Advanced search Advanced search

Sztuka północna w. w. 11 i 12


Obraz w ewangelarium monachijskiem Ottona III przedstawia go siedzącym na tronie w otoczeniu dworzanina trzymającego jego miecz i tarczę i przedstawicieli kościoła (fig. 86), zbliżających się doń w celu złożenia mu hołdu w imieniu Rzymu, Galii, Germanii i Slawonii. Istnieje przeto w sztuce pogląd dawny, widzący w cesarzu władcę świata, potężnego następcę cezarów rzymskich. Ponieważ zaś zdobyte przezeń kraje noszą jeszcze dawne nazwy, więc i przedstawiciele ich występują pod postaciami, odpowiadającemi światu wschodnio-rzymskiemu i karlowińskiemu. W kilka pokoleń później wyobraźnia nie zajmowała się już obrazami podobnymi. Narody Europy zachodniej wiąże wprawdzie wspólność wiary, a instytucye kościelne łączą je między sobą. Zakony Benedyktynów i Cystersów nietylko dostarczają kolonistów, zamieniających pustki na przestrzenie urodzajne, lecz tworzą nadto łącznik międzynarodowy, podtrzymując stosunki stałe między poszczególnemi osadami. Język łaciński jest jeszcze językiem wszechświatowym, językiem uczonych i kościoła; żyła jeszcze nawet i poezya łacińska i wpływ antyków nie został jeszcze pogrzebany. Objawia się on np. w częstem zastosowaniu starożytnych części architektonicznych i ornamentów w panującym stylu budowlanym, w przytrzymywaniu się niektórych sposobów uosobiania, przedewszystkiem zaś w schematycznem powtarzaniu układu fałd. Zdarza się nawet, iż wprost kopiowano posągi starożytne (chłopiec wyciągający cierń z nogi). Pierwiastki te atoli spotykają się z innymi, odmiennymi. Oświata nie wypływa już z wielkich a nielicznych środowisk, rozszerzających swe wpływy nie na przestrzeniach szerokich, lecz skupia się jednocześnie w wielu punktach, których stosunki wzajemne posiadają charakter luźny i które zachowują często niezależność zupełną. Następstwem tego było, że tradycye wspólne się zatarły i okolice różne oraz różne kraje nie wahały się nadawać utworom swoim wyrazu, odpowiadającego właściwościom miejscowym. Skutkiem tego atoli ilość środków technicznych, zmniejszyła się. Opierając się na samych sobie, wobec przyjętych poglądów szerszych, rękodzielnicy i artyści nie byli w stanie stworzyć rzeczy równie doskonałych, jakie pozostawiły pokolenia starsze. W porównaniu z okresem Ottona w 11 w. zauważyć można cofnięcie się sztuki pod względem technicznym. W toku w. 11 nietylko upadło rękodzielnictwo, lecz i poczucie piękności kształtów, równowagi i harmonii. Zmiana poglądów Kościoła, podjętych głównie przez wszechpotężną kongregacyę Cluny, która najsilniej się zaznaczyła w walce między papiestwem a cesarstwem, wywarła wpływ również i na kult sztuki.

Fig. 86 Cesarz Otto III. Z ewangelarium w Monachium.
Fig. 86 Cesarz Otto III. Z ewangelarium w Monachium.

Czyż mogła bowiem dusza ludu, do głębi wzruszona, widząc przed sobą stale skłonność swoją do grzechu, przedstawioną w barwach jaskrawych, w skrusze i strachu zachować poczucie kształtów pełnych wdzięku i obrazów, tchnących wesołością! W czasach starochrześciańskich zmarli szli zasiadać do biesiady z błogosławionymi, teraz zaś grożą im męczarnie piekła. Śmiertelnik za życia wszędzie spotyka władzę szatana; usunięcie się jedynie od rozkoszy świata warunkuje i zapewnia błogosławieństwo. Z tego powodu i sztuka przybiera wyraz nauczający, lecz o zabarwieniu bardzo ponurem. Rys fantastyczności przenika z upodobaniem wyobrażanie walki człowieka z postaciami piekielnemi. Skrzętnie wczytywano się w te ustępy biblii, szczególniej zaś psalmów, które cośkolwiek o walkach, owych mówiły. Zjawiają się przeto dziwaczne postacie zwierzęce o kształtach strasznych, najosobliwsze, zagadkowe dla nas sceny bywają wymyślane, by moc szatańską tem dobitniej przedstawić. Prawda natury ginie zupełnie; drętwieje również płynność linii. Ciała wychudzone przywdziewają szaty sztywne, twarze przybierają wyraz przeżycia lub niechęci życia, umartwienie staje się ich ideałem. Minął prawie wiek cały, zanim fantazya z tego świata się wyzwoliła. Od połowy w. 12 poczucie kształtu zaczyna się budzić i jednocześnie ze wzrostem dobrobytu potęguje się zadowolenie z życia. Fantazya nabiera polotu swobodniejszego; równowaga, dostojność i wdzięk nabierają praw coraz większych. Jaką drogą doszli artyści do lepszego rozumienia kształtów, dotychczas jeszcze nie zostało to wyjaśnione. Zwrócili się oni do dawnej na pół zapomnianej sztuki; lecz kto ich na to naprowadził? Najbliższy domysł przypuszczać każę nanowo podjęte studya nad antykami. Za mało atoli posiadamy faktów, aby przypuszczenie to uważać za coś więcej od zwykłego środka, dowolnie przyjętego, a dogodnego do wytłomaczenia rzeczy, tem więcej, że zwrot ten uzewnętrznia się najsilniej w krajach, daleko odsuniętych od terenu sztuki starożytnej, jak Północna Francya i Saksonia. Tymczasem można go objaśnić spotęgowaniem się sił własnych u narodów północnych.

Sztukę od początku w. 11 do pierwszych lat 13 ogólnie nazywamy sztuką romańską. Nazwa ta niezupełnie jest właściwa, opierając się bowiem na niej, przypuszczaćby należało, że rolę główną odegrały tu jedynie narody romańskie. Dobrze jednak określa istotę okresu dawnego, gdyż teren kultury rzymskiej zajmuje tu miejsce wprawdzie oddzielne, lecz niezupełnie odosobnione i dlatego możemy przy nazwie sztuki „romańska” pozostać.

*****

A. ARCHITEKTURA

System. Ze wszystkich rodzajów sztuki, przez które wypowiada się okres romański, architektura budzi interes największy, Wiele wprawdzie budowli z tego okresu, ustępując miejsca dziełom wieków późniejszych, zostało zniszczonych. Zasięgając wiadomości z opisów, można się przekonać, że stosunkowo niewiele pozostało z bogactwa dawnego.

Fig. 87. Filar ze sfazowanymi rogami.
Fig. 87. Filar ze sfazowanymi rogami.

