieli Wilkowa i napis: „Quaerite imprimis regnum Dei et justitiam ejus et liaec omnia adjicientur vobis“. W kościele Bernardynów w Sierakowie w Wielkopolsce są stalle pięknie wykładane, robione w r. 1641 przez jakiegoś Hilarego braciszka bernardyńskiego. W kościele św. Jana w Warszawie znajduje się stalla z herbem Janina Sobieskich i trzy kozy herbem Marii Kazimiry, dla duchowieństwa wyższego, pięknej snycerskiej roboty, które król Jan III kościołowi darował (Kurowski: Wiadomość historyczna o kościele św. Jana w Warszawie). Także sławne są stalle w kościele św. Józefa w Kaliszu, wyobrażające rodzaj gilotyny w XVII wieku, zatem przed wynalezieniem gilotyny podczas rewolucii. Jedne z najpiękniejszych stall w Polsce, są stalle dębowe prześlicznej roboty przed wielkim ołtarzem w kościele X. Panny Marii w Toruniu, które pochodzie muszą jeszcze z XIV wieku i stalle w kościele katedralnym w Tarnowie. Kiedy nasze tegoczesne stalle świecą nagą płaszczyzną i nieszczególną robotą, przeszłość tworząc takie ławy ku wygodzie, podniosła je do prawdziwie artystycznego znaczenia okrywając je koronkami rzeźb i postaciami Świętych. Znakomitej roboty są w kościele Bernardynów w Warszawie konfesionały, ławki, pulpity i t. p., różnobarwnem drzewem wykładane, dzieło tamtejszego braciszka zakonnego Paschalisa Fischera, dokonane w latach od r. 1722— 1748. W Gdańsku w kościele N. Panny Marii jest ołtarz wielki składany, wyrobiony podług drzeworytów sławnego Albrechta Durera między r. 1511 a 1517 przez Michała Schwarca. W skarbcu katedry krakowskiej, przechowuje się ornat ofiarowany przez Piotra Kmitę w r. 1504 z historią życia św. Stanisława, na którym draperie wypukłe i ornamenta gotyckie są wyrzeźbione z drzewa i tektury i obszyte są lamą złotą. Zabytek to prawdopodobnie krajowego wyrobu.

Przy końcu XVI i z początku XVII wieku był w Gdańsku snycerz Wolfgang Spor er, jego roboty jest wielki ołtarz św. Trójcy o wielu figurach w Oliwie. Muzeum przemysłowe we Lwowie posiada kilka prześlicznych rzeźb gdańskich z XVI wieku. Wielki ołtarz w Gdańsku u N. Panny Marii, rzeźbiony jest w r. 1511— 1517 przez mistrza Michała z Gdańska podług rycin Albrechta Durera; obraz do tego ołtarza i krucyfiks robił w Gdańsku mistrz Ketting; ołtarz ten kosztował 4000 marek. W r. 1604 restaurował w Gdańsku w kościele N. Panny Marii posągi. Błogosławiony Michał braciszek dominikański w Krakowie, urodzony na Wołoszczyźnie w r. 1570, a zmarły w r. 1656, trudnił się na zamku krakowskim snycerstwem; rzeźbiarstwem, rzeźbił on także wielkie ławy w chórze u Dominikanów w Krakowie, gdzie był laikiem, ławy te z wielką stratą dla sztuki spaliły się w r. 1850 podczas pożaru Krakowa, umarł w r. 1656 w klasztorze krakowskiem, gdzie jest pochowany. Wielki ołtarz w klasztorze św. Kingi w Starym Sączu, robił w r. 1617 snycerz Balcer Końca (Kunts), mieszczanin krakowski za 400 zlt. i ordynarię. W zbiorze starożytności pana F. W. Jebensn, tajnego radcy handlowego w Gdańsku, przechowuje się skrzynka hebanowa, wykładana płaskorzeźbami ze srebra, z figurką srebrną na wierzchu roboty własnoręcznej naszego wielkiego astronoma Heweliusza. Znane były nam tylko jego narzędzia astronomiczne i sztychy jego roboty, ale wyrobów rzeźbiarskich nie znaliśmy. Tymczasem na tej skrzynce jest wyraźny napis: J. Hevelke anno 1639, „Gedani“, co świadczy, iż cala ta skrzynka jest dzieleni dłuta i rylca sławnego astronoma; figurka srebrna z wierzchu, przedstawia Katarzyną Rebeschkę młodziutką żonę Heweliusza, która mu pomagała w jego spostrzeżeniach gwiażdziarskich, a po śmierci męża wydała jego prace rękopisemne. Skrzynka ta zdaje się dla niej była przeznaczona. Płyta pokrywająca główny zamek, od strony wewnętrznej przedstawia na rysunku posiadłość i obserwatorium Heveliusza pod Gdańskiem. Skrzynkę tę posiadała najpierw najmłodsza córka Heveliusza Flora Konstancin zamężna Ferberowa, po której śmierci spadkobiercy sprzedali ją jednemu jubilerowi gdańskiemu, od którego miłośnicy sztuk pięknych kupowali ją jeden od drugiego, aż się dostała teraźniejszemu właścicielowi p. Jebensowi za 116 talarów. Rysunek tej skrzynki i opisanie znajduje się w Tygodniku ilustr. Nr 130 z r. 1870. W r. 1660 był w Lublinie połączony cech stolarski, snycerski i rzeźbiarski. W r. 1710 wyrzeźbił wielki ołtarz w Małym Książu koło Krakowa Jerzy Hankis snycerz krakowski, który zato otrzymał od plebana Jana Maruchowicza 600 złr.; tenże robił także chór nad wielkiemi drzwiami tego kościoła, zaco otrzymał 100 z łr.; tenże snycerz wykonał również do tego kościoła resurekcię, parę krucyfiksów, świeczników wielkich przed wielki ołtarz parę i ambonę, wszystko robotą piękną i subtelną, rżniętą, jak pisze wspomniany ks. Maruckowicz w swojej kronice. Ksiądz Węgrzynowicz Antoni, prowinciał Reformatów w Bieczu, zmarły w r. 1721 w Krakowie, wyrabiał krucyfiksy z drzewa i kości, i drewniane relikwiarze, które się przechowują po klasztorach, w których przebywał. Marek Rożykowski, braciszek zakonu Reformatów w Krakowie, zmarły w r. 1713, rzeźbił cyboria, pektorały, krzyże, relikwiarze, zegary i inne rzeczy z podziwieniem wszystkich, jak pisze ks. Aleksander Koralewicz. (Addytament do kroniki braci mniejszych śic. Franciszka, str. 217). Grzegorz Woźniakowski, laik w Częstochowej, znakomity stolarz, robił w r. 1739 szafy do biblioteki i stoły w częstochowskim klasztorze się znajdujące. W modrzewiowym kościółku św. Marcina pod Tarnowem znajduje się osobliwy łańcuch drewniany dość długi, z jednego kawałka wyrobiony i na kłódkę z tegoż drzewa zamknięty, a od niepamiętnych czasów w tym kościele zawieszony, który według podania miał być zrobiony przez ślepego pasterza tak misternie, iż owej kłódki dotąd nikt odemknąć nie potrafił. (Balickiego: Historia Tarnowa). Roboty snycerskie wewnątrz kościoła św. Jana w Warszawie, jakoto: ambonę i ołtarz wykonał w r. 1822 Konstanty Hegel, figury i płazkorzeźby Kaufman, sztukaterie i statuy gipsowe Wincenty Vincentio, złocenia dopełniła fabryka Jana Fischera, rzeźbiarza i pozłotnika w Warszawie. (Obacz ks. Kurowskiego: Wiadomość historyczna o kościele św. Jana w Warszawie).

Wspominając o wyrobach snycerskich z drzewa, nie możemy pominąć prześlicznej roboty ołtarza wielkiego z hebanu w kościele farnym w Brzeżanach, niestety nie wiadomo czyjej roboty. A lm pełli Melchior Włoch, rzeźbił około r. 1G40 posągi i ozdoby ołtarzowe w kościele w Ołyce, kosztem Radziwiłłów. Przy końcu XVII wieku wykonał Antoni Frączkiewicz w Krakowie roboty snycerskie do kościoła św. Anny, a w r. 1728 wielki ołtarz z drzewa, złocony, do kolegiaty N. Panny Marii w Kielcach; w r. 1664 wybudował wieżyczkę na kościele św. Wojciecha w Krakowie, cieśla Kazimierz Brozina. W kościele Reformatów w Włocławku, znajdują się drzwi na obydwie strony inkrustowane, wykonane w dawnych czasach przez miejscowego zakonnika, którego nazwiska niestety nie można odszukać. W muzeum Ossolińskich we Lwowie przechowuje się kielich drewniany misternej roboty z pokrywą obejmujący w wewnętrznej swojej przestrzeni sto innych różnej miary kubków, wykonany przez tokarza z Kolbuszowej w Tarnowskiem w połowie XVIII wieku. Kolbuszowskie wyroby oddawna, mianowicie jeszcze w XVII wieku, słynęły jako najsławniejsze w Galicii, mianowie wyroby stolarskie, tokarskie, meble i naczynia domowe. Sztuczne wyroby stolarskie w sposobie mozaiki inkrustowane, konfesionały, ławki i t. d. w kościele Bernardynów w Warszawie, wykonane są w latach 1722—1733 przez zakonnika Paschalisa Scholtza. O wyrobach inkrustowanych w guście francuzkiego artysty Boule. (Obacz artykuł: Mozaiki). W r. 1787 wykonał Ignacy Grymla, snycerz ze Wschowa 12 Apostołów do kościoła w Obrze. (Przyjaciel ludu, Nr 28 z r. 1844, 6 stycznia). Wspaniałe łóżko orzechowe, pięknie rzeźbione z XVIII wieku, na którem jest rok i cyfra właściciela, wyrób polski posiada Władysław Łoziński, były redaktor Gazety lwowskiej we Lwowie, który prócz tego posiada piękny zbiór perskich dywanów, zbiór bronzów i t. d. ale nie polskich. Konarski artysta z czasów Stanisława Augusta, rzeźbił medaliony z ciosowego drzewa znakomitości polskich, które znajdowały się niegdyś w bibliotece Załuskich w Warszawie, później zaś były własnością Aleksandra hr. Chodkiewicza, a następnie Tomasza Zielińskiego w Kielcach. Zajda braciszek bernardyński w Kalwarii Zebrzydowskiej, trudnił się z początku XIX wieku rzeźbiarstwem i snycerstwem i wyrabiał ołtarze na dróżki. Włościanie w Jabłonowie pod Kutami oddawna trudnią się snycerstwem na drewnianych naczyniach, które należą do najpiękniejszych tego rodzaju. Z początku XIX wieku był Jelski Kazimierz profesorem snycerstwa w akademii wileńskiej, także w Wilnie słynęli wówczas snycerze Dmochowski Henryk zmarły w r. 1863, Ostrowski Jan zmarły w r. 1872, Antokolski i Siwicki. W r. 1827 było we Lwowie 4 snycerzy.

Sławne wyroby stolarskie wykonywano oddawna w Gdańsku, w Wadowickiem i we Lw ow ie; wyroby stolarskie lwowskie z początku XIX wieku ubiegały się o pierwszeństwo z wiedeńskiemi wyrobami; w r. 1827 było we Lwowie 62 stolarzy; także w Grodnie we fabryce Tyzenhauza, w Sokołowie Ogińskich i w Świątnikach w Bocheńskiem w XVIII w., w ostatniem miejscu wyrabiano sławne Józka, zaś kolbuszowskie wyroby stolarskie, jak biórka, komody i t. d., rozchodziły się w zeszłym wieku po Galicii, Polsce i Litwie, a nawet jeszcze dalej. Książę Adam Poniński sprowadził do Warszawy w XVIII wieku ośmiu majstrów stolarskich z Neuwied w Westfalii, którzy byli twórcami wyższej sztuki stolarskiej (Ebenisterie); wyroby ich sprzedawano za angielskie; w liczbie tych majstrów znajdował się także niejaki Simmler, zapewne protoplasta rodziny tak znakomitej dziś w Warszawie z wyrobów stolarskich, a jeszcze więcej ztąd, że wydała sławnego artystę malarza Józefa Simmlera twórcę mistrzowskiego dzieła: Śmierć Barbary żony Zygmunta Augusta; nazwiska innych ebenistów są: Dreistz, Durchs, Fries, Gerst, Nenecke , Homeri Sterzing. Z wyrobów stolarskich słynęły w XVIII wieku także: Łachwa i Połoneczka Radziwiłłów, w Karczewie fabryka prowadzona przez Sterzinga i inne. Stanisław August miał tapicera Francuza Lullie, po śmierci którego, żona została metresą króla. (Korzon. III).

W pierwszej połowie XIX wieku odznaczały się w Warszawie wyroby stolarskie Roberta Fritzke, Józefa Kurtza i Józefa Szpilarewicza, starannem wykończeniem i niezwykłym gustem. Trochę niżej od nich stały wyroby warszawskie Brzezińskiego, Zeillera, Jaroszyńskiego, Polceniusa i Donaliesa. Wyrobów zaś snycerskich było z początku XIX wieku w W arszawie dwie fabryki, mianowicie Henryka Heintze i Rudolfa Metlow, którzy najwięcej wyrabiali ramy do zwierciadeł, pierwszy nadto wyrabiał także modele do odlewania ozdób, które dawniej z Paryża były sprowadzane i wyzłacał skóry wytłaczane i posrebrzane na sposób sztuki średniowiecznej. W Tarnowie w katedrze jest ołtarz gotycki, rzeźbiony przez miejscowego snycerza Dranga, a rzeźbiarska robota w kościele wykonana z początku XIX wieku przez zdolnego majstra tarnowskiego Szczepanika. Organy w nowym kościele w Wilanowie i cyborium z drzewa orzechowego w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie, rzeźbił snycerz Józef Górnicki tegoczesny kustosz towarzystwa zachęty sztuk pięknych w Warszawie. Prześliczne stalle znajdujące się w kościele Franciszkanów w Krakowie po prawej ręce przy wielkim ołtarzu są roboty Jacka Góralczyka . A. Romer zdolny snycerz w Krakowie, także wyroby stolarskie M. Węgrzyna w Krakowie odznaczają się pięknością, wykonał on z introligatorem Tenczykowskim album z widokami Krakowa dla prof. Zumbusza i Guillauma, ofiarowany im przez komitet pomnika mickiewiczowskiego na pamiątkę. Molikiewicz snycerz w Krakowie w połowie XIX wieku.

