Recently viewed
Please log in to see lots list
Favourites
Please log in to see lots list
Zabiełło i Doniec. Z Lidy posunął się d. 5 czerwca Chłapowski za Orany i Stokliszki ku Kiejdanom. W czasie pochodu tego dowiedział się generał, że w Użugościu znajduje się oddział kozaków; wysłał tam pluton pierwszego pułku ułanów pod komendą porucznika Zabiełły, a za nim oddział strzelców celnych. Zabiełło, nie oglądając się za piechotą, kopnął się zaraz z miejsca i wkrótce dopadł do dworu. „Na dziedzińcu", - opowiada Goczałkowski, - „stało około 30 koni, przywiązanych koło płotu. Kozacy pili i plądrowali w dworze, ale skoro ujrzeli naszych, powitali ich rzęsistym ogniem z jańczarek, tak że zaraz kilku spadło z koni, a inni mięszać się zaczęli. Widząc to Zabiełło, ranny w rękę, zawołał: „z koni!" i szturmem wali do dworu.
Wtedy Dońcy wypadają z szablami w ręku i nacierają na naszych, którzy już zaczęli tył podawać, odbiegając dowódzcę swego.
Zabiełło, słabo już tylko mogąc się bronić, byłby tu niezawodnie poległ, gdyby naraz stary, brodaty oficer kozacki nie był go zasłonił osobą swoją.
Gdy się to dzieje, nadciągają cichaczem strzelcy nasi i z nienacka, z poza płotów, jak sypną gradem kul na rozproszonych po dziedzińcu kozaków, jak się wtedy i ułani odwrócą, tak z owych 30 większą część położyli trupem, a resztę po swojemu zaczęli obrabiać lancami. Między tymi znalazł się także ów oficer kozacki już prawie pod ręką jednego z naszych. Ujrzawszy to Zabiełło, krzyknął, że to jego zbawca i kazał go puścić na wolność.
Zapłakał na to rzewnie poczciwy Doniec, pochwycił rękę Zabiełły, przycisnął ją do ust i przysiągł, że odtąd chce zostać jego najwierniejszym sługą; a że los wolny zrobił go jeńcem, więc, żeby się niejako swemu zbawcy wywdzięczyć, prosił Zabiełły, aby od niego przyjął na pamiątkę najdroższy, jaki posiada skarb, - konia.
Zabiełło przyjął z wdzięcznością ofiarę szlachetnego nieprzyjaciela, zapewnił oraz o swoim dla niego szacunku i za bezpieczeństwo osoby zaręczył.
A gdy niedługo potem wypadł nam marsz przez obszerne majętności rodziców Zabiełły,... na usilne prośby generał Giełgud zostawił im owego Dońca, któremu zawdzięczając ocalenie syna, do śmierci wygodny i spokojny chleb zapewnili".