Fig. 88. Filar z kolumenkami narożnemi.
Fig. 88. Filar z kolumenkami narożnemi.

Fig. 89. Baza z liśćmi narożnymi z Laach.
Fig. 89. Baza z liśćmi narożnymi z Laach.

Fig. 90. Kapitel z St. Godehard w Hildesheimie.
Fig. 90. Kapitel z St. Godehard w Hildesheimie.

Nawet zachowane budowle ujawniają zwykle ślady działalności następujących jedno po drugiem pokoleń ludzkich. Dobudówki z w. 12, mające na celu rozszerzenie budynku danego, często ukrywają szkielet jego, pochodzący z w. 11; części starsze łączą się bezpośrednio z młodszemi; jeszcze podczas panowania stylu romańskiego wprowadzono nowe urządzenia chórów; nowe sufity zmieniały wyraz pierwotny. Bądź co bądź, dzieła architektoniczne okresu romańskiego o wiele silniej, niż utwory malarstwa i rzeźby, panują w tej dziedzinie, jaką bynajmniej nie studya historyczne pierwsze zrozumieć pozwalają.

Fig. 91. Kolumna z kościoła w Laach.
Fig. 91. Kolumna z kościoła w Laach.

Fig. 92. Kapitel z krużganków w Laach.
Fig. 92. Kapitel z krużganków w Laach.

Fig. 93. Okno z obramieniem rozczłonkowanem.
Fig. 93. Okno z obramieniem rozczłonkowanem.

Fig. 94. Arkady kościoła w Drilbeck.
Fig. 94. Arkady kościoła w Drilbeck.

Fig. 95. Arkady.
Fig. 95. Arkady.

Niewyrobienie techniczne mniej tu uderza: nierozwinięte poczucie kształtu i brak jednolitości stylowej nie stało na przeszkodzie uczuciom religijnym które niewątpliwie silnie oddziaływają na wyraz artystyczny.

O systemie architektury romańskiej w ścisłem znaczeniu słowa mowy być nie może, posiada ona atoli tak wiele znamion charakterystycznych, że nie trudno jest odróżnić dzieło romańskie od utworów stylów innych.

Fig. 96. Grupy okien. a. z Lippstadtu. b. z Marienfeldu.
Fig. 96. Grupy okien. a. z Lippstadtu. b. z Marienfeldu.

Bierzemy pod uwagę jedynie większe, artystycznie zbudowane kościoły pomnikowe. Obok nich istniały (istnieją jeszcze w rozmaitych okolicach) liczne budowle, które odpowiadały jedynie potrzebie bezpośredniej, nie dbając o ozdoby artystyczne. Po nich wszelkie zmiany stylów przeszły bez śladu. Silna wieża, stanowiąca jednocześnie wejście do kościoła podłużny czworobok dla tłumu i absyda dla ołtarza odpowiadały zwykle takiej potrzebie.

Fig. 97. Łuk w kształcie liścia koniczyny.
Fig. 97. Łuk w kształcie liścia koniczyny.

Fig. 98. Kapitel kostkowy.
Fig. 98. Kapitel kostkowy.

Takimi przeto widzimy stare górskie kościoły szwajcarskie, prymitywie kościoły w Niemczech północnych i takimi były wogóle najstarsze kościoły wiejskie.

Kościół romański powstaje na planie poziomym bazyliki starochrześcianskiej. Szerszej i wyższej nawie środkowej towarzyszą z obydwóch, stron niższe i węższe nawy boczne. Do kościoła, o figurze podłużnej, wiedzie zawsze przedsionek, stanowiący całość z wieżą; absyda kończy całość. Tu atoli ujawniają się ustąpienia od form przekazanych. Atrium zazwyczaj bywa pominięte w bazylice. Dziedzińce klasztorne, znajdujące się na stronie południowej kościoła, jak sama ich nazwa wskazuje, nie mają nic wspólnego z właściwym budynkiem kościelnym. Szeroko rozwarty i bogato ozdobiony portal również zjawia się dopiero w ostatnich czasach romanizmu, po większej części bowiem front budowano jako zwartą masę muru, z okrągłemi lub czworobocznemi wieżami po bokach, z małymi otworami, czyniącą raczej wrażenie pewnego i silnego zamknięcia, niż frontu zachęcającego do wejścia. Front posiadał znaczenie drugorzędne choćby dlatego, że zakonnicy wchodzili do wielu kościołów wejściami, bezpośrednio łączącemi je z klasztorem.

Fig. 99. Gzymsy romańskie.
Fig. 99. Gzymsy romańskie.

Fig. 100. Okno w kształcie wachlarza.
Fig. 100. Okno w kształcie wachlarza.

Ściany nawy środkowej wspierają się na podporach, utworzonych bądź w postaci filarów, bądź kolumn. Kąty filarów bywają czasem złożone z kilku części lub wcięte i wypełnione kolumenkami (fig. 87, 88). Często kolumny i filary naprzemian się zastępują pomimo, że przeznaczenie pierwszych i drugich jest różne. Rozczłonkowanie filarów jest proste. Wspierają się one na cokóle, kończą zaś gzymsem, którego profil przedstawia się albo jako ukośnie ścięta podkładka, pokryta płytą, lub jako połączenie płyty z holkielowem wgłębieniem, rozdzielonem na drobne płytki (fig. 94). Daleko więcej rozmaitości przedstawia podział kolumn. Podstawa ich zachowuje kształt bazy attyckiej (zagłębienie holkielowe między dwoma wałkami), ustawionej na kwadratowej płycie, plincie (fig. 91). Baza bywa już to wyższa, już niższa; w początkach w. 12 otrzymuje na rogach plinty ozdoby, zwane liśćmi kątowymi, wiążącymi wałek dolny okrągły z czworoboczną plintą (fig. 89). Dla wielkości trzona, dla stosunku jego grubości do wysokości nie istniał żaden przepis. Gdy kolumnę stosowano, jako prawdziwą podporę ciężaru, nadawano jej wówczas kształt ciężki filara okrągłego; gdy zaś miała służyć celom dekoracyjnym, przystawiona do ściany, jako obramienie okien, wstawiona w kąty filarów, otrzymywała wówczas formę niezmiernie wysmukłą. Postać bogatszą pod względem ornamentacyi otrzymuje kolumna dopiero w okresie ostatnim stylu romańskiego. Wszędzie, gdzie sztuka średniowieczna rozwija się na gruncie kultury rzymskiej, kapitel liściasty i kielichowy zachowuje dawne zastosowanie.

Fig. 101. Fryz z łuków okrągłych.
Fig. 101. Fryz z łuków okrągłych.