Rzeźbiarze wiejscy jak: Klimczak, chłop ze wsi Powsinka, który sztukaterie będące w kopule kaplicy wilanowskiej odlewał, Wawrzyniec Knapiński, włościanin snycerz, urodzony we wsi Płazy w r. 1781, wykonał za biskupa Sołtyka stolarskie roboty w biskupim pałacu w Krakowie i wykonywał bardzo zręcznie wyobrażenia Męki Pańskiej, które sztucznie umieszczał we flaszeczkach z małym otworem. Uczeń jego Bryłka mieszkał w Babicach i nie stoi niżej od swego poprzednika; w zamku lipowieckim mieszkał w pierwszej połowie XIX wieku dozorca tamtejszych lasów, który bardzo misternie układał we flaszkach z białego szkła różne figurki, które spojone w całość całe wnętrze flaszy zajmowały. (Wycieczka po kraju w Przeglądzie naukowym z r. 1842, tom IV). Kościół w Kalwarii Zebrzydowskiej ozdobiony jest 12 figurami z ciosowego kamienia więcej jak naturalnej wielkości; rzeźbiarz, który te posągi robił, był młynarzem ze wsi Suchej, w dzieciństwie pasł trzodę, a chodząc za kozami po górach, wyrzynał prostym nożem różne figurki; Bernardyni z Kalwarii polecili mu wykonanie mozolnej pracy, zdobiącej dziś miejsce przed kościołem, każda z tych figur wycięta jest z jednej sztuki kamienia. Nazwiska tego rzeźbiarza nie podają żadne pisma. W Czernichowie mieszkał Kasper Sztuka, którego dziełem są rzeźby w kościele w Rybnej i Wilgusz Bińczyc, ulubieniec ś. p. Sierakowskiego kanonika, był murarzem, rzeźbiarzem, kowalem, nawet zegarmistrzem. Jerzy czyli Jurko Skryblak, snycerz, zmarły w r. 1884 w Jaworowie, robił sobie sam narzędzia, rzeźbił śliczne toporki, baryłeczki, flaszki, podstaw ki i t. p., wyroby jego były na w ystaw ach we Lwowie, Kołomyi i w Trieście, w ostatniem miejscu otrzymał nawet medal cesarski. Hryńko Hywak w Mszanie, snycerz 70-letni (w r. 1885), wyroby jego są w muzeum przemysłowem we Lwowie. Michał Labuda z Mościsk, snycerz, którego wyroby także są w muzeum przemysłowem we Lwowie. Fiołek, snycerz, samouk z Bobrownik pod Iwangrodem, wyżyna piękne rzeczy z drzewa. Są to samouczni mistrzem w swoim rodzaju. Jan Ciążyliski, stolarz łańcucki, robił w pałacu lir. Alfreda Potockiego w Łańcucie prześliczne parkiety do salonów podług rysunków Karola Chodzińskiego malarza łańcuckiego; wynalazł on nawet maszynę do wyrzynania parkietów. Syn Karola Chodzińskiego Kazimierz, uczeń szkoły sztuk pięknych w Krakowie jest także snycerzem w Łańcucie. Sokulski rzeźbił z początku XIX wieku w pałacu łańcuckim kilka pięknych drzwi. Wędziłowicz rzeźbił w połowie XIX wieku drzwi w pałacu biskupim gr. kat. w Przemyślu; w ostatniem miejscu wyrabiał w pierwszej połowie XIX wieku stolarz Szeliga śliczne stolarskie wyroby, jak n. p. szafy, łóżka, stoły i t. d. z wykładaniami z jasnego drzew a i stolarz Majerski wykonał śliczne roboty stolarskie do katedry łacińskiej tamtejszej. Molikiewicz, snycerz krakowski, odczyszczął rzeźby w kościele Panny Marii w połowie XIX w., a Brzostowski restaurował tryptyk w kościele św. Floriana w kaplicy ks. Czartoryskich, w katedrze krakowskiej. W kościele w Błotnicy, w powiecie radomskim, jest kazalnica w kształcie łodzi, zrobiona w połowie XIX wieku przez Fettra, piękne wykonanie. Prace snycerskie Kowalskiego i Karwowskiego w W arszaw ie, Bobrieha, Tenerowicza, Bentkowskiego i Harasimowicza we Lwowie zasługują na wymienienie. Julian Bełtowski, nauczyciel snycerstwa w szkole przemysłowej we Lwowie, odznacza się także snycerskiem i wyrobami. Wit Wisz robił posągi drewniane do ołtarza u Dominikanów w Krakowie w naszych czasach, a roboty snycerskie Harasimowicza, snycerza we Florencii, zwracały powszechną uwagę na wystawie sztuk pięknych w Rzymie w r. 1883. Szabka w Warszawie słyną snycerskie wyroby. Nawet w Ameryce w Chicago wykonywa Polak Józef Wrześniowski piękne stolarskie wyroby. Aleksander Przezdziecki, zasłużony badacz, wspomina w jednym ze swoich listów, że znalazł w pałacu królewskim w Schleisheim pod Monachium obrazek malowany olejno na tle z alabastru, wyobrażający św. Ignacego Lojolę z Sosianem, na którym napis z tyłu objaśnia, że księżna Neuburska darowała ten obrazek na nowy rok 1648 rektorowi Soc. Jesu w Neuburgu, malowany przez ojca jej Zygmunta III króla polskiego, a ramy rzeźbił brat jej książę Aleksander: byłabyto więc nader drogocenna pamiątka historyczna. We Lwowie w muzeum przemysłowem znajduje się prześlicznie w różne rośliny układany stolik z drzewa, roboty hr. K. Stadnickiej z amatorstwa. Wspomnieć tu jeszcze chcemy o dwóch szafach do numizmatów z drzewa różanego z bronzami w stylu Ludwika XV, pochodzących z XVIII wieku, które obecnie są własnością lir. Starzyńskiej, matki Bolesława lir. Starzyńskiego, słynnego rzeźbiarza - złotnika. Szafy te robione były dla królowej Marii Leszczyńskiej, wielkiej lubowniczki numizmatyki, po której śmierci przeszły do zbiorów królewskich; później wygrał je w karty sławny awanturnik Walicki od Marii Antoinetty, żony Ludwika XVI, od którego je odkupił lir. Franciszek Potocki, potem przeszły na własność Wincentego Potockiego w Niemirowie, a przy sprzedaży ruchomości tegoż nabyte zostały przez Krzysztofa Urbanowskiego, a następnie dostały się hr. Edwardowi Starzyńskiemu, a właściwie żonie jego hr. Izabeli z Mostowskich Starzyńskiej, matce hr. Bolesława. (Szczegóły te zostały nam łaskawie udzielone przez lir. Bolesława Starzyńskiego). Tenże awanturnik Michał Walicki posiadał także biórko Marii Antoinetty, odwzorowane w Tyg. ilustr. Nr 67, z r. 1877, które jednakowoż dostało się w ręce obcych handlarzy.

W końcu winniśmy tu dodać, że i nieśmiertelny nasz wódz Tadeusz Kościuszko w samotnych życia chwilach oddawał się z zamiłowaniem tokarstwu i snycerstwu, a wiele jego robót tego rodzaju z drzewa i kości słoniowej przechowuje się u osób prywatnych i w zbiorach publicznych, jak n.p. w Rapperswillu, w zbiorach ks. Czartoryskich i innych. W świątyni Sybilli w Puławach znajdowała się w aza z kości słoniowej, wytoczona przez Kościuszkę w czasie niewoli jego w Petersburgu, dziwnie pięknej roboty i artystycznego powabu, jak powiada K. Wł. Wójcicki w biografii Kościuszki, umieszczonej w Encyklopedii dużej Orgielbranda; Agaton Oilier w swoich wspomnieniach o pamiątkach po Kościuszce, drukowanych w Gazecie narodowej z sierpnia 1883 r. pisze, że w Rapperswilu przechowują się jeszcze w muzeum narodowem następujące pamiątki, wykonane przez samego Kościuszkę, jako to: cukierniczka z kokosowego orzecha, wykonana w więzieniu petersburskiem, była ona własnością Zeltnera J. i jest w srebro oprawna; druga cukierniczka z drzewa wytoczona przez Kościuszkę w zamku Berville, dwa świeczniki z drzewa wykonane, z których jeden gdzieś zaginął, a drugi został przez Artura Zeltnera do muzeum ofiarowany; popielniczka snycerskiej roboty Kościuszki, darował ją muzeum rapperswilskiemu Seweryn Goszczyński, a w reszcie malutki woreczek włóczkowy w kształcie konfederatki, także przez Kościuszkę wykonany. W skarbcu na Jasnej Górze w Częstochowej przechowuje się ołtarzyk własnoręcznej roboty Kościuszki, odwzorowany jest w Tyg. ilustr. Nr 66, z r. 1877 i szkatułka drewniana wykładana, przerysowana w Tyg. ilustr. Nr 91, z r. 1877. Muzeum Ossolińskich we Lwowie posiada kubek toczony z drzew a przez Kościuszkę. Na w ystaw ie obrazów, rzeźb i starożytności w Radomiu w r. 1883 była nadzwyczaj delikatna i misterna rzeźba z kości słoniowej, przedstawiająca „Narodzenie Chrystusa” która ma być podobno roboty Kościuszki. (Tygodnik ilustrowany Nr 56, z 14 stycznia 1884 r.). O innych wyrobach Kościuszki obacz artykuły: Mozaiki, tabakierki, tokarskie wyroby i wyroby z kości słoniowej.

Struny

Struny kręcono w XVIII wieku w Grójcu ziemi czerskiej, jak tego dowodzą lustracie z r. 17(36 i w Warszawie z początku XIX wieku we fabryce Józefa Fiorentiniego.

Suknie

Akta krakowskie wspominają o krawcach i mieszczanach krakowskich w r. 1412 o jakimś Hirszu krawcu, który miał kamienicę przy ulicy grodzkiej. Czeladź krawiecka zbuntowała się we Lwowie w r. 1513 i chciała opuścić miasto; mieszczanie sprzeciwiali się temu i przyszło do użycia broni, przyczem żelaznemi cepami nabito tak krawczyków, że ich wielu poległo; później gdy ci krawcy stali się zamożnymi krawcami, zbudowali na cześć poległych braci kościół św. Anny we Lwowie, który dotąd zostaje pod opieką krawców — w r. 1600 o Augustianie Łabaziewiczu , a w r. 1614 o Stanisławie Falkowiczu i Jędrzeju Wojnarowiczu. Z rachunków podskarbiego Jana Firleja z r. 1590 dowiadujemy się, że na dworze królewskim byli krawcy Dziugiet i Klaus Gobert, którzy wraz z czeladzią pobierali razem rocznej zasługi 300 złt. Krawiec Adamczyk w Warszawie za czasów Jana III robił same ferezie na sposób takiej, w jakiej się ukazał Sobieski wjeżdżając do Warszawy po zwyciężeniu Turków i zrobił na nich majątek. Według dzieła Łukaszewicza byli w r. 1755 w Poznaniu krawcy do cechu krawieckiego należący: Stefan Stroiński, Józef Raszkowski, Kazimierz Jabczykow ski, Tomasz Krajczewski, Wroniecki, Jan Gall, Klinicki, Żołądkiewicz, Endeman, Werner, Starosielski, Tonholm, Górski, Betyk, Albrechtin, Rber, Jagielski, Korn, Ulman, Niciaszkiewicz, Chwiałkowski, Leski, Reke, Ryk, Paul, Cichocki, Osiowski i Grec. W XVI i XVII wieku nazwiska krawców poznańskich były same polskie, w XVIII wieku było już wielu Niemców. Kazimierz Jagiellończyk w przywileju swoim, danym w Grodnie w r. 1483, karci krawców poznańskich o to, iż kupując materie wełniane i jedwabne rozmaitego koloru i szyjąc z nich suknie, wyrządzają krzywdę kupcom handlującym wełnianemi towarami i zachowuje ostatnich przy ich prawach. O innych krawcach nie wspominamy, bo tych zawsze i wszędzie mnóztwo było dodamy tylko, że męzkie suknie najsławniejsze wyrabiał około r. 1780 w Warszawie krawiec Perdu Francuz, a za czasów Stanisława Augusta był w Warszawie cechmistrzem krawieckim Dąbrowski. Kontuszy nie dostrzegamy na dawnych wizerunkach aż dopiero w XIII wieku dają się widzieć kontusze czerwonego i zielonego, a buty żółtego koloru na obrazach, jak twierdzi Maciejowski w swojem dziele: Pierwotne, dzieje Polski i Litwy str. 298, szkoda tylko, że nie pisze Maciejowski na jakich obrazach — pierwszy o nich wspomina Twardowski, mówiąc że kontusze, żuki i czuhaje wschodnie są ubiory; kontusz polski ma inny krój jak turecki lub tatarski. Zygmunt III nie lubił kontusza i nosił się po szwedzku lub niemiecku, dopiero Jan III wprowadził znowu kontusz w zwyczaj. O ubiorach w Polsce obacz ważne dzieło Łukasza Gołębiowskiego. 

Sukno

Przemysł tkacki, zwłaszcza wełniany, zaspokaja największą część potrzeb koniecznych, a nawet i zbytkownych w życiu ludzkiem, toteż słusznie przez Francuzów nazwany jest: wielkim przemysłem (la grande industrie). Użycie wyrobów tkackich czyto wełnianych, czy bawełnianych sięga u nas najdawniejszych czasów, bo i któż w naszym zwłaszcza klimacie, czy możny, czy najuboższy mieszkaniec kraju naszego obejść się może bez odzieży wełnianej; jednak chociaż dawną jest w Polsce fabrykacia wyrobów wełnianych, to dawniejszą jeszcze jest produkcia krajowej wełny, która zawsze stanowiła jeden z ważniejszych przedmiotów handlu wywozowego.

Już D ytm ar wspom ina, że Bolesław Chrobry kazał usłać drogę od zam ku Ostrowa aż do samego Gniezna do grobli św. Wojciecha suknami różnych farb, po których cesarz Otton szedł pieszo i boso. W idać, że sukno było u nas już w X wieku w używaniu, a nawet zabytki języka słowiańskiego z X wieku mają wyraz krosna, zkąd dowód, że Słowianie robili na nich sukno i płótno, używając tych przedmiotów do zamiany na inne towary zamiast bitych pieniędzy. (Maciejowski: Pierwotne dzieje Polski i Litwy str. 296). Sukno farbowane szkarłatne, brunatne lub zielone sprowadzano do Polski z zagranicy według traktatu zawartego między Władysławem Odoniczem ks. wielkopolskim , a zakonem krzyżackim w r. 1238; widać z tego traktatu, że przedmiotów tych w dawnych czasach u nas albo wcale nie wyrabiano, albo w niedostatecznej ilości. Według tego traktatu sprowadzano do Wielkopolski także płótna i tkanki bawełniane. Zato sukno mocne dychtowne, ja k je później nazywano kiernowe, wyrabiano u nas po wsiach, a po części i w miastach. Produkcia sukna ograniczała się u nas początkowo na ordy maryjny cli tkaninach i nie wychodziła poza obręb domowej roboty; dopiero z postępem czasu w skutek nawyknienia do wygodniejszego życia i pomnożenia jego potrzeb zajął wyrób sukna u nas niepoślednie miejsce. Z warstataini sukiennemi spotykamy się dopiero w XIII wieku. W Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski znajdujemy na stronie 63 przywilej z r. 1276, z którego się dowiadujemy, że Wacław kapelan darował w r. 1276 klasztorowi paryskiemu schedę swoje na wsi Wyszanowie pod warunkiem, aby mu opat i klasztor dawali corocznie po 6 łokci sukna dobrego w klasztorze ich robionego (sex ulnas boni panni in domo eorum facti), w idać więc z tego przywileju, że w tym klasztorze daw niej jeszcze jak w r. 1276 sukno wyrabiać musiano. Magistrat miasta Poznania wydał już w r. 1344 ustawę tyczącą się handlarzy sukna i sukienników. W XIV wieku sukna polskie w znacznej już ilości wywożono na sprzedaż do Nowogrodu. Z początku XVI wieku zaspokajały już nietylko potrzeby kraju, ale nawet ościennych narodów. Wyrabiano wówczas u nas coraz więcej i coraz lepsze sukna i prowadzono niemi rozległy handel do Moskwy. Konstytucia z r. 15G5 przepisuje sukiennikom porządek w wyrabianiu sukna zachować się mający, gdzie powiedziano, aby sukna wszelkie inaczej robione nie były, jeno na szerz 2 łokcie koronne bez kraj ki, a na dłuż 30 łokci; a ktoby się ważył węższe albo krótsze robić albo sprzedawać, temu mają być brane owe sukna przez wojewodę albo podwojewodziego, których połowica do skarbu naszego, a połowica wojewodzie ma przypadać.

W połowie XVII wieku używany u nas był gatunek sukna zwany „Alsikiewicza“, od którego w r. 1650 postanowiono cło.

Sukno wyrabiano u nas:

W Kaliszu jeszcze w r. 1201, a w r. 1274 był już w Lutomiersku cech sukienniczy, jeden z najdawniejszych w kraju: miał on przy założeniu miasta 100 majstrów sprowadzonych z Niemiec. Wyrabiano także sukno we Wschowie za Kazimierza Wielkiego, a sukno tu wyrabiane miało taką sławę, że związek hanzeatycki w r. 1385 zobowiązał się sukno wschowskie na równi z niderlandzkiem w Wielkim Nowogrodzie sprzedawać. Niemniej słynne były sukna wyrabiane w Kościanach, które król Kazimierz Jagiellończyk pozwolił znaczyć herbem nadanym miastu Kościany na sejmie piotrkowskim, przedstawiającym wieżę z orłem białym i literą C.

Sukiennice powstały z początku XV wieku w K rakowie, Lwowie, Poznaniu, Sandomierzu, Toruniu, Stryju, Warszawie i w Wilnie. Za Zygmunta III założono je także w Kaliszu, Korczynie, Lublinie, Łowiczu, Łukowie i Radomiu. Do Łukowa sprowadził Erazm Domaszewski, koniuszy koronny sukienników z Niemiec i dał im grunt, który stany wspierając użyteczne przedsiębiorstwo od podatku uwolniły w r. 1609. Od XIII wieku bywało w Poznaniu po paręset warstatów sukienniczych; do przyrządzenia tego sukna znajdowało się w samem mieście kilka foluszy.

