Advanced search Advanced search

Mieczysław Stary


Mieczysław Stary
Mieczysław Stary


Syn Bolesława Krzywoustego i Salomei, hrabianki Bergu, po 35 letnich rządach w wielkopolskiej dzielnicy, wstąpił na stolicę krakowską po śmierci starszego brata, Bolesława Kędzierzawego, w r. 1173. 

Młodzieńcem jeszcze odznaczył się w wojnie domowej przeciw Władysławowi; jego to głównie dziełem było zwycięstwo pod Poznaniem r. 1146. I na nim zatem ciężyła klątwa wspólnego z magnatami spisku przeciw starej monarchii, ale brzemię tej klątwy nie tyle go przygniatało, co jego poprzednika. Bolesław bowiem z łaski magnatów wstąpił na tron krakowski, z jaskrawem pogwałceniem ojcowskiego testamentu, Mieszkowe zaś panowanie opierało się właśnie na jego osnowie, bo po śmierci starszych braci był seniorem całej dynastyi. Kiedy Bolesław objął rządy pod bezpośredniem wrażeniem zgubnych dla monarchicznej idei tryumfów możnowładztwa, on zaszanował się w swej wielkopolskiej dzielnicy na czasy późniejsze, a spoglądając przez długie lata na smutne losy Piastowskiej monarchii pod rządami Kędzierzawego, uczuł tern gorącej potrzebę wskrzeszenia dawnych tradycyj. 

Długie lata panowania w wielkopolskiej dzielnicy przeszły mu w spokoju. Spółczesna kronika wystawia ten ciemny a jałowy okres jego dziejów w przesadnych wyrazach, jako obraz niezamąconego w niczem szczęścia. Jak Polikrates Szyllerowskiej ballady, czego tylko zapragnie, to wszystko mu się spełnia. «Podziwiały go ościenne kraje, przyjaźnili się z nim potężni książęta z stron najodleglejszych, uśmiechał się blask wszelkiej pomyślności.. . Wszystkie zaś życzenia szczęśliwych przewyższało dostojne i liczne jego potomstwo obojej płci, tak że męskiem, potomstwem wszystkim na okół był groźny, a żeńskiem miły.» Z dwóch żon doczekał się jednaściorga dzieci, pięciu synów i sześciu córek. Pierwsza żona Elżbieta, córka Beli II., spowinowacić go z dworem węgierskim, druga z ruskimi Rurykowiczami. Kiedy mu dzieci urosły, krzątał się gorliwie około małżeństwa synów i córek, żeby z licznymi domami książęcymi zawiązywać świetne stosunki. Jednę córkę pojął w małżeństwo Bernard, syn Albrechta Niedźwiedzia, drugą syn Konrada, miśnijskiego margrafa, trzecią Fryderyk Lotaryński, siostrzeniec Cesarza Fryderyka I., czwartą Sobiesław, wr. 1173 wpływem tego Cesarza osadzony na tronie czeskim; piąta i szósta wyszły za mąż za książąt pomorskich. Ścisłe te związki z Pomorzem utwierdziły się jeszcze małżeństwami dwóch synów Mieczysława z pomorskiemi księżniczkami. Zdaje się jakby zapomniane tradycye czasów Krzywoustego odzywały się w tych stosunkach z Pomorzem, tak rozgałęzionych i troskliwie pielęgnowanych; jakby wzrok Mieczysława, drogą przez ojca wskazaną, sięgał z szczególną lubością ku wybrzeżom Bałtyku. A powinowactwa z Cesarzem, z cesarskim poplecznikiem na tronie pobratymczego państwa, z książętami Rzeszy Niemieckiej, obiecywały mu poparcie cesarskiej korony, gdyby jej potrzebował przeciwko tym żywiołom, z któremi dawny grzech młodości związał go był samego przed laty. 