Kapitele dość silnie również trzymają się wzorów rzymskich w budowlach bliskich okresowi Karlowingów. Ubóstwo jednak materyału i brak wyrobienia technicznego były powodem, że piękność ich rysunku została popsuta. Zaledwie je poznać można w owych kapitelach z w. 11 mających kształt grubych głów obłożonych tępo zakończonymi i słabo występującymi liśćmi. Kształty kapiteli poprawiają się dopiero pod koniec okresu, kiedy traktowanie szczegółów, silne uwypuklanie brzegów liści, zdobienie żeber i wstęg głowami gwoździ przypomina technikę metalową (fig. 92). Najulubieńsza forma kapitela ma formę kostki (fig. 98). Pochodzenie jej jest jasne. We wszystkich kościołach romańskich łuki, pod trzymujące mury, bezpośrednio wspierają się na kolumnach i filarach nawy środkowej.

Fig. 102. Sklepienie krzyżowe.
Fig. 102. Sklepienie krzyżowe.

Fig. 103. Sklepienie beczkowe.
Fig. 103. Sklepienie beczkowe.

Przecięcie ramienia łuku tworzy czworobok, część zaś jego najniższą, zachowującą jeszcze położenie pionowe, ociosywano w kostkę (sześcian). Natomiast przecięcie kolumny ma kształt koła, ogólny zaś kształt jej jest cylindryczny. Zadaniem kapitela jest połączyć czworobok z kołem, skutkiem czego zaokrągla się on od spodu, boki zaś zachowuje płaskie, zastosowane do najbliższych części łuku. Płaszczyzny zaokrąglonego sześcianu przy dalszym rozwoju stają się tłem dla ozdób najrozmaitszych, następnie zbliża się on do kształtu kapitela (fig. 91), następnie ten czyni zeń jakby część składową swoją i oczom odróżnić go nie daje (fig. 90).

Ozdoby ścian ponad łukami były po większej części rzeczą malarstwa; dywany barwne również odgrywały rolę w kościołach, często dostarczając rzeźbiarzom (np. w postaciach zwierząt) motywu do dzieł ich. Podział architektoniczny ograniczał się na wąskich gzymsach, ciągnących się przez całą długość ścian, lub na gzymsach, wyciągniętych pionowo ponad kolumnami i filarami, połączonych pasami poziomymi i stanowiących ramy dla pól (fig. 95). Górna część ścian była przerywana oknami.

Fig. 104. Kościół w Lippoldsberg. System sklepień.
Fig. 104. Kościół w Lippoldsberg. System sklepień.

Te zaś początkowo były małe i bez ozdób, stopniowo jednak zyskiwały na wielkości. Później zaczęto je zestawiać w grupach (fig. 96), ujętych w kolumny i łuki (fig. 93). Kończą się one wachlarzowo (fig. 102), spiczasto (fig. 96b) lub nakształt listka koniczyny (fig. 97). Podziały architektoniczne i ozdoby murów zewnętrznych również dopiero w w. 12 otrzymują formy stałe i bogate. Wąskie, mało występujące filary, zwane lizenami, przerywają ściany zewnętrzne, wzmacniając je; w kościołach z w. 12, o kształtach bogatszych, przed ściany występują silniejsze filary lub półkolumny (fig. 95), często połączone łukami, różniące się często między sobą kolorem kamienia. Najważniejsze miejsce między podziałami poziomymi zajmuje fryz złożony z łuków okrągłych (fig. 101), biegnący od lizeny do lizeny, szczególnie zaś często zastosowywany, jako zakończenie ścian pod dachem. Postać jego jest różna, raz prostsza, kiedyindziej bardziej ozdobna, zawsze jednak cel swój osiąga on znakomicie w połączeniu z lizenami, służąc za obramienie dla ścian i rozczłonkowując ich przestrzenie. Jako podpory lekko występującego dachu służą kroksztyny (konsole) oraz gzymsy, ożywione ornamentem, minającym ozdoby drewniane (fig. 99).

Fig. 105. Plan tumu w Speier.
Fig. 105. Plan tumu w Speier.

Różnica między stylem romańskim wczesnym i późnym zawiera się nietylko w różnorodnem ugrupowaniu części kościoła, naw, budynków bocznych, kopuły, wieży głównej i w bogactwie dekoracyi, która szczególniej w portalach wznosi się do przepychu najwyższego, lecz i w bogatem ukształtowaniu sklepień. Sztuka budowania ich właściwie nigdy zupełnie nie upadła. W krajach, których kultura wyrosła z zarodków rzymskich, lub które utrzymywały stosunki z Bizancyum, żywo przechowały się reminiscencye sztuki rzymskiej układania sklepień i kopuła zjawiła się jako najpiękniejsze zakończenie budynku. Krypta, podziemny, pod chórem zbudowany kościół był, rzecz prosta, przykrywany sklepieniem, na niej bowiem spoczywał ciężar kościoła górnego. Od sklepień części kościoła pojedynczych, aż do zasklepienia całości był jednak krok znaczny, który w różnych prowincyach nie w jednakowym czasie i nie w jednakowy sposób przebyto. W niektórych okolicach dla przykrycia nawy środkowej używano sklepienia beczkowego (fig. 103), ta zaś ze względu na znaczną szerokość przedstawiała trudności największe; przeważnie jednak w użycie weszło sklepienie krzyżowe już przez Rzymian znakomicie udoskonalone.

Fig. 106. System tumu w Speier.
Fig. 106. System tumu w Speier.

Uzmysłowimy sobie jego konstrukcyę najlepiej, przedstawiając ją sobie, jako przecięcie dwóch sklepień beczkowych (fig. 102). Wrzynają się one wzajemnie, tworząc cztery trójkątne kaptury, które wymagają podparcia tylko w punktach dolnych końcowych, aby wszystkie części sklepienia zachować mogły równowagę. Przez wprowadzenie sklepień krzyżowych konstrukcya kościołów ulega zmianie kardynalnej. Filary zajmują stanowisko pierwszorzędne jako podpory, i rozdzielają ściany nawy. Ta zaś zostaje podzielona na części kwadratowe; w kątach kwadratu stawiano filary, łączono je łukami, nad którymi wznoszą się kaptury sklepienia (fig. 104).

Fig. 107. Arkady kościoła Św. Michała, w Hildesheimie.
Fig. 107. Arkady kościoła Św. Michała, w Hildesheimie.

Nawa w ten sposób tworzy szereg nieprzerwany kwadratów, z których każdy, jako pole sklepieniowe, zajmuje stanowisko samodzielne, wszystkie zaś razem wzajemnie się podtrzymują. Ponieważ kwadraty nawy środkowej są większe od kwadratów naw bocznych, przeto suma kwadratów w każdym z nich jest większa, niż w tamtej. Dwa pola sklepieniowe nawy bocznej równają się jednemu nawy środkowej (fig. 105). Następnie, ponieważ łuki, oddzielające nawę środkową od bocznych i również spoczywające na filarach, nie są tak szeroko rozpięte, jak sklepieniowe, przeto odróżniamy filary arkadowe i łukowe. Następują one po sobie w tym porządku, iż między każdymi dwoma łukami arkadowymi wspierającymi tylko arkady, znajduje się łukowy, który podtrzymuje jednocześnie sklepienie (fig. 104 106).