Wełna także u nas w znacznej ilości znajdować się musiała, jakoż Opaliński liczy kilku właścicieli dóbr w Wielkopolsce, którzy za jego czasów do 30.000 owiec chowali, a Rzączyński wspomina o jednym, który co rok po 100.000 zlt. za wełnę pobierał; za jego czasów, t. j. z początku XVIII wieku celowały pięknością wełny owce w Jarogniewicach pod Kościanami i w Morkowie, a o wełnę tę dobijali się sukiennicy z Leszna, Wschowy, Rawicza, Międzyrzecza, Śmigła, Bojanowa, Zdun i Swarzędza, prócz tego szła ona do Ślązka, Pomeranii i morzem do Holandii, Anglii i Francii.

Oprócz wyżej wspomnianych były u nas fabryki sukna:

W XIII wieku: w Nowym Sączu.

W XIV wieku: w Gdańsku wyrabiano zwykłe sukno; w r. 1661 było tu 28, a w 1803 r. 44 sukienników; w Płocku było z początku XIV wieku dwóch sukienników; w Lanckoronie, Łęczycy, Nowym Targu jeszcze za Kazimierza Wielkiego; Władysław Jagiełło sprowadzał według jego rejestrów skarbowych sukno z Brukselli i Cytawy. 

W XV wieku: był cech sukienników w Borku w Wielkopolsce; w r. 1574 był tu sukiennikiem Maciej Jabłoński, a w r. 1599 Andrzej Ułanowski; od r. 1620 nie ma już śladów sukienników w Borku; w r. 1501 Jan Lubrański, biskup poznański, nadał różne swobody sukiennikom w Buku, których znaczna liczba w tern mieście osiadła. (Raczyński: Wspomnienia Wielkopolski tom I str. 108); w Busku w Wielkopolsce, w Grodzisku, fabryka ta zgorzała w r. 1701, w Jarosławiu, Kaliszu, Komarnie za Kazimierza Jagiellończyka, w Kościanach, Koźminie w Poznańskiem, na mocy przywileju Łukasza Górki zawiązało się bractwo sukiennicze; w Krzepicach, Kunowie, w Lelowie pozwolono 4 mieszkańcom po targach i jarmarkach jeździć i własne sukna na łokcie sprzedawać; w Mogilnicy, Mstowie, Poznaniu, Różanej, Sochaczewie i w Stryju. Przy końcu XV wieku był w Nowym Sączu sukiennikiem Michał Smolka. W r. 1405 kosztowała w Gdańsku sztuka sukna brukselskiego 95 talarów, w r. 1462 sztuka grubego sukna pruskiego 16 złt. Sukna wyrabiane w Poznaniu, Kaliszu i Kościanach szły w XV i XVI wieku dużemi transportami do Ślązka, Czech i Moskwy, a w XVIII wieku wywożono je i do Austrii, ale później Ślązk wziął przewagę nad Wielkopolską, szczególnie za rządów Frydryka II.

W XVI wieku: w Chęcinach, Chojnicach, w Czersku w r. 1564 było tu 18 sukienników, w Kamieńcu nad Smotryczem, w Kłodawie potwierdził Zygmunt August w r. 1552 cech sukienników, w Kobylinie w Wielkopolsce był cech sukienników, w księgach miejskich z owego czasu znajdujemy nazwiska sukienników Polaków: Piotr Ratuszny, Jan Koźmiński i inni; w Korczynie w r. 1564 było 7 sukienników, w Nowem Mieście Korczynie wyrabiano sukno jeszcze w XIII wieku, albowiem w przywileju Bolesława Wstydliwego z r. 1258 jest już wzmianka o suknie tutejszem; w Kole nad Wartą potwierdził Zygmunt I w r. 1513 przywileje dla sukienników, nożowników, kowali, pasamonników, stolarzy, siodlarzy i garncarzy; w Lublinie, Międzyrzeczu w Poznańskiem, nadał Zygmunt III sukiennikom tutejszym różne przywileje; sukna tutejsze szły do Rosii, a nawet do Azii; fabryka ta zgorzała w r. 1731; w r. 1592 wyrabiał sukno w Mysłowicach niejaki Grigier, sukiennik. W XVI i XVII wieku słynęły wyrobem sukna miasta: Chomsk, Iwanowice, Łask, Pock i Warszawa; w Gąbinie wyrabiano sukna grube zwinne multan i kir. W Sieradzu było w 1570 r. 20 sukienników; w Pabianicach niedaleko Sieradza nadał Zygmunt August przywilej sukiennikom w r. 1555; w7 Piotrkowie ustanowił król Zygmunt I cech sukienników. W dawnych czasach w Polsce każdego, który się jakim przemysłem trudnił, nazywano tylko po imieniu z dodatkiem przymiotnika, n. p. Marcin sukiennik.

Około r. 1560 była w Poznaniu 22 sukienników Polaków, których nazwiska wymieniamy według dzieła Józefa Łukaszewicz: Obraz historyczno - statystyczny miasta Poznania. Aleksy Łubianek, Maciej Chobieński, Bartłomiej Słowak, Stanisław Uniejewski, Jan Dromlik, Stefan Czałnek, Orłowski, Łabęski, Andrzej Karczmarz, Kurek, Wiśniewski, Matyskowa, Jakub Nakapała, Andrzej German, Pawełek, Szymon Lasek, Walenty Ozminn, Mikołaj Gajewski, Franciszek Re dar, Jakub Czwerda, Jaklewa i Błażej Jarawa. Rzecz uwagi godna, że w XVIII wieku rzemiosła tak zyskownego, jak sukiennictwo, już się Polacy wcale nie chwytali. W Radzanowie w województwie płockiem, król Zygmunt I pozwolił tutejszym sukiennikom w r. 1532 sukno swoje cechować, aby im przez to sprzedaż ułatwić; w Sieradzu był z początku XVI wieku cech sukienników, w Sierpcu województwie płockiem , ustanowił Zygmunt I przywilejem z r. 1509 ceeh sukienników i pozwolił im znaczyć sukna tu wyrobione literą S. z koroną nad nią, a u spodu lwem i takowe sprzedawać po calem królestwie; w Staszowie był cech sukienników ustanowiony przywilejem z r. 1559; w Warce, Wieluniu wyrabiano sławne sukna; w Wyszogrodzie nad Wisłą było w 1564 roku 308 rzemieślników, między którymi 24 sukienników, którzy rocznie 4500 postawów sukna wyrabiali, w r. 1616 sukienników już tu nie było. W r. 1541 zapłacono w K rakowie za 8 łokci sukna zielonego na zasłony okien do izby radzieckiej 1 grzywnę, a w r. 1548 za postaw sukna kazimirskiego 1 fl. 22 gr. 9 denarów; w r. 1594 za 2 postawy sukna czarnego na pokrycie wozów na pogrzeb królowej Anny Jagiellonki w Krakowie zapłacono 6 grzywien 42 gr.; w r. 1517 był w Krakowie Byeńyek sukiennikiem. 

W XVII wieku były fabryki sukna: w Baranowie, Będzinie, Bojanowie, Starej Częstochowę), Dobczycach, w Gdańsku wyrabiano w połowie XVII wieku sukno filcowe, w Kętach, Kłobucku, Koszycach nad Szreniawą, w Kulikowie wyrabiano koce i burki przez jeńców tureckich, których król Jan III w tym celu osadził; w Krośnie, w Lesznie w r. 1633 przybyli tu wypędzeni ze Ślązka lutrzy, po większej części sukiennicy, i wtedy powstał tu cech sukienniczy; w Lutomirsku, Lwowie, Rakowie, Rawiczu, sukna i inne tutejsze materie wełniane wywożono w XVII wieku według Moraczewskiego aż do Chin; w r. 1793 było tu 327 sukienników; w Radomsku, Ropczycach było w 1630 r. 12 sukienników, w Szadku niedaleko Sieradza było w 1616 r. 90 sukienników, Żydom niewolno było trudnić się tutaj ani handlem, ani rzemiosłem; w Tarnowie, w Tomaszowie był cech sukienników, a w r. 1069 byli tam sukiennicy: Wojciech Janicki, Maciej Kusztowic, Wawrzyniec Pawęska. Siarczyński w dziele swojem: Obraz wieku panowania Zygmunta III wspomina, że od tego króla przychodnie rzemieślnicy z Niemiec, Włoch i Francii oblekali się w suknie zakonne i sami w klasztorach wyrabiali sukno na habity dla mnichów klasztornych; w Żarnowcu był w 1660 r. 1 sukiennik.

W XVIII wieku wyrabiano sukno: w Bodzentynie, Borszczowie w Galicii, miejsce to słynęło z wyrobu prostego sukna, w Babimoście, Białej, Bielsku, Błaszkach niedaleko Kalisza, w Brześciu Litewskim była fabryka królewska, w Bojanowie było 250 majstrów przy 175 warstatach, za granicę wysyłano po 10.000 postawów sukna około 420.000 złt. wartości; w Bogorii wyrabiano proste sukno niższego gatunku we fabryce Konarskiego, w Brzezinach, Busku, Ciechanowcu, Dubience fabryka Radziwiłłów, w Grodnie była fabryka Antoniego Tyzenhauza o 24 warstatach pod dozorem Jakuba Becu i sami tylko Niemcy i Niderlandczycy byli przy tej fabryce zatrudnieni; najlepsze sukno tu wyrabiane kosztowało dukata za łokieć litewski, szerokość dochodziła do 10 ćwierci, wełna najlepsza przychodziła z Lublina, a kamień jej kosztował 3 dukaty; w Horodnicy pod Grodnem fabryka królewska, w Janowie, Józefowie, Klimuntowie Leduchowskich, w Kaliszu, w Kargowej w Poznańskiem, w Kępnie, w Kobylinie w Wielkopolsce znajdował się w klasztorze Bernardynów warsztat sukienniczy, w którym kilku braciszków robiło sukno na habity dla wszystkich klasztorów bernardyńskich prowincii wielkopolskiej, równie jak i w Lublinie; w Kodniu we fabryce Kazimierza Nestora komisariat zamawiał od razu po 20 000 łokci sukna, w Korsuniu była fabryka ks. Stanisława Poniatowskiego, w Koziegłowach wyrabiano sukno niższego gatunku; w Kotstrzyszowie, Końskich Wielkich; w Korcu ks. Józefa Czartoryskiego, dokąd sprowadził wielu rzemieślników z zagranicy; sukno tutejsze płaciło się od 3 zlt. za łokieć (szarego samodziału) aż do 12 złt.; fabryka ta składała się z 10 warstatów, a w tej liczbie znajdowały się dwa warsztaty żydowskie z 60 robotnikami; ogólna liczba robotników dochodziła do 300; powstała ta fabryka prawdopodobnie około r. 1786, a dyrektorem jej był Ziemiecki. W ciągu trzech lat od założenia jej wyrobiono tu postawów: sukna ordynaryjnego 293, mystełfajnowego 140, alpai ordynaryjnej 111, mystelfajnowej 4 ¾  , kuczbai 70, dek 38, kiru 62, razem wszystkiego postawów 1350 czyli przeciętnie po 450 na rok: w r. 1791 produkcia tej fabryki doszła do 800 postawów rocznie i pracowała najwięcej dla wojska, ale też wyrabiała i sukna „extrafajnowe, t. j. najcieńsze w najwyższych gatunkach” (Korzon). Wyrabiano także sukno w Krakowie w drugiej połowie XVIII wieku, gdzie kupiec i obywatel Frystacki wyrabiał po 100—150 sztuk sukien rocznie w 24 gatunkach; założyciel przepędził młodość swoje przy fabrykach zagranicznych, znał się więc dobrze na rzeczy i wyrabiał towar niezły. W r. 1786 założył ks. Wacław Sierakowski, kanonik katedry krakowskiej, fabrykę sukienną „żebracką” w Krakowie „dla dania wsparcia nędzy i ubóztwu“, ale instytucia ta nie mogła przyjść do ładu, gdyż dyrektor i kasier dopuścili się sprzeniewierzeń, a po trzech latach znalazło się 96.186 złt. deficytu; wyrabiano tu sukna w dosyć dobrym gatunku, bo po 13 złt. łokieć, a nawet utkano tu dla króla kobierezyk z herbem „ Ciołek”.

W XVIII wieku były także fabryki sukna: w Koźminie, Kromołowie gubernii radomskiej, w Krasławiu, Leszczynie, Lesznie, gdzie w r. 1793 było 138, a w r. 1776 aż 181 sukienników ; w pierwszej połowie XVIII wieku sukno leszczyńskie straciło zupełnie na dawnej wziętości, a to od czasu, jak Żydzi zaczęli niem handlować; w Gdańsku, Toruniu, Brodach nie miało odbytu, a to dlatego, że było krótsze jak dawniej i licho wyrabiane, źle farbowane i zawierało w sobie dużo wełny pośledniej; winąto było Żydów, bo żądali szybkiej roboty, a źle płacili, dopiero Sułkowski ówczesny właściciel Leszna postanowił złemu zaradzić. (Obacz Karwowskiego: Kronika Leszna). W Lipnie, Łubienicy, Maclinówce 3 mile od Berdyczowa, wojewody Prota Potockiego, liczyła ona 6 warstatów, które wydawały po 240 postawów sukna ordynaryjnego rocznie; wełnę sprowadzano po części z Lubelskiego, a po części z Jass i z Rosji; w Modliborzycach, w Międzychodzie województwie poznańskiem, wyrabiano rocznie sukna za blizko 50.000 talarów, w Nasielsku wyrabiano grube sukna, w Niemirowie fabryka Wincentego Potockiego, podkomorzego w. k., w Nieszawie nad Wisłą, w Nowym Moście, w Nowodworze, w Obierzyskach, w Opalenicy było 80 warstatów, w Połośnie milę od Nieświeża założyli w r. 1756 Bernardyni z pomocą księcia Radziwiłła fabrykę sukna na habity zakonne, w Nowem Rogoźnie w Wielkopolsce, w Różanej na Litwie majętności ks. Sapiehy, kanclerza w. lit, w r. 1815, było tu 12 warstatów, przy który cli pracowało 200 robotników i wyrabiano tu 874 postawów sukna; w Rostarzewie w Wielkopolsce byli w XVIII wieku sukiennicy protestanci sprowadzeni ze Ślązka, w Rawiczu w Wielkopolsce na 200 warstatach w r. 1793 było tu 327 sukienników, w Rzeszowie, Sarnowie, Skierniewicach, Staszowie niedaleko Krakowa założył fabrykę sukna przed r. 1780 August ks. Czartoryski, wojewoda ruski; ta fabryka „dostatkiem dodawała sukien ordynaryjnych dla wygody krajowej“, ale w posiadaniu córki Lubomirskiej marszałkowej w. k. podupadła znacznie: jednakże w r. 1788 liczyła jeszcze 12 fabrykantów i wyrabiała około 600 postawów sukna na rok w gatunkach od 4 —6 złt. za łokieć, w różnych kolorach, a mogłaby wyrabiać i 1000 postawów, gdyby miała zamówienia; w Szubinie, Sławucie, Stawiskach, Skalbmierzu wyrabiano grube sukna białe i brunatne, które słynne były; z tutejszego sukna wyrabiali włościanie ze Skalbmierza swoje sukmany, które kosztowały od 10— 15 złt. za sztukę; w Szczucinie, Tulczynie Potockich wyrabiano sukna ordynaryjne, w Trzcielu w Wielkopolsee, w W arszawie fabryka założona przez kompanię manufaktur wełnianych, na Pradze Prota Potockiego, Rehana duża, ponieważ przyjęto do komisii policji 200 żebraków do roboty, w Prochowni, gdzie przyjęto 50 żebraków do tejże komisii do roboty, Abrahama Papgatha na ulicy bednarskiej i jeszcze jedna, gdzie wyrabiano sukna na płaszcze zwane czujkami. W Poznaniu Kluga, w Włodowicach, Opolu, Urzędowie, w Chołochwastowie na Ukrainie we fabryce Lubowidzkiego wyrabiano kuczbaje i ratyny, w Postawach Tyzenhauza, w Pąkowie, Chodziczu, Szamocinie, w Węgrowie sławne sukna, w Wołczynie Czartoryskiego w r. 1794; we Wschowie było w r. 1793, kiedy rząd pruski obejmował Wielkopolskę 200 sukienników, w Wyszkowie, Zaborowie w Poznańskiem, w Zaleszczykach majętności wówczas ojca króla Stanisława Augusta wyrabiano sukna przez rękodzielników z zagranicy sprowadzonych; w Zdunach było w 1793 r. 110 sukienników, wyrabiano tu rocznie 5370 postawów sukna, w Żarkach wyrabiano sukno niższego gatunku i w Złotowie.

