Avancerad sökning Avancerad sökning

WSTĘP


Gdyby ktoś z dzisiejszego pokolenia mógł odbywać podróż po Polsce XVIII-go wieku, byłby z pewnością tak samo zdziwiony stosunkami cywilizacyjnymi, jak współcześni owi podróżnicy z Zachodu, których przy wstąpieniu na ziemię polską uderzały nieoczekiwane, jaskrawe kontrasty - kraj, żyjący w warunkach dość pierwotnych, nierozwinięty, o fizyognomii ubogiej, aż przykrej, a w nim od miejsca do miejsca rozsiadłe pysznie siedziby możnych panów, urządzone z wybujałym zbytkiem, po części tylko uszlachetnionym sztuką. W czasie panowania Stanisława Augusta było kilku takich podróżników, którzy przejechali olbrzymie obszary Rzeczypospolitej, podejmując trudy wypraw nie tyle dla przypatrzenia się z blizka temu politycznie biernemu państwu i nieimponującemu krajowi, ile pędzeni ciekawością poznania potężniejącej Rosyi, właściwego dla nich wszystkich celu podróży. Przedzierali się oni szybko przez nasz kraj, dziesiątkami mil nigdzie się nie zatrzymując, zdążając co prędzej do główniejszych miast, do stołecznej Warszawy i do największych dworów. Tam znajdowali niezwykłe przyjęcie i odkrywali ze zdziwieniem - kulturę.

Takich zamkniętych w sobie siedzib magnackich i nie każdemu dostępnych przybytków wszelkiego wykwintu i zbytkownego życia, wesołości i ogłady towarzyskiej, wykształcenia, dzieł sztuki - miała ówczesna Polska na swej przestrzeni niemało. Był dwór królewski, pałace warszawskie i pod-warszawskie najmożniejszych rodów, za tem zaś jednak środowiskiem dalsze były już niejako oazami kultury, ale, rzucone daleko, ukrywały się pod krańcami Litwy i Ukrainy, przedstawiając się tam najkapryśniej w swym przepychu.

Sztuka wśród takich warunków bytu, wśród tak nieharmonijnego układu czynników społecznych, niezwiązana organicznie i na dobre z żadną inną z warstw oprócz najwyższej, mogła być tylko sztuką dworską. Zjawiała się do wtóru myśli owej jednostki, która zapragnęła zewnętrzną stroną życia podnieść dostojeństwo rodu, uświetnić swe stanowisko społeczne, żyć w kraju na stopę zagraniczną, zamykała się w murach pałacu i w granicach parku. Musiała służyć celom utylitarnym, być dekoracyjną, miłą, układną, dowcipną.

Dla przyczyn naturalnych, łatwo zrozumiałych i powszechnie znanych musiała być ona importowaną i aklimatyzowaną. Artyzm rodzimy, poziom jego produkcyi był bardzo nizki, nikły, zawiązku nawet na własną szkołę nie było, bo nie utrzymywała się żadna ciągłość pracy na tem polu w latach poprzednich. Działalność każdego budowniczego Włocha, czy niemieckiego kamieniarza, rzeźbiącego nagrobki, lub malarza-portrecisty, także obcokrajowca, rwała się z jego śmiercią lub wyjazdem. W rzeczach przemysłu artystycznego zasypywał nas z dawien dawna Zachód, a nawet Wschód muzułmański.

Stąd, że stosunki zagraniczne najżywiej wiązały klasę oświeconą w Polsce z Francyą, a przedewszystkiem dlatego, że Francya w ogólności całej Europie w XVIII. wieku narzuciła swą kulturę, sztuka na dworach polskich w tym czasie jest w całości prawie, wraz z wszelkiemi formami życia obyczajowego, sprowadzoną z Francyi. W pierwszej połowie wieku szła ona do Polski przez Drezno, biorąc z sobą w okresie Augusta III. naleciałości artystyczne tamtejszej kolonii włoskiej i wprowadzając też z sobą Włochów, w drugiej połowie raczej wypierała wpływy włoskie, nie w tych jednak dziedzinach, w których sama mało oddziaływała na Europę, t. j. w architekturze i rzeźbie. Za panowania Stanisława Augusta tyle było w Polsce włoskich architektów, rzeźbiarzy i portrecistów - wśród nich pewna jeszcze ilość Niemców - ile francuskich dekoratorów, pastelistów i drobnych mistrzów.

