Recently viewed
Please log in to see lots list
Favourites
Please log in to see lots list
Generał Kicki. O męstwie i wspaniałomyślności Kickiego przy starciu się pułku jego pod Grochowem z wyborowym pułkiem kirasyerów księcia Albrechta, którym dowodził Meiendorf, Barzykowski tak pisze:
Kicki ujrzał nieprzyjaciela, dał ostrogę koniowi i przed frontem stanął. Hoży, nadobny, kawalerskiej postawy, twarz wesoła, oko pełne życia, rzekłbyś, iż w koło taneczne staje. Szybko dobywa pałasza, słów nie mówi, tylko pałaszem na wroga wskazuje i woła: „baczność - stępą - naprzód marsz!“ Parsknęły rumaki pod jeźdźcami, powionęły proporce i już brygada w marszu. Niezadługo słychać: „marsz, marsz!“ - pędzi pułk drugi, a Gawroński za nim pospiesza. Grot polski z mieczem wroga, pierś polska bez zasłony z piersią rosyjską, stalą pokrytą, ma się zmierzyć. Uderzają na siebie. Dwie chmury starły się; minuta, dwie, cztery - nic nie widać, tylko tuman kurzawy pod obłoki się wznosi, a szczęk broni słychać. Chwila to walki i niepewność. Na koniec nieprzyjaciel złamany, tył daje. Pułk kirasyerów rozbity, jedni polegli śmiercią walecznych, drudzy wzięci do niewoli, reszta co prędzej uchodzi. Kicki w pogoń za nimi. Tam jednego uchodzącego ściga i już mieczem nań się zamierza, kiedy uchodzący się obejrzał, a był to Meiendorf, znajomy, towarzysz tylu warszawskich wspomnień. Kicki konia zatrzymał, pałasz opuścił; Meiendorf uszedł. Lew-Polak w boju, niewiasta, dziecko w zwycięstwie, a we wszystkiem wychowaniec serca.