W r. 1718 płacono za postaw sukna dla wojska polskiego 57 złt. Komisia wojskowa oznaczała cenę sukna żołnierskiego po 4 złt. łokieć. Skarb przy ekwipowaniu wojska płacił za sukmanę po 10 złt., za kożuch po 14 złt., za czapkę po 3 złr. 15 gr. a za buty 6 złt. Byłyto więc ceny niezawodnie najniższe. W r. 1783 było w samej Wielkopolsce 945 warstatów sukienniczych. 

Z początku XIX wieku były fabryki sukna: blizko Alby na Litwie w powiecie Słonimskim była fabryka sukna i bai Żyda Kaufmana, liczyła ona w r. 1815 warstatów 12, przy których pracowało 111 robotników i wyrabiali 390 postawów sukna i bai; w Albertynie na Litwie, w Aleksandrowie w województwie łęczyckiem , w Antolinie, w Bełhatowie w Piotrkowskiem, w Berszadzie i w Bajbużówce gubernii podolskiej, w Białej wyrabiano w 1808 r. 115 sztuk kaszmiru i 5208 postawów sukna różnego gatunku na 185 warstatach. W Brodnicy w Chełmskiem, w Borówce gubernii podolskiej, w Brdowie wojew. brzesko-kujawskiem, w Brzezinach, Bóbnówce, Chmielniku wyrabiano grube sukna dla włościan, w Cliomsku gubernii grodzieńskiej, własności Wojciecha Pusłowskiego, wyrabiano najlepsze sukno na całą gubernię i sukna dla wojska; sukna tutejsze szły do Wilna, Rygi a nawet do Petersburga; w r. 1515 miała fabryka ta 18 warstatów, przy których pracowało 286 robotników płci obojej; w tymże roku wyrobiła fabryka 971 postawów sukna od 1 do 4 rubli za łokieć. (Obacz Lachnickiego: Statystyka gubernii grodzieńskiej); w Chabnie wojew. kijowskiem, w Chorzelach wyrabiano sukno grube, w Ciechanowcu, w Dąbrowicy na Wołyniu założył około r. 1825 Józef Antoni lir. Plater fabrykę sukna, która zamkniętą została w r. 1840, w Deraźni na Podolu, w Dobrzyniu nad Drwęcą było w 1820 r. 20 sukienników, którzy wyrabiali ordynaryjne sukna białe, kir, multan, rocznie koło 31320 łokci; w Dombiu, Dukli, Gliwicach; w Grodnie były w r. 1815 dwie fabryki sukna utrzymywane przez Heizlera; liczyły 3 warsztaty i 34 robotników i wydały w tym roku 86 postawów sukna; w Goraju wyrabiano grube sukno, w Granowie gubernii podolskiej, w Jarmolińcach na Podolu, w Janowie gubernii podolskiej, wyrabiano sukno proste, łokieć po 10 złt., w Jampolu gubernii podolskiej, w Iłży, Jędrzejowie, w Jedwabnej gubernii augustowskiej, wyrabiano sukno grube, w Kaliszu założył w r. 1817 Benjamin Rebhan fabrykę sukna, w Kętach, w Krzywotułach, w Kole gubernii warszawskiej, Końskiej Woli, Kromołowie, Kodniu, Kucharach w powiecie płockim, istniała fabryka sukna od roku 1823 o 30 warstatach i wyrabiała grube sukna dla wojska; w Klince gubernii czernichowskiej, fabryka Zełtowa założona w r. 1832, zatrudniała 176 ludzi i wyrabiała sukna w cenie od 1,40 rubla do 2 rubli za arszyn jakoteż flanele do 300 postawów; w Kikole ziemi dobrzyńskiej, Kaczmarowie w gubernii podolskiej, w Konstantynowie powiecie lityńskim wyrabiano sukno, łokieć po 20 złt., w Kozach, w Krakowie, tu było w 1804 r. 6 sukienników, w Krasnosielsku sukno grube, w Lipniku, w Ładyżynie gubernii podolskiej, w Łodzi fabryka założona w r. 1821, w Mogilnicy, w Mikulińcach fabryka jedna z najznaczniejszych w kraju, w Magnuszowie w Radomskiem , w Michałowie, w Mstowie wyrabiano grube sukna, sukmany i kapoty, w Minkowicach na Podolu, w Nowemmieście, w Nowogrodzie, Opolu, Ozorkowie, w Opatówku założoną została fabryka sukna cienkiego w r. 1824 przez Fiedlera, w Orlej Woli koło Zamościa, w Rafałówce powiecie łuckim majętności Olizarów była fabryka sukna żołnierskiego od początku XIX wieku aż do r. 1831, w Przedborzu w Radomskiem fabryka Gustawa Zacherta o 46 warsztatach przestała być czynną w r. 1857, w Pilicy w gubernii radomskiej, w Pyzdrach było w 1821 r. 20 sukienników po największej części Niemców. Rawicz w Wielkopolsce liczył w 1800 r. 327 sukienników i wyrabiał przy 200 warsztatach po 14000 postawów sukna rocznie w cenie od 2 ½ do 12 złt.; do Rosii wysyłano samego sukna za 800 tysięcy złt., w Rudzie, Różanej na Litwie, w Rakowie w Radomskiem, w Rypinie ziemi dobrzyńskiej było 4 sukienników, którzy wyrabiali rocznie 2000 łokci sukna, w Saw raniu gubernii podolskiej, w Siewierzu wyrabiano grube sukna , w Skąpem w ziemi dobrzyńskiej, w Skierniewicach, w Skwirzynie w Poznańskiem, w Suchowie, w Supraślu, w Smolanach wyrabiano tłanele, baje, kuczbaje, w Suwałkach wyrabiano talesy żydowskie, w Szczebrzeszynie, w Słowatyczach w gubernii lubelskiej, w Staszowie w Radomskiem, w Szadku, w Tarnowicach w powiecie uszyckim na Podolu; w Warszawie było w r. 1810 dziewięć fabryk sukna, flaneli, bai, kołder wełnianych i t. p , z których fabryka Polanda najcieńsze produkowała sukna; była tu także fabryka założona przez rząd, a potem Samuelowi Franklinowi odprzedana, która w r. 1827 spłonęła; miała ona parową machinę o sile 16 koni, która dawała ruch 105 warstatom, zaś 209 maszyn 1 warstatów szło za pomocą rąk ludzkich; zatrudniała ona przeszło 700 robotników i dostarczała na rok około 4000 postawów sukna i kazim irku; była także fabryka sukna, czerkasku i kazimirku Ferdynanda Helman w r. 1818, która stopniowo zwiększała się przez urządzenie przędzalni, farbiarni i warstatów tkackich, a wyroby ich doskonałe nietylko słynęły w kraju ale i za granicą; w roku zaś 1822 założyli w Warszawie Boerner w spółce z Kenipfera (obadwaj fabrykanci z Wiednia) fabrykę sukienka damskiego, czerkasu, fianeli i innych przedniej szych tkanin wełnianych. W Winnicy w gubernii podolskiej, wyrabiano sukno mierne, w Woroszyłówce, w gubernii podolskiej, fabryka Kapla, wyrabiała sukno, arszyn od 60 kopiejek do 3 rubli; w Załoścach, w Galieii, była fabryka sukna i koców; w Zgierzu było 7 fabrykantów sukna, z których odznaczali się Fechner i Jahuz; w Unichowie w powiecie nowogrodzkim, założył Wawrzyniec Puttkamer (mąż Marylli) fabrykę sukna; w Żółkwi we fabryce Hejmelowskiej, wyrabiano rocznie do 250 postawów sukna. Najlepsze jednak były sukna kaliskie i warszawskie Polanda. W r. 1829 było w samej Polsce 5461 warstatów do tkanin wełnianych, które zatrudniały 5381 osób, a ich produkcia wynosiła 6,391.719 łokci wartości 5,752.700 rubli Włościanie z dóbr Bedlna pana Jacka Wolskiego w gubernii radomskiej, w powiecie opoczyńskim, wyrabiali w pierwszej połowie XIX wieku samodziały w okazach sukna siwego po 30 kop., syberyny czarnej z białem po 37 ½  kop. i flanelki kolorowe po 30 kop. za arszyn; wyroby te, które odznaczały się mocnością i taniością, były na wystawie londyńskiej z r. 1851 i przyznano im te same zalety, w skutek czego p. Wolski otrzymał obstalunki z Berlina, Hamburga, Królewca i Norwegii.

Ponieważ cienkie sukna wyrobu krajowego na własne potrzeby nie wystarczały, musiano je więc z zagranicy sprowadzać.

Świece woskowe

Zanim powstały u nas fabryki świec woskowych w XVI w ieku, wyrabiali je przedtem sami mnisi po klasztorach. W Polsce były fabryki świeć woskowych w XVI wieku: we Lwowie, w Nieświeżu i Włodzimierzu. W r. 1587 zapłaciło miasto Kraków Janowi Alantsemu za 6 świec lanych woskowych, kiedy króla prowadzono do Krakowa, grzywien 2 groszy 9. W rachunkach Kościeleckiego z r. 1510 i 1511 z wydatków Zygmunta I. czytamy, że jakiś Hildebrand robił świec dużych 68, stołowych 300 a nocnych 108. W Poznaniu otrzymali aptekarze w r. 1718 statut od magistratu, że stosując się do dawnych zwyczajów, zostawia się aptekarzom wolność robienia świec woskowych. W XVIII wieku były fabryki świec: w Grodnie Tyzenhauza wraz z bielnikami wosku; w Jarosławiu była fabryka świec jarzących zwanych jarosław skiem i, w Lesznie, Poznaniu, Rawiczu, Różanej na Litwie, w Warszawie i we Wschowie. Z początku XIX wieku były fabryki: w Krakowie, w Paradyżu i w Łowiczu; w ostatniem miejscu wyrabiano także świece łojowe; w Przemyślu kapituła ruska, we Lwowie Schuberth i Reis wyrabiali świece woskowe. W Winnicy gubernii podolskiej, wyrabiali Kapucyni świece woskowe, prócz tego wyrabiano tu także świece łojowe. W Girdle niedaleko Czestochowej, wyrabiano w klasztorze Kartuzów rocznie do 2.000 funtów świec jarzących. (Obacz także: Woskownie). 

Świece stearynowe

Świece stearynowe zaczął wyrabiać w Warszawie w r. 1828 Jerzy Schaeffer patentem swobody na całe Królestwo na przeciąg lat trzech; w r. 1837 powstały tam fabryki Karola Scholtza, Adama Epsteina i L evy, Liedkiego zaś przybyła dopiero w r. 1845. W Warszawie zaczęto więc o wiele wcześniej wyrabiać świece stearynowe niż w Wiedniu, gdzie dopiero w r. 1837 pierwsze takie świece wyrabiać zaczęto. Później powstały fabryki: Roberta Bothego w Pińsku, Jana Hocha w Grochowie pod Warszawą, założona w r. 1852, produkuje rocznie pół miliona funtów świec w W arszawie Karola Roeslera od r. 1844, w Drohobyczy świece parafinowe i w Podbórzu w Samborskiem i we Lwowie.

Świece łojowe

Za Władysława Jagiełły robiono świece łojowe w d re wnianych formach. Przodkowie nasi póki bawełny nie mieli, używali do knotów suchego liścia zwanego firletki i ztąd lichnis t. j. knotną czyli knotownicą mianowany jak powiada Syreniusz. W r. 1541 kosztował w Krakowie kamień świec 22 groszy, a w r. 1413 kamień łoju 10 groszy. Zygmunt August nadał miastu Przemyślowi w r. 1580 wyłączny przywilej wyrobu i sprzedaży świec łojowych. W r. 1760 kosztował funt świec łojowych w Poznaniu 18 groszy. Z początku XIX wieku powstały fabryki: w Grochowie, Kaliszu, Kutnie, Łęczycy, Łowiczu, Radomiu, Tomaszowie, Włocławku i t. d.

Szabelnie

Szable i karabele były oddawna przez Polaków używane. Zanim szable u nas noszono, noszono za pasem noże, dopiero po nich nastały szable. Każdy szlachcic polski nosił karabelę przy boku, niejako godło swego rycerskiego powołania, zkąd powstały nawet przysłow ia: „Bez karabeli chyba w pościeli“; o drobnej szlachcie zaś mówiono: „Przy kordzie, choć boso“, a przypasać się do korda znaczyło rozpoczynać zawód rycerski. Za Zygmunta Augusta wolno było nawet Żydom szable nosić, tak się w kraju rozpanoszyli. U nas karabele i szable sprowadzano najpierw z Turcii, najsławniejsze jednak były z Damaszku, zwane damascenki z Szyraz i z Guzerat, za których sztukę jedne płacono i po 200 talarów. Klingi te, wyrabiane na wschodnie ze starych noży, igieł i innych drobnych ostrych narzędzi, osadzano i oprawiano u nas w kraju. Sławne klingi ze stali wyrabiano w Hiszpanii, w Toledo, Sewilli i Kordubie, mianowicie w XV wieku wyrabiał w Toledo najsławniejsze klingi Franciszek Malvanda, a w XVI wieku tamże Jouan Martin; takie klingi mają często po obu stronach gockiemi literami wyryty całkowity kalendarz. Gustaw Klemm w ważnem swem dziele Die Werkzeuge und Waffen podaje spis wszystkich fabrykantów kling z Toledo. Robiono także sławne klingi we Fula i Solingen, w księztwie Bergu jeszcze w XIV wieku, które oznaczone są stępieni „Lis biegący“, niektórzy twierdzą, żeto wilk — albo także kółkami przedzielonemi z krzyżem, albo samym krzyżykiem, albo literami: X. A. † X i t. d. Klingi sławne włoskie wyrabiał w XVI w ieku Frangia z Florencii, a francuzkie sław ne szable wyrabiał Lepage w Paryżu za czasów Napoleona I. 

Do wyrobu kling używa się stali i żelaza, któryto materiał warstwami ułożony szwajsuje się i to w ten sposób, że w środek, z którego ma być późniejsze ostrze, kładzie się dwie warstwy stali, na które po obu stronach przychodzi jeszcze po jednej warstwie żelaza i stali.

Wyraz szabla zdaje się pochodzić z włoskiego sciabla lub hiszpańskiego sable.

Szabel polskich krzywych czyli karabel wschodnich, które Czacki do odległych czasów odnosi, nigdzie dotąd w mogiłach nie znaleziono, widać więc, że są późniejsze. Że i na Rusi szable zdaw na znane były i od mieczów odróżniane, widzimy to z Nestora ze w spom nień w pieśni o półku Igora i innych wzmianek historycznych. Szabelnicy czyli rzemieślnicy pałaszowi, szpadnicy i miecznicy byli w kraju naszym poszukiwani i liczni, bo na odbycie im nie zbywało. Każde miasteczko polskie miało ich przynajmniej kilku; przechowywali oni jużto sekreta cechowe, już też tajemnicze majstrowskie sztuki, co do dobroci materiału, obchodzenia się z nim i sztuczności a wytworności roboty. Żelazo nie każde równe jedno drugiemu, bo to zawisło od natury rud a potem i od sposobu wyrobu; to też stosownie do gatunku posiadanego żelaza stuleniem nieraz zastępowano brak hartu i sprężystości; ztąd wielkie różnice zachodzą we fabrykacii broni siecznej z różnych okolic i krajów.