Zasiadłszy na tronie krakowskim, dzierżył Mieczysław pod swojemi rządami połowę Piastowskiej monarchii, drugą połowę zajmowały dzielnice brata i trzech synowców. Dogodne było położenie terytoryum monarszego, jednolitą, zwartą masą rozłożonego w samym środku ziem polskich; dzielnice książęce i hołdownicze księstwa pomorskie otaczały je dokoła jakby wieńcem marchii kresowych. Inaczej Mieczysław na tych książąt spoglądał, niźli niedawno jeszcze Bolesław Kędzierzawy. Głębokie poczucie powagi monarszego majestatu, wzniesionego wysoko ponad dostojność innych książąt, cechowało każdy rok nowego monarchy. ^Księciem Polski» tutułowal się jeszcze Bolesław, Mieczysław zaczął się nazywać «księciem najwyższym i monarchą», dux maximus et princeps, lub «księciem całej Polski», divina favente clementia dux totius Poloniae. Dworacy zwali go nawet królem i kto wie, czy sam Mieszko, licząc na łaskę cesarską, nie myślał pokusić się o dostojność królewską. Tymczasem zapatrzył się na Cesarza i rad był naśladować go w postępowaniu z książętami dzielnicowymi. Stosunek swój do nich pragnął snać oprzeć na tym wzorze, jaki widział w stanowisku Cesarza wobec książąt niemieckich. Zgromadzał więc ich przy sobie, na swoim dworze, gdzie wraz z książętami Pomorza mieli podnosić blask monarszego majestatu, jak zjazdy książąt saskich, bawarskich, szwabskich i innych cesarskich lenników uświetniały dwór Barbarossy. 

Zgnieść potęgę możnowładztwa, wskrzesić stare tradycye żelaznych rządów Piastowskich, było hasłem Mieczysława Starego. Gwałtowność charakteru była mu obcą, nic nie słychać za jego rządów o bezmyślnych porywach autokratycznej srogości, Mądry, wytrawny obrońca starej monarchii wszystko naprzód obliczał i na długie lata rozkładał sobie walkę przeciw możnowładczym żywiołom. Dbał tylko usilnie o ścisłe przestrzeganie praw monarszych w całym ich starodawnym zakresie, domagając się powinności, które w ostatnich dziesiątkach lat poszły w zapomnienie. 

Na straży tych praw, zwłaszcza praw książęcego skarbu, postawił uległą rzeszę urzędników, biorąc ich z pośród ludzi niższego stanu, żądnych wyniesienia się na szczeblach łaski monarszej. Dotkliwe kary pieniężne spadały na każdego, jeśli dopuścił się uchybienia, które od dawna uchodziło bezkarnie; kto nie zapłacił kary, szedł do więzienia. Mnożyły się nadużycia, rozmyślne nawet, zalecane z wysokości tronu, ale pokryte zawsze pozorami ścisłej legalności. W cichej walce z możnowładztwem jeden był zwłaszcza środek, którego Mieczysław używał z szczególnem zamiłowaniem. Pragnąc podkopać materyalną potęgę możnowładczych żywiołów, nietylko wszelkimi sposobami stawiał zaporę rozroztowi magnackich fortun, ale także ciągłem, systematycznem pogorszeniem monety gotował im powolną ruinę. Wielkiego zachowania używali na dworze Mieczysława Żydzi; w ich ręce dostała się mennica, za ich sprawą coroczne przekuwanie monety, z coraz obfitszą domieszką podlejszego kruszcu, pomnażało obficie zasoby książęcego skarbu, z dotkliwą szkodą m agnatów przedewszystkiem, ale i całej ludności. 

Rychło też powszechne niezadowolenie poczęło się rozprzestrzeniać wśród coraz szerszych warstw narodu, zwłaszcza w ziemi krakowskiej. Możni panowie znaleźli sprzymierzeńców wszędzie, gdzie tylko doszło nagie rzucone hasło rokoszu, który przygotow yw ał się zwolna, cicho wśród pozornej niemej uległości. Biskup krakowski Getko stanął r. 1177 na czele rokoszu, a gdy przyzwany przezeń z Sandomierza Kazimierz, młodszy brat Mieszka, zasiadł na krakowskiej stolicy, cały lud powitał go z radością, jako wybawiciela. W ślad z atem ogarnął rokosz wszystkie prowincye monarsze, w samej Wielkopolsce, starej dzielnicy Mieszka, wybuchnął najgroźniej. Może to na wieść ow ypadkach krakowskich podniosły się wszędzie w rogie Mieszkowi żywioły, korzystając z pomyślnej chwili, może jednak wprzód nastąpiło między nimi tajne porozumienie i za danem hasłem rozpostarł się rokosz ogólny. W Wielkopolsce najstarszy syn Mieszków, Odon, stanął na czele powstania. Na nic nie zdały się upadającemu monarsze rozliczne zwiąski powinowactwa; pomorscy książęta, na których pewno liczył, sami chwycili za broń przeciwko niemu. Wygnany z Krakowa i Wielkopolski, zaledwie zdołał się ostać w jakiejś nadgranicznej kasztelanii, licząc może na poparcie saskich sąsiadów, dawnych przyjaciół i powinowatych. 