Fig. 108. Kościół Św. Michała w Hildesheimie.
Fig. 108. Kościół Św. Michała w Hildesheimie.

Fig. 109. Kościół Św. Godeharda w Hildesheimie.
Fig. 109. Kościół Św. Godeharda w Hildesheimie.

Przy dalszym rozwoju nauczono się również wznosić sklepienia nad czworobokami wydłużonymi. W tym celu musiano zamienić podpory arkad na podpory sklepień. Wszystkie filary służą w tym wypadku potrzebie jednakowej, jednakowe przeto otrzymują kształty. Wobec tego nie potrzebowano już zdwajania ilości sklepień w nawach bocznych. Wszystkie sklepienia zaczęto budować na jednej linii zasadniczej, co spowodowało większą prostotę w całości planu poziomego. W innym znów kierunku w budowaniu sklepień uczyniono wielki krok naprzód przez to, że nie ograniczono się już na połączeniu filarów łukami poprzecznymi i podłużnymi (biegnącymi wzdłuż osi) t. zw. żebrami, lecz takowe przeprowadzono z ciosowego kamienia również po przekątni. Skutkiem tego kaptury sklepień, które dotychczas wyglądały jakby zlepione i tworzyły lekkie wklęśnięcie, odtąd zostają ujęte między żebra, które je utrzymują i dzięki którym mogą być budowane z kamienia lekkiego.

Fig. 110. Kościół na Petersbergu pod Hallą.
Fig. 110. Kościół na Petersbergu pod Hallą.

Sklepienia takie nazywają się żebrowanemi. Sztuka budowania sklepień dosięgła atoli doskonałości najwyższej wówczas, gdy łuk okrągły zastąpiony został przez łuk śpiczasty, t. j. w architekturze gotyckiej.

Pomniki. Tak jak trudno jest wskazać kraj, w którym powstał styl romański, tak też równie trudno byłoby twierdzić, gdzie wyłącznie doszedł on samodzielnie do najwyższego rozwoju. Jest to raczej charakterystyką stylu romańskiego, że powstaje on w wielu miejscach jednocześnie i że jednocześnie rozwijano go w punktach różnych. Rozmaitość sposobów budowania w stylu romańskim jest o wiele większa, niż w czasach panowania gotyku. Narodowość tworzy tu przedewszystkiem wielki mur odgraniczający tak, że obok stylu romańskiego włoskiego istnieje jeszcze samodzielny styl francuski, niemiecki i angielski.

Fig. 111. Krypta w Göllingen pod Gondershausen.
Fig. 111. Krypta w Göllingen pod Gondershausen.

Pojęty zaś w zakresie szerszym obejmuje on grupy mniejsze, stanowiące mniej lub więcej samodzielne style prowincyonalne. I tak np. przeciwstawić możemy styl romański południowo-francuski północno-francuskiemu, nadreński — saksońskiemu. W poszczególnych zaś okolicach grupowanie podobne da się stworzyć w zakresie jeszcze ciaśniejszym. Zdaje się, że w tym celu należy przyjąć w każdej okolicy pewne środowiska, jakieś miasto wpływowe, słynną stolicę biskupią, lub jakiś palatynat królewski, albo klasztor znakomity, za rozsadnik działalności budowlanej w promieniu mniejszym lub większym. Czasem zdarzało się, że wzory kościołów zdaleka przechodziły z jednego kraju do drugiego razem z zakonnikami; powołanie biskupów na stanowiska inne, często oddalone, powodowało wprowadzenie pierwiastków nowych i zerwanie z trądycyami panującemi. W ten sposób w stylu romańskim powstaje ogromna ilość typów, które w rzeczywistości stanowią wyraz ogólny całego szeregu równouprawnionych stylów prowincyonalnych.

Rozpoczynając opis architektury romańskiej dziełami niemieckiemi, nie mamy zamiaru przez to twierdzić o pierwszeństwie Niemiec wytworzenia stylu danego pod względem czasu. Tu jednak zdobył on skonczoność kształtów i wielkość pomnikową najwcześniej. Najbardziej naturalny podział bogatej działalności budowlanej, odpowiadający jednoczesnemu rozwojowi historycznemu, mógłby być właściwością jego widowni, stosownie do tego czy bralibyśmy pod uwagę grunt dawnej kultury, czy też okolice świeżo wykarczowane. Dawne atoli tradycye w miastach słynnych jeszcze za czasów rzymskich zostały bądź przerwane, bądź osłabione; z drugiej zaś strony w krajach świeżo właśnie powstałych spotkać można tak wyraźne wzorowanie się na przykładach dawnych, jak np. na kapitelach kolumn, że podziału tego zaniechać musimy.

Działalność budowlana nad Renem i w Niemczech południowych rozpoczyna się już w w. 10 z chwilą zjawienia się królewskiego domu saksońskiego. Gorliwość szczególniejszą możemy zauważyć w ojczyźnie króla, Saksonii, gdzie chrześcianizm był jeszcze młody, gdzie dobrobyt skutkiem znalezienia srebra w Harcu wzrastał i nad życiem całem roztaczał się powiew świeżości. Książęta tworzyli ufortyfikowane falcgrabstwa i otaczali miasta murami, księżniczki pobożne fundowały klasztory, biskupi rozszerzali i ozdabiali swoje stolice. Quedlinburg, Merseburg, następnie Magdeburg wzniosły się wkrótce, Hildesheim za czasów biskupa Bernwarda (✝ 1022) stał się środowiskiem potężnego życia artystycznego. Gdy fundowano tu kościoły, tradycye karlowińskie żyły jeszcze tak silnie, że można było bezpośrednio podług nich budować. Kapitele kolumn zdradzają często kształty starożytne, oczywiście o surowym rysunku, łatwo dające jednak poznać swoje pochodzenie. Chóry podwójne i krypty, te ostatnie zaś tak wysoko wzniesione, że występują nad powierzchnię, odgraniczenie kwadratu środkowego z pomocą kratek od skrzydeł ramienia poprzecznego znajduje zastosowanie szerokie. Nie jest ono jednak naśladownictwem martwem. Długość budowli poprzedza ciężka masa muru, po której bokach wznoszą się dwie wieże. Front taki, na miejsce wdzięcznego portalu, stanowi rys najwybitniejszy stylu romańskiego na gruncie Saksonii. Górne części murów nawy środkowej w wielu kościołach wspierają naprzemian filary i kolumny (fig. 107), i bez względu na charakter podpór, jakie stanowią, bynajmniej kształtów nie zmieniają.

Fig. 112. Strona absydowa tumu w Speier.
Fig. 112. Strona absydowa tumu w Speier.

