Advanced search Advanced search

PRZEMYSŁ ARTYSTYCZNY W WYROBACH METALOWYCH


Artystyczne opracowanie wyrobów metalowych jak: wytłaczanie i wykuwanie w blasze, wszelkiego rodzaju zdobienia w kruszcu, srebrzenie, złocenie i odlewy z bronzu, były udziałem wielkich mistrzów i dostojnych ludzi.

Nieoderwane pojęcia sztuki od rzemiosła, ich ścisła i naturalna łączność wyryła w szlachetnych i nieszlachetnych metalach imiona artystów tej miary jak: Benvennuto Cellini, Francia, Ghirlandajo, Ghiberti i szereg innych mistrzów młotka i puncyny.

Podziwiane naczynia liturgiczne, ukryte dziś w skarbcach i muzeach, jak misterne monstrancye, kielichy, trybularze, — to arcydzieła wykute czułą dłonią złotnika. Ślusarz, kowal, ludwisarz czy złotników czesny, — to jednocześnie rzeźbiarz, rysownik, cyzeler a przedewszystkiem artysta. Praca rąk więc tych wszechstronnych mistrzów, — to złoty wiek sztuki i rzemiosła.

Poręcz w Muz. przem . Józef Czajkowski. Kuta w żelazie.
Poręcz w Muz. przem . Józef Czajkowski. Kuta w żelazie.

Kute srebra, misy, puhary w dawnem złotnictwie, — to odbicie ówczesnego temperamentu i szerokiego życia.

Herby i niekiedy rubaszne dewizy na naczyniach stołowych, wytworne kształty bogato zdobionych łyżek, smukłe dzbany to wyraz hucznych zabaw i gwaru lub ceremonii i zwyczajów staropolskich. Drogie kamienie, inkrustacye, w barwach szlachetne emalie, suty ornament, bogactwo strojów i przepych otoczenia wymagał od wyrobów metalowych okazałości cechującej dawne dwory, zamki i kościoły. Rozmaitość w niewyczerpanej pomysłowości, bujna fantazya, nadzwyczajna sprawność umiejętności w wykonaniu, słowem zalety niezbędne w tej pięknej pracy subtelnych rąk, to surowe wymogi dawnych cechów.

Rozstajne drogi sztuki i rzemiosła w połowie XVIII. wieku musiały doprowadzić samotne rzemiosło do powolnego upadku, co wyraźnie nastąpiło w wieku XIX.

Uświęcony przez szkołę i wychowanie duch naśladownictwa, studyowanie i odtwarzanie minionych stylów, korzystanie z cudzego geniuszu w sztuce, wystąpiło jako przeżuwanie zdobyczy dawno minionych czasów. Powierzchowność i płytkość wdarły się w rzemiosło; zamiłowanie do sumiennej pracy zanikło.

Rozwój mechanicznej techniki wstrząsnął chwiejnie stojącym warsztatem pracy rzemieślnika.

Wytrącony z ręki młot chwycił mechaniczny przyrząd i z całą obojętnością i zimną konsekwencyą żelaza bije automatycznie w metalowe piaty, wyrzucając z pod tłoczni masowo: naczynia stołowe o niewyszukanej formie, sprzęty kościelne 0 różnych kształtach, lichtarze, popielniczki i wszystko to, co ma przeznaczenie nietylko użytkowe ale i zdobnicze. Prawie bez udziału serca i duszy człowieka, pędem zysku gnana produkcya, stwarza zbanalizowane formy o twardych liniach profilu i nudnym ornamencie, jako przeciwieństwo ręcznej pracy, w której cała finezya kształtu i proporcyi, nabiera niezrównanego wdzięku przez subtelne uderzenie młotka w elastyczny materiał, jakim jest mosiądz, miedź czy srebro. Niedokładności powtarzanych zdobień, wszelaka nierówność, znaki od uderzeń młotka, wszystko to ożywia wyroby metalowe I nadaje tych wartości, jakie powstają z tchnienia uczuć. Jest to więc dzieło sztuki, a nie martwa, wypolerowana powłoka wymuszonych okazów fabrycznych. Wykończanie ręczne wyrobów maszynowych przez podklepywanie młotkiem nie podnosi ich wartości, gdyż wogóle mechanizm nie może dążyć tam, gdzie rozpoczyna się twórczość. Rzemiosła zaś nie należy upodabniać do gładkich przedmiotów produkcyi maszynowej.