Odtąd staje się Mieszko złym duchem dziejów Polski w trzech ostatnich dziesiątkach lat XII. stólecia. Zrazu zaczaja się cicho w swym nadgranicznym zamku, nigdzie nie mogąc znaleźć pomocy. W krótce po katastrofie Mieszka, szczęście odwraca się od Sobiesława, najpotężniejszego z jego zięciów. Cesarz go opuszcza, osadza na tronie czeskim jego rywala, ks. Fryderyka. Mimo to, ufny zapewne w pośrednictwo książąt lotaryńskich, stanął Mieszko wr. 1180 przed Cesarzem Fryderykiem, obiecując mu 10.000 grzywien za pomoc do odzyskania polskiego tronu. Nie mogąc doczekać się pomocy, w dwa lata później sam pokusił się o ubieżenie Gniezna; Kazimierz mu nie przeszkadzał, i tak, po dziesięciu latach wygnania, w wielkopolskiej dzielnicy przynajmniej Mieszko utwierdził się na nowo. W r. 1184 już podążyła ku Polsce niemiecka wyprawa pod wodzą młodego króla Henryka, którego Cesarz Fryderyk wysłał Mieszkowi na pomoc; poselstwo Kazimierza wstrzymało dalszy pochód jeszcze przed granicami polskiemi. Doznawszy tego zawodu, Mieszko jął się rozpaczliwego kroku, szukając sprzymierzeńców wśród tych samych panów krakowskich, którzy tron jego obalili. Znalazł malkontentów, przejednał ich obietnicami i w r. 1190 zasiadł na chwilę na stolicy krakowskiej. Krótka to była jednak chwila tryumfu, zaledwie Kazimierz stanął pod murami Krakowa, Mieszko musiał mu miejsca ustąpić. Po zgonie brata w r. 1194, z bronią w ręku stanął na placu przeciw młodocianemu synowi Kazimierza, Leszkowi; rozgromiony nad Mozgawą, opodal Krakowa, jeszcze nie myślał dać za wygraną. Złożył oręż, chwycił za broń pochlebstw i obietnic, która go wreszcie doprowadziła do celu; za sprawą samej wdowy po Kazimierzu, Heleny, zasiadł po raz trzeci na stolicy krakowskiej, przyrzekając, że w chwili zgonu odda ją napowrót Leszkowi. Ale i tu jeszcze nie był koniec zmiennych kolei starego księcia; jeszcze raz wygnany z Krakowa, szukać musiał schronienia w wielkopolskiej dzielnicy. Ośmdziesięcioletni starzec, coraz to nowych chwytając się pomysłów, odzyskał jeszcze raz stolicę wielkich książąt, tym razem w spisku z wojewodą Mikołajem, najmożniejszym z krakowskich panów, nieprzejednanym dawniej swym wrogiem, który z urazy ku księżnie Helenie, powołał go do Krakowa. Póki dążył do celu, który od tak dawna był jego pragnieniem jedynem, dziwna żywotność, niezłamana tyloma klęskami, działała w tym niespokojnym starcu; po spełnieniu najgorętszych życzeń nie stać jej było już na dalsze wysiłki, po czwartem wstąpieniu na tron krakowski, Mieszko zamknął powieki w Kaliszu, 15. marca 1202 r. Obrońca starej monarchii umarł na stolicy wielkich książąt, wziąwszy ją po raz ostatni z rąk tego magnata, który «według upodobania swego strącał jednych książąt a drugich wynosił».


keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new