Budujący nie ośmielił się na żadną zmianę zasadniczą, w pierwowzorze, jakim była bazylika z kolumnami; praktyczny zmysł jego i wzgląd na bezpieczeństwo większe nie pozwolił mu jednak pozostać bezmyślnie przy wzorze dawnym. Znalazł przeto punkt wyjścia w stawianiu, naprzemian kolumn i filarów, uznając słusznie większą wytrzymałość ostatnich. Ów punkt wyjścia był zarazem szczęśliwym pomysłem architektonicznym, wiódł on bowiem do małego i jasnego podziału ścian górnych pod względem dekoracyjnym i konstrukcyjnym. Podział ten uległ rozwojowi szczególnie pomyślnemu na gruncie Saksonii dolnej i Turyngii.

Wspaniałymi okazami stylu sasko-romańskiego są kościoły Michała i Grodeharda w Hildesheitmie. Pierwszy (fig. 108 i 107) był fundowany w r. 1001 przez biskupa Bernwarda i konsekrowany w 1033. Kościół ten uległ przebudowie w r. 1184 po pożarze, zachował jednak wiele właściwości pierwotnych.

Fig. 113. Tum w Mainz.
Fig. 113. Tum w Mainz.

Jest on trójnawowy, z podwójną nawą poprzeczną i podwójnym chórem. W nawie środkowej po każdym filarze następują dwie kolumny, z których wiele jest pozostałością kościoła pierwotnego. Kościół Godeharda (fig. 109) został ukończony w r. 1133. Pomimo powstania późniejszego kościół ten ujawnia wielkie powinowactwo z kościołem św. Michała. Rysunek chóru jest szczególny. Dokoła ołtarza, jako ciąg dalszy naw bocznych, przeprowadzono obejście, w którem znajdują się trzy nisze. Jest to możliwe, że tę formę chóru przejęto z Francyi, gdzie ją często można spotkać (Poitiers, Clemont, Cluny). Sufity obydwóch kościołów hildesheimskich są płaskie. To samo cechuje wiele saksońskich kościołów z w. 12-go. Budowniczowie tworzą plany poziome coraz więcej urozmaicone i zwiększają ilość absyd. (Np. opactwo Benedyktynów w Kónigslutter pod Brunświkiem, założone w r. 1135 przez cesarza Lotara, słynne ze swego krużganku z pięknie rzeźbionemi kolumnami, posiada absydy również w swych skrzydłach od strony wschodniej, ogólnie przeto ma ich pięć).

Fig. 114. Tum w Mainz.
Fig. 114. Tum w Mainz.

Nadają szczegółom architektonicznym, jak np. filarom klasztoru na górze św. Piotra pod Hallą (fig. 110) postać ozdobniejszą, lubują się w kształtach łuków bogatszych, np. w podkowiastych, jak w kruchcie w Göllingen pod Sondershausen (fig. 111), zadawalniają się atoli sklepieniami tylko chóru, (presbiteryum) i naw bocznych. Całość sklepioną i doskonałą budowę filarów posiada tum brunświcki, fundowany w r. 1173 przez Henryka Lwa. W w. 14 zaczęto zdwajać nawy boczne, zostawiając otwory w murach naw wewnętrznych.

Architektura na gruncie Szwabii okazuje się jeszcze konserwatywniejszą, niż w Saksonii. Bazylika z kolumnami służy tu za wzór przez czas długi. (Dolny i górny kościółek na Reichenau, pierwszy z 10, drugi z w. 12, klasztor w Szafhauzen, kościół klasztorny w Alpirsbach z w. 11 i m). Być może, iż ożywiona działalność budowlana z czasów późniejszych Karlowingów silny wpływ wywarła na fantazyę pokoleń młodszych, zaszczepiwszy w Niemczech południowych ów surowo-kościelny kierunek zakonników Cluny, przeciwnych inowacyom, a utrwaliwszy go za pośrednictwem klasztoru w Hirsau, wpłynęła na dotrzymywanie wierności tradycyom przekazanym.

Fig. 115. Tum w Worms.
Fig. 115. Tum w Worms.

Oddziaływanie Cluny zauważyć można zarówno tu jak i w Alzacyi pod względem innym jeszcze, mianowicie w rysie fantastycznym rzeźby dekoracyjnej. Zarówno w prowincyach wspomnianych, jak i innych, zamieszkanych przez szczepy, posiadające pewną odrębność, panują w architekturze zwyczaje wyjątkowe. W Bawaryi np., gdzie, jako środowisko działalności artystycznej, najpierw występuje Regensburg, a następnie Bamberg, pomijając nawę poprzeczną, każda inna kończy się absydą i posiada zwykle filary, jako podpory. W krajach nadreńskich do stawiania filarów skłaniała także natura kamienia, używanego do budowy, oraz większe doświadczenie techniczne. Kamień ten najlepiej daje się obrabiać w niewielkich czworobocznych blokach, nie nadaje się jednak do sztuki kamieniarskiej. I tu wprawdzie, jak i w innych okolicach, wpływy zewnętrzne pod niektórymi względami przerwały panowanie stylu prowincyonalnego. Ogólnie jednak zwycięztwo na stronę filarów przechyliło się dopiero w toku w. 11. Próby budowania kościołów większych na wzór bazylik z kolumnami pozostały bez skutku. Stosowanie filarów stało się czynnikiem rozwoju architektury.

Fig. 116. Tum w Worms.
Fig. 116. Tum w Worms.

W historyi budownictwa niemieckiego niezmiernie ważne stanowisko zajmują tumy w Speier, Mainz i Worms. Tum w Speier (fig. 112, porów. 105, 106) był założony w całej swej olbrzymiej rozciągłości przez Konrada II w r. 1030 lub nieco później. Mury nawy środkowej dźwiga po dwanaście filarów z każdej strony, ozdobionych występującemi półkolumnami; pod nawą poprzeczną i presbiteryum (chórem) znajduje się obrzymi grób królewski, gdzie w r. 1039 został pochowany fundator.

Fig. 117. Kościół opactwa w Laach.
Fig. 117. Kościół opactwa w Laach.

Do r. 1060 budowa była posunięta o tyle, iż stał już łuk tryumfalny (arkada), dzielący presbiteryum (chór) od nawy. W jakim czasie ukończono całkowicie budowę (dopiero za panowania Henryka IV) niewiadomo; nie mamy również pewności czy sklepienie nad niezwykle szeroką, nawą środkową leżało już w planie pierwotnym. Pożary kilkakrotne, a zwłaszcza zrujnowanie kościoła w czasach, rozruchów francuskich 1689 r. nie wiele pozostawiły z dawnych górnych części kościoła. — Tum Mainzu (fig. 113) początkami swymi sięga w. 10 (biskup Willigis 976). Części najstarsze gmachu obecnego, okrągłe wieże od wschodu (fig. 114) należą do pierwszych lat w. 11.

