Advanced search Advanced search

PRZEGLĄD WYSTAW


Mamy równocześnie dwie wystawy, które wzajemnie bardzo silnie się dopowiadają.

Dla sztuki naszej znaczenie pracy Józefa Mehoffera, który wypełnił tu dwie sale, nie mogło być do dziś jeszcze dostatecznie ocenionem. O świetności jego talentu i ogromie wiedzy malarskiej, mówiono już wiele. Dla nas wartości jego zbiegają się przedewszystkiem w witrażu, a polegają na rozłożeniu równomiernem zainteresowania na całej płaszczyźnie obrazu. Byłby zatem artysta ten u nas pierwszym, który w kulturę naszą ostatnich czasów wprowadzał pojęcie obrazu jako ornamentu. W prawdzie rozwiązanie tego ornamentu poszło wręcz odmiennemi drogami w porównaniu ze sztuką modernistyczną, której Mehoffer jest przedstawicielem, ale trwałą już zdobyczą pozostanie po nim to równouprawnienie każdej plamy obrazu, podniesionej tern. niejako do jednej płaszczyzny.

Ten czynnik w przeciwstawieniu do impressyjnych dowolności, które tak bujnie się wszędzie rozwijały, odegrać musi obecnie w sztuce naszej bardzo doniosłą rolę, tembardziej że przywiązuje on pracę naszą do podstaw narodowego charakteru. Nawet bowiem w ustroju społecznym niegdyś feudalizm nasz w odróżnieniu do zachodu, był rozłożeniem praw i ciężarów na wszystkich zarówno.

Nawet w uczuciowości naszej wyrosłej obok braku w nas zdolności abstrakcyjnego myślenia, była powszechność jednego planu i poddanie się jednemu czuciu, tem podniesieniem właśnie wszystkich sili ludzkich do wspólnego akordu. W usposobieniu zatem naszem leżało zawsze sprowadzanie zadania do mozajki, do podniesienia do równowagi życia wszystkich czynników zarówno. 

STAJENKA. Witraż Fryburski. Józef Mehoffer
STAJENKA. Witraż Fryburski. Józef Mehoffer

RYCERZE HOFFERA. Wiraż fryburski. Józef Mehoffer
RYCERZE HOFFERA. Wiraż fryburski. Józef Mehoffer

TALERZE. Kule w bronzie. Karol Stryjeński
TALERZE. Kule w bronzie. Karol Stryjeński

W upodobaniu tem leży pojęcie obrazu jednoplanowego, który odnajduje całość swą w objęciu części wszystkich jednem zadaniem. Kompozycyjne nasze dążenia na tej linii twórczości, będą zatem wyrazicielem nam właściwej drogi, i niezawodnie zaważą na odrębności syntezy naszej, ku której sztuka współczesna dojść przecie musi.

W tem jednak zestawieniu, wynik pracy całej plejady malarzy, którzy wystawę obecną obesłali, przedstawia się w bardzo dla siebie grzebiącem świetle.

Realizm Jana Rembowskiego, który zajął w tem, jakie tu widzimy, zestawieniu jego prac, miejsce właściwego mu sentymentu; bezplanowość chodzenia po zużytych drogach Łada-Maciągowej, której praca o ile się utrzyma w tym charakterze, niema przed sobą przyszłości mimo dużego jej talentu; estetyka pracy Alfonsa Karpińskiego i Jana Pinkasa; wreszcie wnoszące swoisty nerw obrazy Henryka Uziembły, Markowicza, Janowskiej St. i Vlastimila Hofmana: stanowią główną część tej wystawy.

Poprawne martwe natury dała Janina Nowotny. Pełne słońca, biegłe akwarele wystawił A. Oleś i Turek Franciszek, który poczyna się rozpędzać w swej pracy.

PUSZKA. Projektował St. Dębicki. Wykonał Korosadowicz Edmund
PUSZKA. Projektował St. Dębicki. Wykonał Korosadowicz Edmund

Jadwiga Rogowska wprowadza dużo rozmachu i rozświetlonego powietrza. Obrazy Z. Gedliczki zależne jeszcze od materyału, wnoszą dużo poprawności, która cechuje też obraz Z. Rozwadowskiego. Wielki zawód sprawia Skoczylas Władysław swym realistycznym rysunkiem.