Okazy ręcznych wyrobów metalowych w stosunku do fabrycznych zawsze będą miały wyższość. Wyraźny ich rozdziali będzie z korzyścią dla obu rodzajów wykonania.

Kuta krata żelazna, sprzęt metalowy wykonany samorodnem spajaniem, odlew z bronzu, wyroby galwanoplastyczne, naczynia wykuwane (trybowane) czy też wytłaczane (drykowane) muszą występować we właściwej szacie.

Wszelkie skłonności materyału i obróbki uwidocznione w samym pomyśle powinny jedynie podnieść te wartości, które nierozumny rzemielśnik dyskretnie stara się zatracać.

Fałsz, brak szczerości i umiłowania pracy nie wznieciły iskry twórczej. Sięganie w przeszłość jako bezmyślne powtarzanie form niezgodnych z duchem czasu schlebia jedynie małostkowości tłumu, który wymaga „stylów” a nie stylowości w rzeczach.

Stąd powstaje sztuczny przepych i przeładowanie ornamentem w rzeczach, które raczej wymagają prostoty. Zamiast spokojnych, nie hałaśliwych zdobień, wypływających z właściwości materyału, skłonnego do pewnych nachyleń i rozciągliwości, stosuje się w mosiądzu, miedzi czy żelazie formy obce, nienadające się do wykuwania w metalu. Nieporozumienie to często wynika z braku łączności afektu i wykonania, czyli wspólnego porozumienia pracy rzemieślnika i artysty. Sztuczny ten podział mimo intellektualnych różnic stworzonych wiekiem zastoju przemysłu artystycznego musi ustąpić miejsca zespolonej pracy. Brak poczucia estetycznego przy wirtuozorstwie technicznem nie stworzy dzieła sztuki jak i na odwrót nieznajomość rzemiosła z najbardziej subtelnych pomysłów wyda tylko pozornie rzecz piękną. To też wprowadzanie czysto malarskich efektów w zastosowaniu do .młota i żelaza stwarza rozdźwięk, jaki mamy w balustradzie okalającej pomnik Mickiewicza w Warszawie. Krata wykonana tam z wielkim mozołem i trudem sprawnych rzemieślników o realistycznych roślinach, rozwiniętych różach i kolczatych listkach, to zaprzeczenie rzemiosła jako sztuki, gdyż banalny ten wysiłek w samem swem założeniu odskakuje od materyału w jakim został wykonany. To samo da się powiedzieć o balustradzie w Towarzystwie lekarskiem w Krakowie, która w swej teatralnej pretensyonalności, mija się w zupełności z przeznaczeniem.

Krata Kuta w żelazie. Kaz. Witkiewicz
Krata Kuta w żelazie. Kaz. Witkiewicz

Wybitne te dwa przykłady wysuwają się z powodzi dziwacznych kształtów pomysłowości malarskiej. Zamiast kowalskiej, ślusarskiej czy złotniczej twórczości naprawdę rzemieślniczej, wytworzyła się sprawność fabrycznego rysownika niezdającego sobie sprawy z obcego dla siebie materyału.

Na podłożu stosunków ekonomicznych upadek rzemiosła jako sztuki sięgnął w głąb życia narodu, w trudnych więc warunkach odradza się rękodzieło, gdy kraj zalany jest obcą maszynową produkcyą. Obok szeroko rozpowszechnionej tandety i niewybrednych wymagań, pojawiać się poczyna jako nić tradycyi wysoko niegdyś postawionego w Polsce rzemiosła.

Przykładem dzisiejszych usiłowań jest kilka podanych okazów ostatniej chwili. Różnorodność ich wartości jako wynik własnych wzruszeń bardzo ciekawe nasuwa uwagi, jeżeli się zrozumie i wejdzie w istotę samej pracy. Obok puszki pomysłu malarza-artysty widać kielich jako kompozycyę cyzelera-złotnika, trybularz jako wspólną pracę pomysłu i wykonania, talerz z mosiądzu i kraty — wszystko jako wyraz szczerej prostoty i zrozumienia materyału.

Swobodna stylizacya obok naturalistycznego zdobnictwa przejawia się w sposób odpowiadający formom metalowym, a umiłowanie pracy ręcznej uwidacznia się w uczuciu włożonem w przedmioty pomysłu Stanisława Dębickiego, Józefa Czajkowskiego, K. Stryjeńskiego i Henryka Waldyna.

KAZIMIERZ WITKIEWICZ

keyboard_arrow_up