Myśląc o tych artystach, nie należy sobie wyobrażać, by polscy panowie lub też sam koronowany protektor sztuki zabierali najbardziej błyszczące gwiazdy z horyzontu sztuki europejskiej. Te przecież pozostawały w swej ojczyźnie na jej chwałę! Ale nie należeli do najpośledniejszych, wybrakowanych talentów ci, co mieli zaspokajać potrzeby artystyczne polskich dworów monarszych i magnackich. Byli to artyści, którzy nie prowadzili epoki, ale ją oddawali w sobie samych; wchodząc znakomicie w jej ramy, byli niezgorszymi wyobrazicielami pewnych prądów i gustów.

Ze wszystkich postaci, mogących tu wchodzić w grę, najbardziej uwagi godnym jest Jan Piotr Norblin. Nie tylko tem, że swą działalnością łączy się z nadającym ton kierunkiem dworskim, a więc najlepiej go odzwierciedla, nie tylko dlatego, że w odróżnieniu od wielu innych, zmieniających służby i kraje, przebywał całymi dziesiątkami lat w Polsce, ale że był najwszechstronniejszym, a co ważniejsza, najzdolniejszym - wreszcie, że, wiedziony szczęśliwym instynktem, wkroczył na pole, omijane przez innych dworskich malarzy, stał się niespostrzeżenie nowatorem na naszym gruncie, a tem samem postacią o historycznej roli w sztuce polskiej. W dziełach jego pewnej kategoryi tkwi zawiązek późniejszego naszego malarstwa rodzajowego.

Nie przeceniając wartości Norblina w powszechnej historyi sztuki, a tylko przyznając mu wielkie znaczenie na gruncie polskim dla miejscowej sztuki i kultury, musimy w nim przedewszystkiem widzieć krzewiciela sztuki francuskiej u nas i dla zrozumienia go uprzytamniać sobie ciągle epokę, w której żyje. To wytłómaczy nam słabsze i lepsze strony jego sztuki, zabarwionej przez pobyt w Polsce także pierwiastkami rodzimymi i dlatego zrozumiałej jedynie na tle współczesnego życia polskiego.

Portret własny z roku 1788.
Portret własny z roku 1788.

Widza, mającego równocześnie w oku sztukę owych czasów, nie zadziwi ani przedmiot upodobań artysty, dzisiaj oddawna przeżytych, ani rysunek, ani koloryt, gdyż malarz musiał w tem spłacać daninę stuleciu, epoce, odległej od nas o lat 150, musiał być wiernym szkole, z której czerpał wiedzę, i modzie, której zawdzięczał karyerę. Koloryt jego obrazów nie gra hucznymi tonami orkiestry, ale raczej przyciszonymi dźwiękami instrumencika kurantowego, umieszczonego w staroświeckim zegarze lub w jakiemś buduarowem bawidełku; rysunek jego nie ma siły tej precyzyi, gdzieby wyraz dorównywał szybkości ręki - bogactwo obserwacyi stoi u niego ponad formą. Jest on niebywałym wśród nas spostrzegawcą i illustratorem.

Więc też znaczenie tego francuskiego artysty na polskiej ziemi leży głównie w związku z kulturą jego czasów. Ale, jeżeli dlatego zasługuje na monograficzne opracowanie ten malarz, który pozostawił wspomnienie swej bytności w Polsce w setnych szkicach, rysunkach, akwarelach, gwaszach i olejnych obrazach, będących równie ważnem źródłem historycznem, jak pamiętniki i opisy podróży innych cudzoziemców, goszczących u nas, bo materyałem dopełniającym obraz epoki temi stronami życia i szczegółami, które pomija lub niezdolne jest uplastycznić słowo pamiętnikarza - to czyż ostatnią będzie potrzeba dokładnego zebrania rozprószonych o nim wiadomości biograficznych, muzeograficznych i wszelkich innych, świadczących dobitnie swą obfitością, że musiał być istotnie znaczącym ten artysta, skoro w tylu różnych książkach, wspomnieniach, katalogach, zapisano jego nazwisko, skoro w tylu oddalonych od siebie punktach, od Paryża po Petersburg, przechowuje się jego mnogie, zawsze interesujące, a często znakomite dzieła.

keyboard_arrow_up