O innych lepiej zamilczeć, bo ich tam być nie powinno

KIELICH. Komponował i wykonał Henryk Waldyn
KIELICH. Komponował i wykonał Henryk Waldyn

Ogólne wrażenie wyczerpania, i nudy tej wystawy, mówi że nieodwołalnie najwyższy już czas na pracę, któraby trochę świeżego powietrza ze sobą przynosiła.

Ale wchodząc z tej wystawy na sale ekspressyonistów, spostrzega się, że nie tędy jednak droga.

Zawód ten sprawia straszliwa dowolność w usiłowaniach kilku tu malarzy zgrupowanych pod nazwą „formizmu".

Malarstwo Czyżewskiego można uważać jedynie za świadomą robotę destrukcyjną w stosunku do sztuki dotychczasowej. Praca ta miałaby wielkiego poprzednika w Van Goghu. Jedyną zaletą jej byłoby zupełne wyzwolenie się od sceny w obrazie.

Zbigniewa Pronaszki rysowane rzeźby i rzeźbione rysunki, mają w tem właśnie przestawieniu środków dwóch oddzielnych sztuk, największą przeszkodę do konsekwentnego rozwoju. W krawywanie klinami w formę rzeźbiarską okolicznościowych cieni, jest z rzeźbą niezgodnem więzieniem cienia; jak znowu nadbudowa oświeconych części przesadą formy, jest uzależnieniem bryły od przypadkowości światła. A są to zasadnicze nieporozumienia.

Krążołki Andrzeja Pronaszki,, bliższe niestety secesyonizmowi niż ekspressyi, są boleśnie podporządkowane przedstawianiu w obrazie literackich tematów, które wyraża się jedną z góry przyjętą formą, bez szukania dla nich odpowiednika w kształcie.

Hrynkowskiego Jana kompozycye o dużem zacięciu i talencie, osłabione są mocno wystawieniem impressyjnych i naturalistycznych pejzaży, a nawet futurystycznej windy. Pojawienie się w jego pracy tego obrazu jest naganne. Dowolność tych poszukiwań dróg, w wątpliwość podaje istotne uświadomienie sobie zadań ekspressyonizmu, co jest tem wadliwsze, że wogóle wszelka oryginalność jest przedewszystkiem aktem woli. 

Jacek Mierzejewski, nad którego pracą ciąży jeszcze usiłowanie budowania nie formą, a sposobem użycia pendzla przy pracy, dał doskonały rysunek kobiety z założonemi rękami. Dobre bezwzględnie jest w tem dokomponowanie rąk do wyrazu głowy. Rysunek ten, mówi o talencie malarza w sposób najbardziej dodatni. Słabą stroną jest obejmowanie jeszcze zagadnień światła. Szereg dawniejszych prac, niepotrzebnie razem tu wystawionych, nie może jednak zaćmić wrażenia, że złożone są tu wielkie nadzieje na przyszłość.

W drzeworytach Hulewicza Jerzego, obok usiłowań formowania, idą w parze wrogie ekspressyonizmowi zagadnienia dynamiki i pokutuje jeszcze scena wraz z impressyjnymi efektami.

KADZIELNICA. Kuta w warsztacie muz. przemysł. Kazimierz Witkiewicz
KADZIELNICA. Kuta w warsztacie muz. przemysł. Kazimierz Witkiewicz

To samo odnosi się do Szmaja.

Jakim sposobem stało się, że w ramy tej wystawy dopuszczono Chwistka, to pozostanie zagadką. Nieumiejętny akademicki naturalizm jego portretów, futurystyczne założenia jego literackich kompozycyi bez zmysłu dla konstrukcyi i barwy, wysuwają bowiem te wypracowania poza nawias formistycznych wysiłków.

Symetryczna kompozycya Adama, tania w kolorze a pusta w rysunku, jest tylko przykrym żartem.

Archaizujący Huzarski i wybitnie utalentowani impressyoniści Gwozdecki i Rerutkiewicz, im tęższeby przedstawili prace, w tem głębszem byliby nieporozumieniu z założeniem tej grupy.

Szkoda, że zespołu obrazów tych nie dobrano z większą wybrednością i z surowszą kontrolą uświadomień i zamysłów. Wystąpienie bowiem, samym faktem istnienia już byłoby pożytecznem. Ale z zadania wywiązaćby się mogło li tylko poparte powagą.

WITOLD SOBOLEWSKI.

keyboard_arrow_up