W Polsce były szabelnie: w Krakowie i Łucku w XVI wieku; we Włodzimierzu był w XVI wieku cech szabelników; także w Wyszynach istniała szabelnia w XVI wieku, która tak dobrą wyrabiała broń, że sejmik średzki w r. 1580 surowo zakazał, aby inne szabelnie towarom swoim cechy fabryki wyszyńskiej nie dawały. Grabowski Ambroży wspomina, „że w r. 1607 Szczęsny Octina Kowalczyk, stanąwszy oblicznie przed urzędem radzieckim krakowskim zeznał, że robiąc w kuźnicy p. Jarosza Waxmana w Zielonkach szable z Eliaszem Augustinem kowalem, szabelnym mistrzem swym, robił z nim pospołu z żelaza i stali p. Jarosza W axmana szabel dwadzieścia, które pokryjomu tento Eliasz sprzedawał Zygmunt I darował w r. 1530 miastu Krakowu szabelnię na Rudawie będącą. Była także szabelnia w Młoszowej, ale nie wiadomo dokładnie kiedy. (Tyg. Il. N. 279 z r. 1865). Pod Kielcami wyrabiał z początku XVII wieku Włoch Caccia szable zwane batorówki (chociaż wiele „batorówek“ sprowadzano także z Węgier) i zygmuntówki, które na główni w bliskości rękojeści mają cyfrę króla wyrżniętą a czasem i rok. W Gołębiowskiego dziele: Domy i dwory czytamy, że marszałek Kazanowski przeznaczał dla swych dworzan podarunki na nowy rok, i tak na r. 1638 przeznaczył swoim rotmistrza po szabli roboty Andrzej a ze Starego miasta, a towarzyszom młodszym zaś po szabli roboty Johnsona z Podwala. Wsie nazwiskiem Szabelnie w Galicii, mianowicie koło Zawadowa, Rawy i Żuk każą się domyślać, że musiano tam niegdyś szable wyrabiać.

Karabele nastały za Zygmunta I według Czackiego (o litewskich i polskich prawach). Król ten z taką karabelą chodził i z nią pochowany został. Dawne karabele w wysokich dziś są cenach i rzadko się z niemi spotkać można. Podczas bytności cesarza Franciszka Józefa w Galicii w r. 1880 pokazała się we Lwowie w handlu Towarnickiego karabela po hetmanie Stanisławie Żółkiewskim, za którą żądano 250 złr., zaś w handlu jubilera Dąbrowskiego pojawiła się karabela po hetmanie Stanisławie Jabłonowskim, za którą żądano 600 złr. Na obu karabelach były nazwiska hetmanów inkrustowane a pochwy drogiemi kamieniami wysadzane. Dziwna rzecz, że takie cenne pamiątki historyczne poniewierają się u nas po handlach, a nie przechowują w muzeach krajowych lub prywatnych zbiorach magnatów polskich, z handlów bowiem łatwo mogą przejść bezpowrotnie w obce ręce.

Szable dworskie za Kazimierza Jagiellończyka nazywano jendyczki, ponieważ rękojeść miała formę podobną do szyi indyków. Miecze bojowe za Bolesława Chrobrego zwano bójkami. Szable wązkie nieco zakrzywione, lekkie a smagłe, zwano u nas w XVIII wieku brzytewką albo smyczkiem; szable zaś z czasów Batorego zwano czetnikami albo batorówkami.

Broń sieczna wyrobu polskiego nie wystarczała jednak dla licznego zastępu szlachty polskiej; przerabiano więc często obce szable zdobyte na Turkach, ozdabiając je okolicznościowemi napisami lub herbami. Miecznicy robili miecze długie, szerokie, obosieczne, koncerze, szable ciężkie i długie, kordy, pałasze żelazne zwyczajne, czeczugi, tatarskie krótsze, szable polskie czyli karabele, krzywo wygięte, wązkie, dość cienkie i lekkie, pałasze husarskie cienkie i szersze, do ciężkiej jazdy i serpentyny czyli wązkie i cienkie karabele, wreszcie jendyczki. Szpadnicy zaś wyrabiali szpady, kordelasy, miecze niemieckie oraz rękojeście, okucia, pochwy i t. d. Wyraz szpada pochodzi z hiszpańskiego od espadona lub spadone od Espagna.

Do Polski weszły szpady w użycie z Henrykiem Walezym, zatem w XVI wieku, jednak mało były w użyciu, jako niezgadzające się z charakterem prawego szlachcica polskiego, gdyż służyły do podstępnego zakłucia przeciwnika. Szable oprawiano u nas potem w skórę lub inny materiał, którato robota należała do paśników.

W Warszawie była z końcem XVIII wieku fabryka szabel damaskowych Colettego; w temże mieście miecznicy słynęli pałaszami i kordami wyszyńskiemi i krechowskiemi, koncerzami, mieczami i szablami krakowskiemi. W XVIII wieku były także szabelnic sławne w Samsonowie, Suchedniowie, Michałowie, gdzie prócz pałaszów robiono także narzędzia wojskowe, w Pomykowie fabryka Małachowskich, w Niemirowie Wincentego Potockiego, w Tulczynie Potockich w wojew. bracławskiemi w Końskich Wielkich. W r. 1732 wyrabiał Stanisław Mikułowski szable w Mysłowicach. (Lustig: Geschichte der Stadt Myslovitz). W Świątnikach koło Krakowa wyrabiano w dawnych czasach szable, pancerze i zbroje. Wyrabiano także szable w XVIII wieku w Wilnie, w Korzkwi pod Krakowem, gdzie wyrabiano także szpady w bardzo dobrym gatunku. Niemcewicz pisze w swoich podróżach, że w Gorzkowie w Krakowskiem wyrabiano szable i szpady wyrównywujące dobrocią najlepszym zagranicznym; w Gowarczowie w Opoczyńskiem Jabłonowskich wyrabiano dobre głównie do szabel.

Do tych szabel używano wprawdzie żelaza krajowego, ale stal do nadstawiania ostrza sprowadzano z zagranicy. Bywały jednakże i całe karabele z krajowego materiału, mianowicie te, które wykuwano we fryszerkach suchedniowskich. Pałasze z fabryki kasztelana Jezierskiego kosztowały po 5 złt., bułaty po 8 złt. Żelazo z kuźnic w Baranowie, Bzinie, Berezowie, Jędrowie, Suchedniowie i Zbrojowie przerabiano na stal naturalną, kutą w tychże kuźnicach, z którejto stali prawie wyłącznie klingi wyrabiano i to głównie do karabel zwanych augustówkami, których nazwa pochodzi ztąd, iż na nich wyrzynano cyfrę królewską AR. (znaczy: Augustus Rex) na klindze. Fabryka pałaszy w Michałowie zaczęta przez Eisenbacha, wyrabiała rocznie do 10.000 pałaszów ; każdy pałasz musiał przechodzić przez 6 lub 7rąk , był szlifowany, polerowany, hartowany i do pochwy tamże robionej wkładany. (Niemcewicza: Podróże historyczne).

We Lwowie, jak powiada Zubrzycki w swojej Kronice, mieli miecznicy jeszcze w r. 1445 swoje basztę do obrony; w XVIII wieku zaś wyrabiano we Lwowie karabele tak zwane szable lwowskie czyli „szable czarne” słynne swego czasu, o których wspomina Kitowicz. Rękojeść u szabel czarnych była z pałąkiem graniastym i małym skobelkiem żelaznym; ten pałąk nazywał się krzyżem a skobelek paluchem od wielkiego palca, który w niego wchodził. Później, kiedy sejmy zaczęły bywać burzliwe, wymyślono do szabel takie krzyże, że całą rękę okrywały i zwał się taki krzyż furdytamentem, a składał się z prętów żelaznych jak klatka i z blachy w środku wielkości dłoni. Dla proporcii tak ogromnego krzyża dawano pochwy szerokie, choć do ważkich szabel, nawet i do tych, u których krzyże były bez furdytamentów. Tę modę niedługo trwającą wymyślili Litwini, a od nich przejęli koroniarze. Takie szable z szerokiemi pochwami i wielkiemi krzyżami nosili najwięcej ludzie dworscy, szulerowie, którzy lubili po nocach się kiereszować po wsiach, szynkowniach, i t. d. Dla zbytniej ciężkości tych orężów wkrótce je zaniechano.

Najsłynniejsze szable polskie w XVIII wieku za czasów Augustów saskich wyrabiano w Staszowie w Sandomirskiem, byłyto karabele sław ne, nazywane staszówki, ważkie i lekkie, zwane także hiszpankami. Klingi najbardziej popłacane były z kuźnic wyszyńskich. Klinga im starsza tern lepsza i droższa była. Dobroci jej próbowano, gdy się dała giąć niemal do samej rękojeści, a potem nazad się wyprostowała, jako też przecinano nią klamki, haki, librę papieru lub świecę łojową w świeczniku.

Szable polskie miały podobnie jak na wschodnich klingach inkrustowane złotem lub srebrem na brzeszczocie napisy, herby lub monogramy. Zwykle każdy szlachcic miewał dwie szable, jedna wisiała przy boku i służyła do stroju, drugiej używał tylko do bitew. Ten zwyczaj trwał jeszcze za czasów Stanisława Augusta. Gdy raz na zjeździe do traktatów cara rosyjskiego z Janem Sapiehą, kanclerzem litewskim, car ujrzawszy przy boku Sapiehy przepyszny pałasz, rzekł, czy tą samą szablą zwyciężył, którą bogato oprawną nosił przy boku, odpowiedział Sapieha: „Nie tą; tam ta jest droższa, bo krwią nieprzyjaciół ojczyzny mojej ozdobiona”. (Grabowski: Krótkie przypowieści) . 

Po Stanisławie Auguście zaprzestano wyrobu szabel w Polsce, bo nie miały więcej pokupu, a wzięto się do wyrobu lemiesza. Tylko dwie jeszcze fabryki później powstały z początku XIX wieku, mianowicie jedna niedaleko Podgórza koło Krakowa fabryka szabel Eisenbacha, gdzie wyrabiano i szlifowano szable dla wojska krajowego, w której fabryce w r. 1808 pracowało 107 robotników, a druga w Marymoncie pod Warszawą w r. 1831 była fabryka narodowa szabel; na szabli, którą posiadał jenerał Morawski, znajdował się bowiem napis: „Franciszkowi Morawskiemu, jenerałowi broni, ministrowi wojny, fabryka narodowa w Marymoncie 1831 r.“

W końcu chcemy tu wspomnieć o kilku historycznych polskich szablach, i tak: Hr. Augustowa Potocka w Wilanowie posiada szablę po hetmanie Chodkiewiczu; na jednej stronie głowni znajduje się napis srebrem wykładany: „Chocimskie traktaty zawarłem przed laty “, na odwrotnej stronie napis: „Sigismondo 3tio Rege Poloniae“, na rękojeści jest monogram S. A. z koroną królewską; na rękojeści znajdują się napisy: „Po śmierci Stanisława Augusta ostatniego z królów polskich, których byłam własnością, dał mnie w upominku przy chrzcie świętym Augustowi Potockiemu^, na odwrotnej stronie: „dnia 3. maja 1806 r. Józef Poniatowski dowodzący wojskiem Rzeczypospolitej w świetnych czasach, które dzień ten Polaków wraca pamięcią sama właścicielka posiada także szablę należącą niegdyś do hetmana Stanisława Rewery Potockiego. Zasłużony pisarz K. Wład. Wójcicki posiadał szablę polską „brzytewką“ zwaną. Ks. Eustachy Sanguszko posiadał szablę polską z napisem: „Dextra Joannis vicit ad Vienna in 1683“. Muzeum narodowe w Peszcie posiada szablę po Sobieskim z herbem Janina i „batorówkę“. Muzeum Lubomirskich we Lwowie posiada szablę z napisem: „Stefanus Batorus Rex Poloniae 1580“, także szablę po hetmanie Stanisławie Jabłonowskim z napisem: „Niemałej ja pod Wiedniem dokazała sztuki, będą mnie Jabłonowskich pamiętać prawnuki“, albo szablę po Żółkiewskim hetmanie z napisem: 

„Brałam w niewolę wrogów
Znanam przy Byczynie
W Szwecii i pod Wiedniem
Wolny Polak słynie“.

Inna szabla tego zbioru z napisem:

„Nie włócz mnie bez honoru
Nie dobywaj mnie bez racii“

na innej szabli napis:

“Bóg nadzieja moja”,

a na odwrotnej stronie:

“Pro fide rege et lege” i t. d.

Szachy

Szachy były oddawna u nas w użyciu, świadczą otem pisma: Kochanowskiego, Górnickiego, Birkowskiego, Rysińskiego, Ostroroga i t. d., a z nowszych: Krupskiego, Libelta, Helcia, Mierosławskiego, Jeżowskiego i innych. Szachy były u nas ustawą sejmu wiślickiego z r. 1347 wzbronione, lecz zapewne tylko dla grających w nie o pieniądze. Wolter powiada, że Karol XII w Benderze codziennie z jenerałem Poniatowskim i podskarbim swym Grotusem w szachy grywał. Stanisław August na stare lata grywał z Trembeckim w szachy. Rysunek szachów najdawniejszy znajduje się w kazaniach Gabriela Leopolity, sławnego kaznodziei z czasów Zygmunta III, zmarłego w r. 1649. W Hiszpanii używano szachów już za Karola Wielkiego, a później Krzyżacy rozpowszechnili je w całej Europie. Według ustawy poznańskiej z r. 1732, każdy chcący zostać majstrem tokarskim , winien był zrobić grę szachową czarnobiałą jako majstersztyk. Z początku XIX wieku wyrabiano szachy w Warszawie, mianowicie szachy wyrobu Tomasza Rawskiego były na wystawie wyrobów rękodzielniczych w Warszawie w r. 1857. Hr. J. Szembek posiada szachy srebrne i złocone, rzeźbione i emaliowane, które przedstawiają 2 obozy, rycerzy chrześcijańskich, u których tarcze mają emaliowany herb Szembeków i wojowników maurytańskich; szachy te były robione dla lir. Józefa Szembeka w Paryżu i były tamże na wystawie powszechnej w r. 1855 wystawione. Stanisław Staszyc, zasłużony pisarz, także się trudnił tokarstwem i zrobił raz szachy, które niedawno temu lir. Z. od pewnej rodziny nabył za 500 rubli. Ostatniemi czasy szachy p. Heleny Skirmuntowej z historycznemi figurami zjednały sobie powszechne uznanie. Figury są z czasów Sobieskiego, jak n. p. Jan III, hetman Jabłonowski, Machmut IV, Kara Mustafa itd., ryciny tych szachów znajdują się w Kłosach Nr 587 z r. 1876, gdzie także jej biografia zamieszczona. (Obacz także: Karty do gry.)

Szale

(Obacz: Chustki)

Szczotki

Szczotki wyrabiano z początku XIX wieku w Krakowie i w Lublinie, a w XVIII wieku w Lesznie.

Szkaplerze

Szkaplerze tkano oddawna w Częstochowej.

Szkło

Szkło wynalezione było więcej jak na 2500 lat przed Chrystusem, zdaje się że w Egipcie, zkąd wynalazek ten przeszedł do innych ludów wschodu i do Europy za czasów aleksandryjskich; na ówczesnych obrazach ściennych w egipskich grobach widzieć można wdmuchiwanie szkła na taki sam sposób, jak dzisiejszy. Z Egiptu przeszła ta sztuka do Assyrii i Fenicii. W Chinach znano i wyrabiano szkło od przeszło 2000 lat. Najdawniejsze bowiem zabytki szklanne, jakoto: naczynia, urny i inne ozdoby szklanne znajdują się w grobach egipskich. W brytyjskiem muzeum w Londynie znajduje się głowa lwa ze szkła, nosząca nazwę egipskiego króla z 11 dynastii, a więc mająca więcej jak 2000 lat przed Chrystusem; byłby to zatem najdawniejszy zabytek tego rodzaju. W odgrzebanej Pompei znaleziono mnóztwo flaszeczek szklannyeh tak zwanych łzawnic w grobach, które zatem mają więcej jak 1800 lat. Niektórzy utrzymują, że Fenicianie byli pierwszymi fabrykantami szkła; później przeszedł ten wynalazek do Persów, od tych przejęli go Grecy, a od nich Rzymianie. W czasach klasycznych w Grecii jeszcze szkła nie wyrabiano, ale je sprowadzano. Pliniusz powiada, że za Nerona była pierwsza fabryka szkła w Rzymie; jak zaś drogie były pierwotne wyroby szklanne w Rzymie za czasów Nerona, przytaczamy, że Neron zapłacił 6000 sestercyj (około 300 rubli sr.) za 2 szklanne kubki. Z Rzymu przeszedł ten wynalazek do Wenecii, gdzie ten przemysł szczególnie się rozwinął w XII wieku na wyspie Murano wyrobem zwierciadeł i pereł, potem do Czech i innych krajów Europy, jak do Francii za Ludwika XIV, Anglii, Szwecii, Rosii i do Polski. Dawniej szkło wyrabiano nieprzeźroczyste, dopiero w VII stuleciu przed Chryst. zaczęto wyrabiać szkło najprzód tylko przejrzyste (durchscheinend), a potem przeźroczyste (durchsichtig).