Fig. 118. Kościół w Laach.
Fig. 118. Kościół w Laach.

Fig. 119. Filar z półkolumną.
Fig. 119. Filar z półkolumną.

Fig. 120. Kościół w Schwarz-Rheindorf.
Fig. 120. Kościół w Schwarz-Rheindorf.

Fig. 121 Kościół podwójny w Schwarz-Rheindorf.
Fig. 121 Kościół podwójny w Schwarz-Rheindorf.

Części główne tumu aż do nawy poprzecznej, wzniesionej w w. 13 wraz z bramą zachodnią, zostały powtórnie zbudowane po pożarze w r. 1081. Na ten czas przypada również ułożenie sklepienia nad nawą środkową. Następna restauracya tego kościoła przypada na czas po pożarze, w r. 1191 powstałym. Stara fundacya tumu w Worms, w całym ogromie swoim (fig. 115 i 116), z chórem podwójnym i nawą poprzeczną sięga również w. 11 go; postać obecną zwłaszcza zaś imponujące wieże zawdzięcza w. 12, w którym go konsekrowano.

Fig. 122 Św. Marya na Kapitolu w Kolonii.
Fig. 122 Św. Marya na Kapitolu w Kolonii.

Wszystkie trzy tumy otrzymały przez filary bogaty podział ścian i rozkład okien; wszystkie trzy tworzą grupy malownicze wież i kopuł i ze wszystkich stron czynią wrażenie rozmiarami potężnymi i stosunkami. Ubóstwo w ozdobach służy za dowód, że budowniczym chodziło najwięcej o konstrukcyę i że śmiałością jej pragnęli wzbudzić podziw u współczesnych. W każdym razie w tych trzech tumach niemiecki styl romański zdobył tryumf najwyższy, a zwłaszcza w tumie w Speier, najwspanialszym ze wszystkich kościołów romańskich w Niemczech, którego budowę uważać należy za późniejszą od tumu w Mainz nie ze względu na chronologię, ujawnia on bowiem większą dojrzałość rozumienia artystycznego. Przeciwnie, wyraźny podział sklepień i szerokie rozstawienie filarów w tumie Mainzu, w zestawieniu ze ściślejszym układem i jednakowem ukształtowaniem ich w Speier, wskazuje na to, że ten ostatni jeszcze niezupełnie się wyzwolił z zasad, przez bazyliki przekazanych. Gdybyśmy znali nazwiska artystów, którzy wykonali plany konstrukcyi sklepień w pierwszym i drugim, jaśniejby nam się cała sprawa przedstawiła. I bez tego jednak te trzy tumy są i pozostaną pomnikami najwspanialszymi okresu, w którym cesarze wznoszą się do najwyższej potęgi i chwały i stając się opiekunami i dobrodziejami kościołów, kładą kres gorącym walkom z papieztwem. Gdy Henryk IV umierał, ktoś ze współczesnych wyrażał żal, że cesarzowi temu nie było danem dokończyć tumu w Mainzu tak, jak to uczynił z tumem w Speier.

Fig. 123. Wnętrze kościoła dolnego w Schwarz-Rheindori.
Fig. 123. Wnętrze kościoła dolnego w Schwarz-Rheindori.

Imię Henryka pozostaje na zawsze związane z temi dwoma dziełami w. 11.—Za prawdziwy wzór sklepienia doskonałego uważać należy takowe w kościele opactwa w Laach pod Andernach, którego data budowy jest zupełnie pewna (1093 założony, 1156 poświęcony) i który przechował się do dni naszych w formie niczem niezmienionej (fig. 117 i 118). Sklepienie posiada całkowite, wykonane z łatwością; filary, z półkolumnami (fig. 119) są traktowane doskonale, jako podpory sklepień, forma krzyża jest tu wyraźna, grupa bogato ozdobnych wież nadaje całości wyraz silny, jednolity.

Fig. 124. Kościół apostołów w Kolonii.
Fig. 124. Kościół apostołów w Kolonii.

Bezpośrednio co do czasu po kościele w Laach następuje kościół podwójny w Schwarzrheindorf pod Bonn (fig. 120, 121 i 123), założony przez późniejszego arcybiskupa kolońskiego Arnolda von Wied i w r. 1151 poświęcony. Cokolwiek później atoli nawę przydłużono i wnętrze urozmaicono. (Plan zachowuje postać pierwotną). Kopuła środkowa opiera się na niezwykle silnych murach, otoczona wąskiemi sklepieniami krzyżowemi i półkopułami, które ją podtrzymują. Otwory w murach, tworząc galeryę czynią ciężar ich mniejszym, oraz nadają budynkowi pozór lekkości miłej. Bogaty rozwój kształtów presbiteryum, zawarunkowany przeznaczeniem budowli (kościół nagrobny), zauważyć można również w sąsiednich kościołach kolońskich.

Fig. 125. Ś. Gereon w Kolonii.
Fig. 125. Ś. Gereon w Kolonii.

Historya wielu kościołów Kolonii tak, jak tumu w Trewirze, którego kształty pierwotne z w. 6, w w. 11-ym zostały rozszerzone w kierunku zachodnim, w. 12 zaś we wschodnim, poczem dopiero całość została pokryta sklepieniem, sięga wieku 11-go lub co najwyżej 10-go. Znamienność właściwą zdobywają one atoli dopiero z końcem w. 12 i w początkach następnego, w czasach najwyższej potęgi politycznej i ekonomicznej tego „miasta świętego”. Kościół Panny Maryi na kapitolu (fig. 122) najwcześniej otrzymał presbiteryum, rozbite na części. Kopułę środkową nad czworobokiem łączy z półkopułami sklepienie beczkowe; te zaś nach tak, że w ten sposób dokoła presbiteryum tworzy się obejście zamknięte, przykryte sklepieniem krzyżowem. Części górne presbiteryum wraz z zewnętrznemi dekoracyami powstały dopiero w początkach w. 13; płaskie zaś pokrycie nawy środkowej zastąpiono sklepieniem jeszcze później. Najlepszy przykład budowy presbiteryum kolońskiego daje widok zewnętrzny kościoła apostołów (fig. 124). Dwie wieże okrągłe, będące taką samą dekoracyą, jak ramiona krzyża, stanowią połączenie organiczne dla tych ostatnich. Ponad znajdującym się pośrodku dachem presbiteryum wznosi się szczyt nawy środkowej, nad nim zaś kopuła. Obiedwie wieże, ośmioboczne u góry, obejmują kopułę, ciężka zaś wieża przedsionka tworzy zakończenie grupy. Tułów kościoła w porównaniu z presbiteryum czyni wrażenie mało rozwiniętego i nieudanego. Jak w układzie ogólnym widać, że zadanie główne budowniczego zasadzało się na wywołaniu wrażenia przez perspektywę, tak w ozdobach znów czuć usiłowania wywołania gry bogatej barw. Wrażenie malownicze sprawia osobliwie fryz, ułożony z tafli i galerya.