Mamy ślady, że naczynia szklanne do picia znane były w Polsce już w pierwszej połowie XIII wieku, jednak przez długi czas małoco wchodziły w użycie, a to zapewne dlatego, że były nędznego wyrobu, brzydkie i nietrwałe; później w XVI wieku, kiedy je wyrabiano już wytworniej, jako krzyształ rznięty, lub z malowaniem wypalanem w ogniu, były one drogie, rzadkie, dlatego były tylko w zamożnych domach szczególną ozdobą i osobliwością, chowane we futerałach. Dopiero od XVII wieku zaczęło się u nas rozpowszechniać. Szkło białe należało do zbytków, a powszechnie do szyb używano szkła zielonego. rachunkach Kościeleckiego wspomniana skrzynia weneckiego szkła, która kosztowała 20 złt. Najdawniejszym zabytkiem w Polsce naczynia szklannego jest kubek św. Jadwigi, żony Henryka Brodatego ks. ślązkiego, zmarłej w r. 1243, z którego mieszkając w klasztorze trzebnickim sama pijała, a ubogich i chorych zeń napawała; jest on ze szkła grubego, zielonego z rzeźbą, wyobrażającą z jednej strony orla, a z drugiej smoka, później był osadzony na podstawie srebrnej, pozłacanej w kształcie kielicha kościelnego. Kubek ten znajduje się dziś w skarbcu katedry krakowskiej. Z rachunków domowych Władysława Jagiełły dowiadujemy się, że dla dworu kilkakrotnie kupowano naczynia szklarnie do picia i tak r. 1390 w podróży królowej zapłacono za 28 szklenie po 4 denary 7  r.; w r. 1394 za szklenicę do picia wina 16 denarów, za szklanki na dzień jutrzejszy 5 gr. Ze szkła takowego nic się do naszych czasów nie dochowało, bo już sam materiał łatwo podlega stłuczeniu. O sławnym sapieżyńskim puharze szklannym zwanym Iwan z czasów Zygmunta Starego wspomina Niesiecki, że kiedy król ten do wojewody Jana Sapiehy pojechał i przez kilka dni wspaniale tam podejmowany był, „od którego czasu konserwują ów sławny i starożytny puhar szklanny od imienia ochoczego gospodarza „Iwan“ nazwany“. Będzieto zapewne ten sam, o którym Niemcewicz w swych Podróżach wspomina, że znajduje się w skarbcu sapieżyńskim w Różanej na Litwie i którego używano tylko dla monarchów, a gdy go wynoszono, to bito z dział; o tym kielichu wspomina także Swada polska, ma on prześliczny rysunek, kształt wazy i mieści w sobie garniec; drugi mniejszy, owalny, rznięty, nazywa się Iwanicka. Władysław IV postanowił, aby go podczaszy chował pod zamknięciem i nie wypuszczał inaczej, tylko przy licznej asystencii i ustrojonej paradnie liberii, przy muzyce i setnem daniu ognia z armat. (Gołębiowski). Za Zygmunta Augusta szklenice zdobne wypalanem malowaniem, chowano do futerałów. Bo tym królu dochował się dotąd kufel szklanny z wyobrażeniem orla polskiego z cyfrą króla na piersiach, tudzież flasza przedstawiająca popiersie jakiegoś szlachcica, po bokach roślina konwalii, ulubiony kwiat Zygmunta Augusta; obydwa te zabytki przechowują się w prywatnym zbiorze starożytności w Paryżu i odkopiowane są we: Wzorach sztuki średniowiecznej Rastawieckiego i Przezdzieckiego. Z listów Zygmunta Augusta pisanych do szwagra jego Radziwiłła, dowiadujemy się, że w kredensach królewskich musiało być cokolwiek szkła, skoro w troskliwości swej o zdrowie Barbary zaleca pod dniem 20 paździenika 1548 r., ażeby królowej „białogłowy pić nie dawały, a zwłaszcza z kubków kruszcowych, albowiem jednak ze szklenie, łacniejby się wszystko obaczyć dało“. (Ostrożności te widać zalecane były dla uniknięcia zatrucia napoju). W inwentarzu rzeczy po Stetanie Batorym pozostałych między naczyniami stołowemi znajdowały się dwa puzdra z flaszami szklannemi, tudzież lejek do flasz krzyształowych; w inwentarzu zaś po Janie Sobieskim, znajdującym się w zbiorach wilanowskich wykazano, że król ten posiadał 250 kielichów i kieliszków, co dobrze charakteryzuje ówczesny okres. Między kielichami jeden wystawiał polowanie Diany, drugi herb królewski, trzeci cyfrę królewską z armaturą, czwarty z herbami książąt Czartoryskich i Sieniawskich i t. d. Ks. Władysław Czartoryski posiada w swoim zbiorze w Krakowie roztruchan szklanny barwny, z legendą polską i sceną figuralną, na którym jest r. 1656, zapewne wyrób polski. Za Jana Kazimierza r. 1667 w podarkach poselstwa polskiego były także: puzdro z flaszami krzystałowemi i inne sztuki szkła. Inżynier Beauplan w służbie królów Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza, opisując stoły ówczesnych Polaków powiada, że szkło stołowe ich nie jest najprzedniejsze. Do okien zaczęto szkła używać w XI wieku, ponieważ jednak w owym czasie szkło było bardzo drogie, używano go więc tylko do kościołów i pałaców. Powszechnie zaś do kamienic zaczęto szyb używać dopiero w XV wieku. Pierwsze szyby były ze sobą ołowiem spajane.

Wspomnieć tu musimy także o puharach szklannych tak zwanych wilkom ach, które różne cechy i korporacie po miastach miewały, jako szkło godowe. W zbiorze Tomasza Zielińskiego w Kielcach był taki wilkom cechu kapeluszników w Krakowie, obejmujący w sobie 1 ½ garnca napoju; napis na nim był: „Wilkom bracia, wypijcie raźnie, kto spełni, stanie mu za łaźnie. A. D. 1664“. Jestto wyrób prawdopodobnie krakowski ze szkła zielonego, u dołu ma obrączkę niby w zęby ze szkła karbowaną; ozdobiona jest ta szklenica malowaniem na szkle wypalonem, z jednej strony przedstawia Matkę Boską z Dziecięciem, stojącą na księżycu i otoczoną promieniami, a kwiaty sute oddzielają to wyobrażenie od godła cechu kapeluszników krakowskich, koło tarczy stoi mieszczanin i mieszczka w ówczesnych ubiorach, a z wierzchu napis wyż wymieniony. W zbiorze Karola Rogawskiego w Ołpinach jest bardzo podobna szklenica godowa cechu rzemieślniczego bieckiego z malowaniem w ogniu z napisami różnemi i rokiem 1691. Podobnych wilkomów więcej po prywatnych zbiorach się znajduje. W Podlioreach znajduje się szafa ze szkłem stołowem z czasów Jana III, jego puzderko, 6 flaszek kwartowych białych, krzyształowych z herbem Sobieskich „Janina“ z krętkami srebrnem i; także w Wilanowie przechowują się szkła po królu Janie III, a w Brzeżanach po Sieniawskich. W muzeum Świdzińskich obecnie Krasińskich w Warszawie przechowuje się puzdro podróżne, zawierające kubki i puszki szklarnie; na jednym z nich jest napis: „Leopoldi Magni Imperatoris Joan. III Polon. Regis et Reipublicae Yenetiae concordibus Armis Adversus Turcas Exercitus Moscovitarum Stabili Teodore junctus 1687“. Bartoszewicz historyk w jednym ze swych artykułów o Salgostowie pisze, że król Stanisław August miał ofiarować za te szklanki 2000 dukatów Barbarze z Krasińskich Swidzińskiej, ale pani kasztelanowa oświadczyła królowi, żeto jest własność dziedziczna i że dlatego pozbywać się jej nie może (obacz Łaskiego: Opisanie muzeum Świdzińskich). W muzeum Lubomirskich we Lwowie przechowuje się kielich szklanny, utwierdzony klamrą srebrną, z którego według podania przechowanego w rodzinie Wojnów, miał pić król Jan III pod Wiedniem na pomyślność odsieczy przeciw Turkom. 

Za królów Sasów nastały w Polsce kielichy kolejne ogromem swym zdumiewające, w które każdy niemal dom obywatelski dostatecznie bywał zaopatrzony. Były one zwykle ze szkła białego, często z przykrywą i rzniętemi ozdobami, herbami i cyframi królewskiemi lub prywatnych właścicieli opatrzone. Nadawano im też najrozmaitsze formy trąby, waltorni, laski z gałką, armaty, trzewika i t. p. bywały także bez podstawy zwane kulawki, t. j. kto je nalane wziął do ręki, musiał wychylić, bo stać nie mogły; o tych niestawianych puharach wyraża się Sarbiewski Maciej w kazaniu na pogrzebie Jana St. Sapiehy, marszałka w. lit. r. 1635: ,,niektórzy tylko przy bankietach i domowych posiedzeniach ojczyznę wspierają, a rzekłbym , że raczej owemi pełnemi jedno, że je trudno nazwać filarami, bo je sami zowią „Niestawianemi". Na jednym takim kielichu umieszczony był napis:

„Ludzie mi nogę wzięli dogadzając sobie;
Ja im lepiej dogodzę, gdy odbiorę obie“.

albo na innym:

„Mam tego za ba i bardzo i jak się on zowie,
Który duszkiem nie wypije przyjacielskie zdrowie“.

Adam Moszyński w swoich Pamiętnikach opowiada, że na restauracię orderu białego orla przez Augusta II był zrobiony kielich z napisem: „pro lege, tide et grege“. Tym kielichem król z kawalerami orderu w dzień restauracii popili się, a na oktawę, gdy król zaprosił się na obiad do Mniszcha marszałka w. kor., posłał mu kielich na ten obiad w podarunku; od Mniszchów przeszedł ten kielich do Moszczyńskiego. Podobny kielich był także w zbiorze Rastawieckiego. (Rastawieckiego: Wspominki historyczno - artystyczne). Sławny był także puhar Adama Małachowskiego, półgarncowy, zwany: „corda fidelium”. Zbiór Mieczysława Pawlikowskiego we Lwowie pozostały po ś. p. Gwalbercie Pawlikowskim, posiada 7 kielichów prawdopodobnie wyrobu saskiego, z czasów Augusta II i III z herbami i portretami królów; ponieważ kielichy te mało są znane i przez nikogo nie opisywane, opiszemy je tu bliżej, mianowicie: 1) puhar z białego szkła z wizerunkiem Augusta na koniu i napisem : „Friedrich August Konig in Pohlen und Churflirst zu Sachsen" i herbem królewskim; 2) kieliszek z białego szkła z cyfrą A. R. i koroną królewską (Augusta II); 3) kubek z zielonego szkła duży, na którym emaliowany herb królewski, który trzymają dwaj aniołowie, r. 1702 i głoski F. A. R. P. E. S. znaczą: (Fridericus Augustus Rex Poloniae Elector Saxoniae); 4) drugi taki kubek znacznie mniejszy od poprzedniego, ale zresztą taki sam, z takim samym herbem, głoskami F. A. R. P. E. S. i r. 1702); 5) puhar z białego szkła z portretem Augusta III; 6) puhar z białego szkła z portretem Augusta III i napisem: „Vive le Roy Auguste III de Pologneu wprawiony w metalowy postument; 1) puhar z portretem i napisem: „Vive la reine Maria Josepha” (żona Augusta III, a córka Józefa I cesarza niemieckiego). Także lir. Augustowa Potocka w Wilanowie posiada piękną kolekcie szklą po królu Auguście II z jego cyfrą.

Kielichy orderu białego mają na sobie napis: „Restauratio Ordinis“. Wszystkie te szkła wyrabiane były w kraju, albo sprowadzano je z Wenecii, Anglii, Francii, Czech, Saksonii lub Niemiec.

W Polsce mieliśmy następujące fabryki szkła:

Józef Łukaszewicz w swojej ALonograjii Poznan ia wspomina, że już ku końcu XIII wieku była w Poznaniu huta szklanna, bowiem w r. 1327 dał biskup Jan pozwolenie szklarzowi Ticzkonowi postawienia huty nanowo, która istniała aż do XVII wieku, w tym czasie kazał ją znieść biskup Goślicki. Według Szczęsnego Morawskiego Sądeczyzna wyrabiano szkło w Nowym Sączu jeszcze w r. 1493. W Krakowie istniał cech szklarzów jeszcze w XV wieku; dochowują się bowiem przepisy rady miejskiej dla cechu szklarskiego, goldszlagierskiego i malarskiego, jako razem połączonych w Krakowie z r. 1497, które w r. 1581 Stefan Batory własnym podpisem potwierdził. Ustawa cechu szklarskiego warszawskiego z r. 1556 wspomina już o szkle krakowskiem, ustawę tę ułożył majster szklarski w Warszawie Grzegorz Czychoszowicz, (drukowana jest w Aleksandra Wejnerta: Starożytnościach Warszawy tomie IV). W r. 1541 płacono w Krakowie za 1000 szyb weneckich do naprawy okien w ratuszu i w domach własności miejskiej 6 fl. W Wilnie założył pierwszą hutę szklanną w r. 1547 Marcin Paleck i dworzanin Zygmunta Augusta, który otrzymał i monopol sprzedawania tu szkła polskiego; nie płacił on nic za to tylko dawał do zamku wileńskiego co rok po 200 szklenie karowych (większych) i po 200 mniejszych.

W XVI wieku wyrabiano szkło chędogie w Wrocławiu, a w powiecie wiślickim były 4 huty szklanne. Maciejowski pisze w swojej Polsce, że w XVI wieku wyrabiano w Myślenicach w Wadowickiem szklenice proste do napitku. W XVII wieku wyrabiano u nas szkło: w Gdańsku, Krasnymstawie we fabryce Michała Potockiego przy końcu XVII wieku, w Nowym Targu, w Podhorcach i w Urzeczu województwie nowogrodzkiem była huta szklanna radziwiłłowska. W XVIII wieku fabryka ta wyrabiała piękne zwierciadła w ramach krzyształowych, naśladujących weneckie i okazałe kielichy. (Obacz Ignacego Chodźki: Dwie kowersacie). Rastawiecki wspomina, że widział z tej fabryki ogromny kielich z przykrywą, mieszczący w sobie 5 butelek w ina, z herbami Radziwiłłów i Wiśniowieckich, przeto ojca księcia Karola „Panie Kochanku”. Jednak szkła wyrabiane u nas wówczas nie były najlepsze, gdyż Beauplan inżynier króla Władysława IV opisując ówczesne uczty w Polsce, powiada: „Choć szkło ich stołowe nie jest najprzedniejsze, widziałem w rejestrach, że na jednej biesiadzie stłuczono go za 100 talarów, z tego widać największe tam marnotrawstwo“.

W XVIII wieku były także huty szklanne: w Bielanach pod Warszawą, w Busku w Złoczowskiem, w Chmielniku nad Bohem, w Cudnowie Potockich, w Dobrkowie w Tarnowskiem, w Gogołowie, Janowie koło Mysłowic, w llii na Litwie, w Komarowie, Krępnie koło Żmigrodu, w Krasnymborze, w Kuflowie na Mazowszu wyrabiano najlepsze szkło na całą Polskę, w Lubaczowie; w Nalibokach powiecie nowogrodzkim pod Słuckiem były sławne huty szklanne i szlitiernie krzyształów książąt Radziwiłłów, mianowicie huta szklanna w Nalibokach była najsławniejsza na całą Litwę założona przez ks. Annę z Sanguszków Radziwiłłowa; w Olchowcu, Radoszycach, Sławnie w Radomskiem, w Strusoklęskach dawniej Mniszchów, w Taraszczy huta ks. Stanisława Poniatowskiego, w Urzeczu ziemi czerskiej, wyrabiano szkło przez hutników saskich, których sprowadził franciszek Bieliński; pod Preriami wyrabiano szkło ordynaryjne, zielone, w Zajączku gub. kaliskiej własności Niepokojczyckiego.

Z początku XIX wieku były huty szklanne: we wsi Burczące w gub. warszawskiej założoną została huta szklarnia w r. 1822 jedna z najwytworniejszych hut przez Ignacego Hordliczkę, fabryka ta w r. 1835 przeniesioną została do wsi Trąbki pod Garwolinem i nazwana Czechy, gdzie dotąd istnieje; w Borownicy w Sanockiem Tergondego, w Gumniskacli, Jaworniku, Jasieniu, Janowku, Kamienicy w Sądeckiem, w Kletni, Latyczowie, Łozińcach górnych Kwiatkowskiej, w Marianowie Franka, w Nagłowicach Rottenberga, Natwiejkowie gub. podolskiej, w Niwiskach w Tarnowskiem, koło Nizka w Rzeszowskiem, w Ochladowie, Parchaczu, Piemakach, w Porębie Wielkiej w Sądeckiem, w Rzekach, w Skolem, w Stryjskiem najzamożniejsza w Starej Wsi, w Słobudce niedaleko Kołomyi, w Sopaczowie powiecie łuckim była huta szklanna, gdzie wyrabiano także szkło szlifowane, w Sufczynie, Sosnowicach, Starejwsi, w Radachówce, Nadziei, Woli Zadybskiej, Wronowie, Jedlni, Lutkówce, Poraju, Węgrzynowicach, Mikołajowie, Rzeczycy, Dłutomskach, Włodzimierzu, Prósinowicach, Tatrzymiechach, Gołębiowie, w Zawałowie w Brzeżańskiem, w Zwańczyku na Podolu i w Zaleszczykach. W nowszych czasach powstały huty szklanne także w Galicii: w Korzeńcu Kowalskiego, w Jasienicy Strzeżowa, w Duszatynie ks. Sułkowskiego, w Koziowie Kińskiego, w Miłkowej ks. Leona Sapiehy, w Sielcu Kłodzińskiej, w Mikuliczynie lir. Renarda, w Beniowie Kaweckiego, w Polanach Maniawskiego, w Pieniakach Dzieduszyckiego i w Rohaczynie Potockiego. (Obacz Schmedes: Ubersicht Galiziens und Bukowina. Lemberg. 1869), w Majdanie górnym, w Parchaczu, w Kuźnicy Grabowskiej Lechmanna i Bartscha, w Moczydle gub. warszawskiej, w Galicynowie w powiecie siedleckim, w Marczanowie w powiecie siedleckim, w Pustkowie powiecie wieluńskim, w Ząbkowicach, w żółkiewcu gub. lubelskiej Ksawerego Leszczyńskiego, w Woroniewie powiecie lubelskim Jakuba Gerlicza, w Solcu powiecie gostyńskim, w Zawierciu, w Iwańsku powiecie piotrkowskim i w Sztabini powiecie augustowskim, które niepospolite wyroby produkują. Okulary pierwszy nosił w Warszawie poseł francuzki Marie Descorches, od tego czasu zaczęto je i w Polsce nosić, lecz sprowadzano je z zagranicy. 

Józef Toczewski wydał w r. 1785 dzieło p. t.: Rozmowa o sztukach robienia szkła etc. Z obcych pisali: Lobmeyr: Die Glasindustrie, ihre Geschichte etc. Stuttgart 1874 i inni.

Szkła kolorowe i malowane

Roboty mozaikowe według zdania wielu uczonych oddawna u starożytnych znane i wydoskonalone, miały dać sposobność do wynalazku sztuki malowania na szkle i ozdabiania niem okien po kościołach, zamkach i innych budowlach. Wiadomo bowiem, iż w skład mozaiki wchodzą także kawałki szkła kolorowego i emaliowanego, kamienie i różne części marmuru, które razem na masie lub wapnie ułożone, przedstawiają wyobrażenia, jakie tym sposobem wyrazić chciano, ztąd też i pierwiastkowo okna malowane złożone są z małych kawałków szkła kolorowego połączonych a raczej zlutowanych z sobą ołowiem wyglądających jak kamyczki na mozaice. Dopiero znacznie później nastało rzeczywiste malowanie na szkle, o którem już Theophilus wspomina. Wyrzynanie szkła kolorowego na mozaikowy obraz odbywało się w sposób, że kontury znaczono rozpuszczoną kredą, a potem przesuwano rozpalonem żelazem, dopiero w VI wieku po Chr. zaczęto używać diamentu do krajania szkła. Kolorowe szkła wyrabiano najpierw we Francii i to w IV jeszcze wieku, ztamtąd przeszła ta sztuka w VIII wieku do Anglii, potem do Niemiec i Flandrii, do Włoch przywiedli ją angielscy misionarze Willebord, Winfrid i Willehade w VIII wieku. Wyrabianie okien z kolorowego szkła trwało do XI wieku, od tego czasu zaczęto właściwie okna malować, któreto malarstwo doszło w XVI wieku do najwyższego szczytu, a malowali kartony do malowanych okien tacy malarze jak Leonardo da Vinci, Rafael, Durer, Van Dyck. Według Vasarego papież Juliusz II w XV wieku na propozycię Bramantego sprowadził mnicha Dominikanina sławnego malarza na szkle Guillauma de Marseille z Francii do robót w Watykanie po śmierci francuzkiego malarza na szkle Clud, który także pierwej powołany był do Rzymu i tu w Watykanie pracował z Dominikaninem Jakubem także Francuzem. Ten Guillaume malował także okna do kościołów S. Maria del Popolo del Anima w Rzymie, później osiadł w Arezzo gdzie w r. 1537 umarł.

Malarstwo na szkle znane już było w Polsce i z wysoką biegłością wykonywane jeszcze w XIV w. równocześnie, kiedy w Norymberdze sztuka ta wykonywana była przez Tuchera, którego okna malowane znajdują się w kościele św. Sebalda tamże i przez Schiirzstaba. Jak wszystkiemi innemi sztukami tak i malowaniem na szkle zajmowali się duchowni po klasztorach. Św. Hieronim w IV wieku żyjący, jest najdawniejszym pisarzem, który o szybach malowanych wspomina. Poeta Venantius Fortunatus zmarły r. 699, biskup poitierski w opisie kościoła Panny Marii w Paryżu, zachwyca się szybami kolorowanemi i do używania tej ozdoby zachęca. Z X wieku pochodzą okna malowane w Tegernsee w Bawarii. Okna malowane w kościele Panny Marii w Krakowie, z których tylko trzy się dochowały, są wyrobem krakowskim z czasów Kazimierza Wielkiego. Najdawniejszy ślad istnienia tego rodzaju artystów w Polsce, znajdujemy w kodeksie dyplomatycznym Wielkopolski, gdzie pod r. 1327, znajduje się przywilej Jana biskupa poznańskiego, udzielony szklarzowi Tyczkonowi osiadłemu w Poznaniu, na młyn pod warunkiem reperacii i utrzymywania w całej ozdobie szyb w oknach katedry poznańskiej. (Pod nazwiskiem szklarza rozumiano wówczas malującego szyby). Okno malowane w katedrze w Włocławku, jest zabytkiem tej sztuki w Polsce z końca XIII lub początku XIV wieku i najwięcej się zbliża do krakowskich. Szyby kolorowe z XIV i XV wieku przechowały się także w Krakowie w klasztorze Dominikanów na kurytarzach, w kościele Bożego Ciała, u św. Katarzyny pod Łysą Górą, w Szańcu, Toruniu i t. d. szczątki zaś w Olkuszu. Piękne te malowania na szkle świadczą o metodzie późniejszej rzeczywistego malowania na szkle kolorami emaliowemi, ze staranniejszem cieniowaniem, z większą wytwornością i sztuką w arabeskach i stroju. Ze te i tym podobne dzieła mogły być wykonane w kraju, wątpić otem nie pozwalają ustawy nakładające kary na szklarzy malujących na szkle, a nie wypalających go należycie. Wprawdzie ustawy te pochodzą z późniejszych czasów bo z końca XV wieku; zdaje się jednak, że sama sztuka musiała być nierównie dawniejszą, same bowiem przepisy karcące nadużycia w jej wykonaniu dowodzą dostatecznie, że podówczas była już ta sztuka w upadku. (Łepkowski: Teka wileńska Nr 3 r. 1858). Sebastian Bruner w dziele swem: Die Kunstgenossen der Klosterzelle wydanem w Wiedniu r. 1863 powiada, że Marquese w dziele swojem: Nekrologia Dominikanów w Toskanii wspomina o jakimś Dominikaninie Fra Andrea z Polski, który XIV wieku robił witraże czyli okna malowane do kościoła św. Katarzyny w Pizie.. Mogłoby więc być, że artysta ten mieszkał dawniej w Krakowie i okna malowane u Panny Marii są jego roboty, zostawiamy to jednak późniejszym badaczom do zbadania. Ze u nas jeszcze przed XV wiekiem trudniono się malowaniem na szkle, dowód mamy także w ustawach z końca XV wieku, mocą których postanowiono kary na szklarzy malujących na szkle, a nie wypalających go należycie. Pod r. 1497 znajduje się osobna ustawa w r. 1581 przez Stefana Batorego potwierdzona tycząca się szklarzy w Krakowie, którzy malowali na szkle. (Sobieszczański: O sztukach pięknych tom I str. 293). Pierwszy malarz na szkle w Wrocławiu był Konrad z Lignicy około r. 1374, wkrótce po nim był tam mistrz Rabo. W r. 1416 malował malarz Peter ze szklarzem Mikołajem Fischbachem we Wrocławiu okna do kościoła św. Mikołaja w Brzegu. (Bucher: Glasmalerei). Schultz zaś wspomina, że w r. 1564 był w Wrocławiu malarz na szkle Jan Meiser. W X\ I w. Dominikanie w klasztorze św. Albrechta w Wrocławiu gorąco zajmowali się sztuką malowania na szkle. (Bucher). W XV w. w Niemczech był sławnym malarzem na szkle Jakub Griesinger, a jak Bucher pisze, że nawet sam Durer, Ghiberti i Holbein malowali na szkle. W kościele św. Sebalda w Norymberdze, znajduje się piękne kolorowane okno wyobrażające Frydryka IV z żoną Zofią Jagiellonką siostrą Zygmunta I króla polskiego i ośmią synami: okno to wyrobu sławnego norymberskiego szklarza Wita Hirschvogla wykonane zostało według rysunku Hans Kulmbacha ucznia Durera i twórcy owych sławnych obrazów przedstawiających sceny z życia św. Katarzyny w zakrystii kościoła Panny Marii i dzieje św. Jana Ewangielisty w kościele św. Floriana w Krakowie, którego charakterystykę tak znakomicie opisał profesor Marian Sokołowski w Krakowie (w publikacii akademii umiejętności). We Francii wówczas słynęli malarze na szkle: Jan Cousin uczeń Rafaela, Pinaigre Robert malarz okien w kościele katedralnym w Chartres, Jakub Parrog uczeń Dominika i inni. Z flamandzkich artystów słynęli wówczas Jakub de Vriendt nazwany flamandzki Rafael i S. Guduli w Brukselli. W Kolonii mieszkał w, drugiej połowie XIV wieku sławny malarz na szkle i rzeźbiarz na kamieniu Reinold zmarły w r. 1400. We Włoszech byli przy końcu XV wieku sławni malarze na szkle: Wilhelm z Marsylii Francuz, także Claudio, Pastorino, Batista Borro, którzy malowali okna do kościołów włoskich. W Holandii byli w połowie XVI wieku sławni malarze na szkle: Wonther Crabeth, David Jorisch, bracia Dirk, Piotr Aertsena i Łukasz Leyden. Z początku XVII wieku Piotr Kouvenhowe, Torenfliet, Jan Goltius, ojciec sztycharza Henryka, Henryk Klok w Leyden; Jan Schaper z Norymberg! zmarły w r. 1670, był sławnym z malowania herbów i napisów okolicznościowych na puharach i przez etzowanie i wyrzynanie diamentem na szkle. W XVIII wieku piękne robił rysunki na szkle mistrz Aaron Wolff w Brandenburgii. Chemik Jan Kunkel zmarły w r. 1702 w Sztokholmie robił prześliczne puhary z przez siebie wynalezionego rubinowego szkła. Piotr, Ludwik i Jan le Vieil pracowali w III wieku w Paryżu, a Anglik William Peckitt w Oxforcie. Z początku XIX wieku słynął Michał Zygmunt Frank w Norymberdze z wybornego malowania okien, a w Kolonii Reiner Birnbach.

Szklarstwo w dawnych czasach stanowiło u nas ważną gałąź artyzmu, epoka ta witraży zapełniała obrazami figuralnemi na szkle rozetowania gotyckich okien kościelnych. Trzeba było szklarzowi wykonać malowania scen Starego i Nowego testamentu na taflach szklannych, wypalić je w ogniu i osadzać na miejscu; nie byłto więc jak dzisiaj prosty wykonawca. Sam jednak twórczym artystą nie był, potrzebował pomocy malarza, żeby mu nakreślił karton sceny, zaznaczył na nim odpowiednie cienie i koloryt w wielkości potrzebnej na desce, wedle którego szklarz wykrawywał kolorowe szybki, malował je i łączył w całość. Toteż witraże cechowe są właściwie mozaiką szklanną, obrazami układanemi z szybek w masie szkła zabarwionych, których kontury stanowi wstęga ołowiu, łącząca szybki te w całość, a cienia daje jedyna farba ciemna, wypalająca się w ogniu. Nie trafia się nigdy, aby szklarz jeden karton kilkakrotnie powtarzał, każda kompozycia była oryginalną, choć tysiące scen nie jeden kościół w szybach okien swych mieścił. (Łuszczkiewicza: Malarstwo religijne w Polsce). O szkle malowanem wspomina także Kasper Miaskowski z początku XVII wieku. W tym samym czasie zaniechano tej sztuki w Polsce pod pozorem że zaciemnia kościoły, lub że niekiedy znajdujące się na nich figury nagie, mniej są do kościoła stosowne i dlatego je zniszczono. Około okien kolorowych nie było należ} tego starania, nie było nawet rzemieślników do ich naprawy, a która tafla spadła na ziemię, burzą, ulewą lub wiatrem potrącona, zastąpiono ją prostem białem szkłem. W przeciągu zatem półtorasta lat od ostatniego Wazy, aż do ostatniego rozbioru Polski, tak się te tafle kolorowe przerzadziły, iż tylko gdzieniegdzie malowany obrazek średniowieczny pozostał. Jednak w zeszłym wieku poczęto napowrót wprowadzać do kościołów szyby kolorowe, ale niekoniecznie szczęśliwie; do wyjątków wszakże należy okno kolorowane u Dominikanów w Krakowie malowane z początku tego wieku przez profesora Hubnera dyrektora galerii drezdeńskiej; karton z tego okna znajduje się w muzeum narodowem w Krakowie. Okna kolorowane w kościele Franciszkanów w Krakowie, po spaleniu kościoła w r. 1850 projektował Edward Stehlik, a wykonali je dwaj mistrzowie szklarze krakowscy. W r. 1825 był w Wrocławiu bardzo zdolny malarz na szkle, który w kaplicy św. Anny w zamku malborskim okna malował, uazywał się Julian Hocker. 