Fig. 126. S. Gereon w Kolonii.
Fig. 126. S. Gereon w Kolonii.

Różnobarwność części architektonicznych i ornamentów w Kolonii oddawna była stosowana. Uchylenie się od ogólnych kształtów postaci bardzo starego kościoła S. Gereona (fig. 125) tłómaczy się jego pierwotnem przeznaczeniem.

Fig. 127. Kościół parafialny w Sinzig.
Fig. 127. Kościół parafialny w Sinzig.

Był on kościołem nagrobnym (zapewne na fundamentach rzymskich) i zawierał kości legionu tebańskiego, który, według legendy, wyginął śmiercią męczeńską w Kolonii.

Fig. 128. Tum w Bambergu.
Fig. 128. Tum w Bambergu.

Do dziesięcioboku (odnowionego w 13 w.) kościoła (fig. 126) w wieku 11 dobudowano nawę podłużną, w następnym zaś — presbiteryum i wieże. Ozdoby ich architektoniczne odpowiadają ogólnym właściwościom kolońskim, jakie rozpowszechniły się także po najbliższej okolicy, dowodzi tego np. kościół parafialny w Sinzig (fig. 127). W kościołach nadreńskich z początków w. 13 i końca 12-go można również spotkać okna o formach wachlarzowych, arkady, ponad łukami nawy środkowej, oraz łuki z ostrem zakończeniem, lecz płasko rozwarte. Formy te przyjęto uważać za przejściowe, jest to jednak nie słuszne, jeśli się na tem ma zasadzać zwrot i przygotowanie do konstrukcyi gotyckiej.

Fig. 129. Klasztor w Bazylei.
Fig. 129. Klasztor w Bazylei.

Fig. 130. Tum w Limburgu.
Fig. 130. Tum w Limburgu.

Z form architektonicznych nadreńskich styl gotycki nie zrodził się nigdy. Natomiast należy zaznaczyć, że w budowlach nadreńskich, a szczególniej kolońskich, styl romański znalazł rozwiązanie, oraz że położono w nim nacisk na bogate podziały ornamentacyjne w połączeniu z pierwiastkami malowniczości.

Powyższe zastosować również można do wspaniałego dzieła w stylu romańskim w Niemczech środkowych, do tumu w Bambergu (fig. 128). W trójnawowym tym budynku z obydwóch stron, ponad kryptami, znajdują się presbiterya, z których zachodnie tylko poprzedza nawa poprzeczna. Założony przez Henryka II i wykończony przez biskupa Ottona z Bambergu (około 1110) był on w początkach w. 13 przerabiany, czem się objaśnia różnorodność form jego, uderzająca szczególniej w czterech wieżach. Całość jego zachowuje charakter romański, kwadratowe pola sklepień są w tym względzie miarodajne, podczas gdy spiczaste łuki arkadowe dowodzą, że budowniczy pilnie śledził postępy techniczne i że przejął niektóre pierwiastki ze stylu gotyckiego, uprawianego już w owym czasie we Francyi, w stylu romańskim dające się zupełnie dobrze przystosować.

Fig. 131. Tum w Limburgu.
Fig. 131. Tum w Limburgu.

Pokrewność pewną zauważyć można w tumie Naumburgu, prawdopodobnie pochodzącym także z początków w. 13, gdzie również znajdują się arkady z zakończeniem ostrem. Daleki pod względem wielkości, lecz bliski stylem jest kościół klasztoru w Bazylei (fig. 129). Fundacya jego sięga także czasów dawnych, nawy jednak, podłużna i poprzeczna (presbiteryum powstało pod wpływem gotyku), przypadają na lata po pożarze 1185 r.

Fig. 132. Tum w Limburgu. Przecięcie.
Fig. 132. Tum w Limburgu. Przecięcie.

Sklepienie kwadratowe mieści w sobie dwie arkady ostrołukowe z bogato profilowanymi filarami; ponad niemi otwiera się empora, której łuk dźwigają kolumienki; dwa okna łukowe przerywają górną część masy muru.

Bliskość architektury gotyckiej, której dążeniem było wytworzenie imponującej podpory dla sklepienia i osłabienia jego nacisku, silniej się ujawnia w niektórych innych kościołach. Na nieszczęście kościół Cystersów w Heisterbach, który służył za przykład najlepszy wdzierania się francuskiego gotyku, został zburzony w r. 1810. Pozostała zeń tylko część presbiteryum. Obecnie jeszcze czynione są usiłowania, aby nad ocaloną resztką utrzymać sklepienie. W tym celu ponad dachem, dokoła, oprowadzono mur silny od zewnątrz, który zabezpiecza sklepienie od zapadnięcia się. Bliskość i bezpośrednie niemal powinowactwo z francuskiemi wzorami (katedra w Noyon) wyraźniej jeszcze wykazuje tum w Limburgu (fig. 130, 131 i 132). Szkołę kolońską przypominają w nim tylko nawa krótka i zewnętrzna galerya na dachu. Podziały wewnętrzne, empory nad nawami bocznemi, ponad tem zaś wąski kurytarz, znajdujący się w grubości muru (triforium) — wszystko to jest w związku z wzorami francuskimi.

Fig. 133a. Kościół w Riddagshaufen od strony presbiteryum.
Fig. 133a. Kościół w Riddagshaufen od strony presbiteryum.

Presbiteryum otacza obejście, ciśnienie sklepienia miarkują łuki wyginające się ku zewnętrznym filarom potężnym.

Do szybkości postępu budownictwa niemieckiego w w. 12 przyczynił się niezmiernie — rozrastający się zakon Cystersów i zaprzyjaźniony z nim Premonstratów. Istnieje nawet mniemanie, nb. niesłuszne, że Cystersi ze swej burgundzko-francuskiej ojczyzny przynieśli styl gotycki do Niemiec i tu go zakorzenili. W każdym razie przyczynili się oni wielce do utorowania drogi dla kształtów budowlanych gotyckich. W Niemczech i Anglii doszli oni do znaczenia wielkiego i czuli się tu więcej u siebie, niż w ojczyźnie, zwłaszcza zaś we Włoszech, gdzie nigdy uznania należnego nie zdobyli. Silna działalność budowlana znowu zapanowała w krajach niemieckich, tym razem i północnych.

Fig. 133b. Kościół w Riddagshaufen.
Fig. 133b. Kościół w Riddagshaufen.