O szybach malowanych wspomina już św. Hieronim w IV wieku żyjący, poeta Venantius Fortunatus zmarły w r. 609 w opisie kościoła Panny Marii w Paryżu, zachwyca się szybami malowanemi tego kościoła. Okna w kościele Benedyktynów w Tegernsee w Bawarii są malowane przy końcu X wieku. Lubke w rozprawie swojej o dawnych oknach malowanych w Szwajcarii wspomina, że dawny kościół św. Piotra w Rzymie miał już około r. 800, a kościół S. Maria in Trastevere w Rzymie około r. 850 okna malowane na szkle; a szwajcarski mnich Ratpert opisując poświęcenie kościoła w Zurichu, odbyte między latami 871— 876 wspomina i wychwala już malowane okna tego kościoła (Fraumunterkirche). Sławny kapłan Teofil z XI wieku w dziele swojem: Diversarum artium schedula (tłómaczonem na język polski przez Dra Teofila Zebrawskiego i wydanem w Krakowie r. 1880), podaje już dokładny sposób malowania na szkle i wspomina o dwóch francuzkich mistrzach trudniących się już wtenczas malowaniem na szkle. W r. 1371 mieszkał w Wrocławiu malarz na szkle Konrad z Lignicy. Okien malowanych używano w dawnych czasach po kościołach tylko do tego czasu, kiedy druk wynaleziono t. j. do XV wieku. Kiedy zaczęto już drukować książeczki do modlenia, nie można była w kościele na nich czytać i trzeba było wtenczas, szyby kolorowe zamieniać na białe, żeby było widniej w kościele i żeby można się z książeczek modlić. Kilku sławnych malarzy na szkle szwajcarskich z XVI i XVII wieku wymieniamy tutaj: Karol Aeger i, Chr. i Joz. Maurer, Spellgler, Werner, Huber, Lindmayer, Hor, Nuscheler, Jost Amman i Jakub Sprungli z Zurychu w XVI wieku, Paweł Dax w Insbruku w XVI wieku, Hans Kempf w XVI wieku, Johann H. Aegri w XVII wieku, Georg Kiederz Ulm, Paweł Muller z Zug w XVII wieku, Franz Fallen ter z Lucerny z początku XVII wieku. Abraham Diepenbeek uczeń Kubensa malował okna do katedry w Antwerpii i Brukselli znakomicie. Zygmunt Mo lin nr. r. 1760 malarz okien, a jego syn Gottlieb Samuel ur. r. 1770 wykonał malowane okna do Laxenburga. Michał Zygmunt Frank z Norymbergi, był profesorem w szkole malarskiej na szkle w Monachium i zjednał sobie wielkie zasługi. Manewetsch z Bazylei w XVIII wieku i t. d. nawet sam Holbein robił rysunki do kolorowych okien.

Dopiero w końcu XV wieku malarz na szkle używa farb emaliowych i witraże przestają być mozaiką szklarnią. Jeśli zważymy, że w XIV i XV wieku każdy kościół, choćby wiejski musiał mieć u siebie okna z malowanemi szybami przedstawiającemi figury świętych, to nas nie zadziwi taka liczba szklarzy cechowych krakowskich i ich wspólność z cechem malarskim. Co do Polski, to ustawy cechu szklarskiego w Warszawie z r. 1556 zamieszczone w Kastawieckiego: Słowniku malarzy polskich wspominają o malowaniach na szkle wykonywanych w Krakowie, Poznaniu i Gdańsku. Historia przechowała nam kilka nazwisk malarzy polskich na szkle w średnich wiekach i tak: Stanisław Kazimierczyk malarz na szkle około r. 1389. W połowie XVI wieku byli w Warszawie Andrzej, Jan stary i Grzegorz Czychassowicz z Warki, mieszczanie warszawscy; Jan z Poznania, Bartłomiej malarz krakowski był w r. 1536 starszym cechu malarskiego i malował na szkle. Feliks z Krakowa w r. 1548, starszy cechu malarskiego, malował na szkle, Jan malarz na szkle był w r. 1552 starszym cechu malarskiego w Krakowie; Jerzy malarz na szkle był w r. 1531 starszym cechu malarskiego w Krakowie; Waniewicz malarz na szkle około r. 1650, Franciszek, Szymon i Feliks Ciółkosze malarze krakowscy na szkle około r. 1550. Wielu malarzy na szkle polskich znaleźć także można w dziele Dra Alwina Szulca, i w rozprawach o kościołach wrocławskich Dra Luchsa jakoteż w Dlabacza: Słowniku artystów czeskich, morawskich i ślązkich wydanym w 3 tomach po niemiecku w Pradze w r. 1815.

Szkła kolorowe wyrabiano u nas w Urzeczu we fabryce Bielińskiego w XV III wieku. Jedne z najpiękniejszych kolekcyj szkła polskiego kolorowanego i białego posiadał Adolf Cichocki w Paryżu zmarły w r. 18545 w zbiorze tym znajdowała się szyba kolorowa z mieszkania Kazimierza Mnicha w Cluny; szyba z orłem polskim w czerwonem polu na tarczy wśród ozdób kardynalskich; kubek i flaszka Zygmunta Augusta z emaliowanym orłem polskim i cyfrą królewską na piersiach; kubek Augusta II z herbem Rzeczypospolite i t. d. W katedrze janowskiej znajduje się okno ze szkła kolorowego, które w połowie XIV wieku wymalowała jenerałowa Natalia Kicka, a której tak w malowaniu jak w wypalaniu pomagał J. Puzyna jej nauczyciel. Urządził on żelazny piecyk, w którym wypalał częściami szkło cały obraz składające i oprawił je w ołów i wmurował w katedrze janowskiej. Na tym obrazie jest napis i herby Gozdawa Kickich i Groniez biskupów. Okno to odwzorowane jest w Tyg. ilustr. z r. 1861 Nr 82. W katedrze św. Jana w Warszawie nad kaplicą Najśw. Sakramentu znajduje się piękne okno malowane na szkle przez artystkę hr. Marię Łubieńską, przedstawiające złożenie do grobu Chrystusa według Anibala Caraccego 5 pod obrazem są herby fundatorki i jej rodziców oraz napisy. Okno to odwzorowane jest w Tyg. ilustr. Nr 388 z r. 1875. Hr. Łubieńska posiada swój zakład w Warszawie, obecnie wykonała obraz Najśw. Panny Częstochowskiej do kaplicy seminaryjskiej w Przemyślu. W naszych czasach krakowski majster szklarski Zajdzikowski zajmuje się z uznaniem restauracią daw nych witraży, toteż powierzono mu restauracię witraży kościoła Panny Marii w Krakowie. Zdaje się, że sztuka ta nie ma żadnej przyszłości, bo już dziś upada.

Bardzo ciekawe dzieła o historii malarstwa na szkle wydali: Gessert w Stuttgardzie w r. 1838 p. t. Geschichte der Glasmalerei in Deutschland, Niederlanden, Frankreich, England, Schweiz, Italien, Spanien; Karol Schaffer: Die Glasmalerei des Mittelulters und der Renaissanse, Berlin 1881; Wackernagel W.: Die deutsche Glasmalerei, Leipzig 1855; Liibke: Die alten Glasgemälde der Schweiz. Zurich 1868; Faber ’s: Conversations Lexicon für bildende Kunst tom V i w Encyklopedii Erschli, Grubera i Lngra artykuły: Glasmalerei Bruno Bucher: Glasmalerei w dziele jego: Geschichte der technischen Kunste ; Schmidthals: Die Glasmalerei der Alten, Lemgo 1826; Fromberg : Handbuch der Glasmalerei Quedlinburg 1844. Grager: Handbuch der Glasfabrikation, Weimar 1868. W dziele znakomitem B. Spetha: Die Kunst in Italien jest w drugim tomie wyborny artykuł o malarstwie na szkle we Włoszech od str. 84 —119 i inni dokąd chcących się bliżej z tym przedmiotem obznajomić odsyłamy, jednak o Polakach nigdzie tam żadnej wzmianki nie ma.

Szkoły rzemieślnicze

O szkołach rzemieślniczych mamy najdawniejsze ślady z XVII wieku. W r. 1630 istniała w W arszaw ie tak a szkoła, założona przez bractwo św. Benona, które miało obowiązek utrzymywania domu miłosierdzia i pracy ku ćwiczeniu się w różnych rękodziełach; wspomina o niej Aleksander Weinert w V tomie swoich: Starożytności Warszawy. Takiej szkoły rzemieślniczej żądał W aw rzyniec Surowiecki po upadku owej, która w Opolu po r. 1750 przez Stanisława Konarskiego Pijara w zniesiona, za przyczynieniem się Jana Tarły wojewody sandomirskiego, do r. 1787 istniała. W Opolu umieścił ks. Konarski w szkole rzemieślniczej, po jej ukończeniu 16 rzemieślników z warstatami. Sprowadzeni do tego zakładu najdoskonalsi stolarze, ślusarze, garbarze, sukiennicy i tkacze obowiązani byli pięcioletnim kontraktem sposobić uczniów do każdego z tych rzemiosł. Korzystne warunki umowy zwabiły tu biegły cli majstrów, ponieważ między innemi wolno im było wyroby swoje sprzedawać komu chcieli za dowolną cenę. Sejm w r. 1764, potwierdzając ten użyteczny zakład tak się wyraził: „Szkołę rzemieślniczą w Opolu od księży Scholarum Piarum in commodum ubogich dzieci w kraju erygowaną, pod protekcię naszę bierzemy i approbujemy. A ucznie wyzwolone w tejże szkole, aby wszędzie po cechach w miastach i miasteczkach we wszelkiej z drugimi rzemieślnikami równości przyjmowani i zachowani byli, nakazujemy". Zakład ten odwidził w r. 1787 król Stanisław August, wkrótce potem dla braku funduszów upadł. Była także podobna szkoła rzemieślnicza w Lublinie przy końcu XVIII wieku i w Marymoncie pod Warszawą z początku XIX wieku. W Krzemieńcu istniała z początku XIX wieku szkoła mechaników, którą Niemcewicz zwidzał; założona ona była na 36 uczniów. Uczono się tam między innemi budownictwa wiejskiego, robili machiny w modelach, lali nawet i kruszcowe; nadewszystko uczyli tam budować młyny, tartaki, olejarnie, papiernie, sieczkarnie, dźwignie i inne machiny.

Szlifiernie

Szlifiernia igieł była w Krakowie w r. 1500, szlifierze tamtejsi mieli zwyczaj siadywać przy bramach i tam swe rzemiosło wykonywali, tak że niemal w każdej bramie znajdowała się szlifiernia igieł.

Szlifiernia kamieni drogich jak n. p. karneolów, agatów i t. d. była w Grodnie w XVIII wieku. W r. 1482 mieszkał w Krakowie Hermann szlifierz drogich kamieni, którego biskup kujawski Andrzej Oporowski zaskarżył, iż mu powierzony do szlifowania szafir zatracił. Sposób szlifowania drogich kamieni opisuje już kapłan Teofilus pisarz XI wieku w dziele swojem: O sztukach rozmaitych. Szlifowanie diamentów poczyna się przy końcu XV wieku. Do jakich zbytków dochodził u dawnych Rzymian przepych i zamiłowanie w kosztownych kamieniach, dość wspomnieć, że żona Caliguli Lollia Paulina podczas jednego przyjęcia miała na sobie szmaragdów i pereł za 3,000.000 talarów, a sławny Cezar ofiarował jednej przez siebie uwielbianej damie jednę perłę wartości przeszło 400.000 talarów.

Szlifiernia pałaszów była w Warszawie barona Szefflera przy końcu XVIII w ieku; w Warszawie była już w r. 1539 szlifiernia broni; szlifowano także szable w Suchedniowie w XVIII wieku i w Lublinie w XVI wieku. Była także szlifiernia pałaszy niedaleko Podgórza z początku XIX wieku założona przez Eisenbacha w Michałowie, wsi należącej do opactwa świętokrzyzkiego. W r. 1804 było w Krakowie 5 szlifierzy pałaszy.

Szlifiernia szkła. W XVII wieku nasz sławny astronom Heveliusz w Gdańsku, sam sobie szlifował soczewki do teleskopów przez siebie wyrabianych, w której robocie pomagał mu niekiedy gdański mechanik Wolfgang Ginter. (Skimborowicz życiorys Heveliusza). Sławny filozof Spinoza trudnił się także szlifowaniem szkieł optycznych. Z początku XIX wieku była szlifiernia szkła w Skolem dobrach ks. Jabłonowskiego; szlifowaniem trudnili się tam koloniści czescy, umyślnie w tym celu sprowadzeni.

Szpalery

Szpalery czyli obicia na ścianę, zaczęły u nas w XVI wieku wchodzić w używanie i już wówczas wyrabiano u nas szpalery w Krakowie, mianowicie w r. 1590 przyjęty został za mistrza celem malarskiego Papuga czyli Cieśla Jan kołtryniarz z tym warunkiem, że ma przestać na tej robocie swej, którą robi, to jest „coltrini płócienne zielone w labryi żadnych inszych robót nie robić" (Gąsiorowski: Cechy krakowskie). W r. 1591 byli w Krakowie: Stanisław Czarnczyk i Maciej Wilkoczki starszymi cechowymi, a w r. 1593 był tam Wincenty Zigant szpalernikiem, któremu miasto za wezgłowia pozłociste do pańskiej izby przy odpuszczeniu mu płacy od prawa miejskiego, zapłaciło 6 grzywien 2 grosze. W r. 1609 Piotr szpalernik króla w Krakowie, a w r. 1580 wspomniany tam jest Wendelinus Formschncider, który i drukarzom krakowskim dostarczał drzeworytów do różnych dzieł; Wojciech Godek szpalernik krakowski około r. 1622; Jakub Litwinkowicz szpalernik został w r. 1623 podstarszym cechu malarskiego w Krakowie (Gąsiorowski: Cechy krakowskie). Franciszek Bisalt i był około r. 1602 szpalernikiem czyli kołtryniarzem w Krakowie. Kołtryniarze bowiem wyrabiali w dawnych czasach u nas obicia czyli kołtryny, do czego używali form rzniętych w drzewie gruszkowem, jaworowem a nawet orzechowem, z których wytłaczali złotem na skórach różne wzory, jakoto: zwięrzęta, ptactwo, rośliny, owoce i kwiaty. Skóry te używane były na okrycia lóż, obicia ścian (szpalery) i mebli, jakich jeszcze ostatki dotąd w dawnych dworach zamożniejszych rodzin kraju naszego widzieć można. Lud "wiejski około Krakowa dotąd nazywa kołdrami obicia papierowe na ścianach ubogich chat zawieszane, z wyobrażeniem zwierząt, kwiatów i t. d. Teraz jeszcze włościanie wsi Bobrek w okręgu krakowskim, trudnią się tą robotą i tak i robotnik sam wyrzyna formy, koloruje, wytłacza i na sprzedaż po jarmarkach i odpustach roznosi grubo wyrobione obrazki Świętych i t. d. Na przyjęcie Henryka Walezego pożyczano ze skarbów pozostałych po biskupie Padniewskim szpalerów i tapetów flandryjskich. (Acta Act. Capit. vol. VI). Adam Jarzemski muzyk Władysława IV opisując pałac Kazanowskich w Warszawie w r. 1643 pisze: „wszystkie ściany okryte są umyślnie do nich robionemi w miarę obiciami. Na tle złotem wyrażony jest igłą bankiet królewski i t. d.“ Ten sam Jarzemski, opisując także pałace ks. Zadzika, kanclerza w. k. ks. Radziwiłła, kanclerza w. lit. ks. Lubomirskiego woj. krakowskiego i innych, wszędzie wspomina o pysznych obiciach, które tam widział. Pani de Guebriant posłowa nadzwyczajna do Polski, która przywiozła do Polski Marię Gonzagę, drugą żonę Władysława IV, opisując zamek królewski w Warszawie, wspomina, że obicia królewskie nietylko są najpiękniejsze w Europie, ale nawet w Azii (Niemcewicza: Pamiętniki o dawnej Polsce tom IV). Piękne szpalery z XVII wieku do dziś dnia widzieć można w Wilanowie, które niegdyś zdobiły pokoje króla Jana Sobieskiego.

Szpalery wyrabiano także w XVIII wieku w Łańcucie wówczas dobrach ks. Lubomirskich i w Bieździadce, wsi niegdyś Romera w obwodzie dukielskim. Szpalerami nazywano także gobeliny. Grabowski Ambroży w dziele swojem: Starego Krakowa zabytki, podaje szacunek niektórych wyrobów kołtryniarskicli z r. 1603 po zmarłym pisarzu Schillingu i tak:

Szpalery skórzane złociste w kwiaty, stare obtarte, każda skóra po 10 gr.
Wezgłówek mały na stołki, po jednej stronie złocisty stary, skórzany, 10 gr.
Kołdra na łoże skórzana, we środku czerwona, a po krajach złocista, 6 zlt.
Opona niderlandzkiej roboty z osobami, stara opłowiała, szeroka na 5 łokci, a długa 9 łokci, każdy łokiek po 1 zlt. 4 gr.
Szpalerów zielonych z filarami, ważkich, starych, opłowiałych 34 łokcie, każdy łokieć po 10 gr. 

(Obacz także: Gobeliny i obicia na ścianę)

Szpilki

Szpilek była fabryka Tyzenhauza w Grodnie i w Krakowie przy końcu XVIII wieku; zaś z początku XIX wieku w Konstantynowie gubernii podolskiej i w Warszawie. W r. 1827 było we Lwowie 2 szpilkarzów.

keyboard_arrow_up