W przeciągu kilkudziesięciu lat wszędzie pobudowano nowe kościoły z klasztorami, których budowniczowie, jak i same wreszcie zakony, z trudnością przyjmowali tradycye miejscowe, a starali się raczej każdy postęp wyzyskać dla utworów własnych. Jak zawsze, tak i teraz, raptem zbudzony kult sztuki pobudził ducha pomysłowości i rozwój zapewnił. Reguły klasztorne Cystersów przepisywały pewne uchylenia od przyjętego sposobu budowania. Wieże wysokie były wykluczone, kończono je skromnemi dachami siodełkowymi.

Fig. 134. Przedsionek klasztoru Maulbronn.
Fig. 134. Przedsionek klasztoru Maulbronn.

Presbiteryum często zamykała linia prosta, zawierały one przytem większą ilość kapliczek, jak np. w Ebrach we Frankonii i w Riddagshaufen pod Brunświkiem (fig. 133 a i b), pochodzących z w. 13.

Fig. 135. Refektarz klisztoru Maulbronn.
Fig. 135. Refektarz klisztoru Maulbronn.

Ze strony zakonników odzywały się głosy przeciw ornamentacyi bogatej. Nie wszędzie atoli stosowano się do tego zakazu; dowodzą tego przepyszne urządzenia klasztorów Cystersów, a między nimi pierwsze miejsce zajmuje Maulbronn, w nim zaś przedsionek (fig. 134), t. zw. raj i refektarz (fig. 135). Kolumny delikatne i staranne w rysunku kapitele jeszcze teraz ujawniają wysoko rozwinięte poczucie artystyczne, cechujące ogólnie ostatnie lata w. 12 i początek 13-go; nawet surowe zakony oprzeć mu się nie zdołały. Wszędzie zwracano uwagę najbaczniejszą na konstrukcyę i kładziono nacisk na opanowanie jej trudności. Skutkiem tego w drugiej połowie w. 12 budowanie sklepień objęło całe Niemcy; nie zerwano przytem całkowicie z tradycyami romańskiemi dawniejszemi i cechami prowincyonalnemi.

Fig. 136. Filar rozczłonkowany w tumie Raumburgu.
Fig. 136. Filar rozczłonkowany w tumie Raumburgu.

W tem miejscu potrącamy o cały szereg właściwości ogólnych. Mianowicie, plan poziomy presbiteryum otrzymuje kształty bogatsze już to przez nadanie mu formy wieloboku, już to przez otoczenie go obejściem. Sklepienia rozpościerają się wszędzie bez wyjątku, dźwigane przez filary rozczłonkowane, z występującemi półkolumnami (fig. 136). Rozumienie wdzięku kształtu i przewagi technicznej łuku ostrego wzrasta stale, jeśli zaś wnętrza kościołów i fasady są ubogie pod względem okazalszych ozdób plastycznych, to inne części, jak np. portale (fig. 137), braki te wynagradzają. Umieszczanie portali w ścianie długiej kościoła, zdarzające .się często, dowodzi słabego związku ich organicznego z budową ogólną. Są to fragmenty pojedyńcze, zapożyczone z okazałości utworów gotyckich, lecz nie zaczerpnięte z konstrukcyi gotyckiej.

Fig. 137. Z Furty Złotej tumu we Frejbergu.
Fig. 137. Z Furty Złotej tumu we Frejbergu.

Obok tych pierwiastków natury ogólnej istnieją jeszcze właściwości prowincjonalne. Budowle nadreńskie tworzą grupy jednolite. Nikt nie jest w stanie popełnić omyłki i wziąć je za inne, np. za szwabsko-bawarskie. Związek wzajemny między kościołami późnymi romańskimi nigdzie dobitniej się nie ujawnia, jak w Austryi i Alzacyi. Położenie geograficzne samo w tym względzie daje wyjaśnienie. Wpływy bawarskie głęboko przenikają pokrewne prowincye austryackie, obok nieb z południa działają włoskie, jak to widać np. w kolumnach portalowych, przez lwy dźwiganych. W prowincyach półsłowiańskich budownictwo znajduje się również w zależności od sąsiednich prowincyi niemieckich. Kościoły zwłaszcza Cystersów i Premonstratów, przesiedlonych z klasztorów niemieckich, utrzymu ją stale formy tamtejsze, stoją jednak niżej od czysto niemieckich.

Fig. 138. Kościół w Rosheimie.
Fig. 138. Kościół w Rosheimie.

W Alzacyi krzyżują się również wpływy nadreńskie z burgundzkimi. Niektóre kościoły, jak ów w Rosheimie (fig. 138), odskakują daleko od zasad, panujących na gruncie niemieckim. Front bez wież sprawia, że szczyt nawy środkowej występuje w sposób niezmiernie silny, przypominając wzory włoskie. Zupełne zaś przeciwieństwo stanowi fasada Mauresmiinster'u pod Zabern (fig. 139) swoimi ściśniętymi, aż do ponurości poważnymi, kształtami. Między dwiema jego wieżami, lizenami ożywionemi, znajduje się przedsionek, wsparty na dwóch kolumnach. Prawie każdy większy kościół posiada jakąś właściwość swoją, tak np. kościół w Geweiler ze swym portalem szerokim i ozdobami bogatemi środka fasady, kościół w Pfaffenheim pod Ruffach, zbliżający się do stylu nadreńskiego i in.

Silnie odrębną natomiast jest architektura Westfalii pomimo, że okolica ta stała otworem dla wpływów nadreńskich, a zwłaszcza saksońskich. Sklepienie weszło tu w użycie wcześnie; budowa kościoła nabiera pewnych właściwości, które początkowo znajdują rozpowszechnienie tylko na miejscu, później atoli, w okresie późnym gotyckim, odgrywają rolę ważną: zjawiają się tu tak zw. kościoły z hallami.

Fig. 139. Mauresmünster.
Fig. 139. Mauresmünster.

Wszystkie trzy nawy posiadają równe lub prawie równe wysokości. Stopniowo nawy stają się jednakowo szerokie. Najbliższem wobec tego następstwem jest brak murów górnych w nawie środkowej i przeniesienie okien do naw bocznych. Pomysłowość mieszkańców, mądra i odważna, na uświadomieniu oparta, nie obawiała się odstąpić od tradycyi i starała się budowę sklepień rozwiązać na sposób własny, który rozwinął styl gotycki w dalszym ciągu środkami innymi, bogatszymi. Obok klasztoru w Herford, między westfalskimi kościołami z hallami w pierwszym rzędzie stoi tum w Padeborn z początków w. 13, którego szeroka, nierozczłonkowana wieża zachodnia należy do czasów wcześniejszych. Oczywiście, typ poprzedni (kościoła z nawami bocznemi niższemi) istniał także i pozostawił pomniki wspaniałe w postaci kościołów: w Soest, którego nawę środkową sklepiono w połowie w. 12, szczególniej zaś w tumie Osnabrück'u i Münster'u, z podwójnym chórem i podwójną nawą poprzeczną.

Fig. 140. Kapitel z Jerichow.
Fig. 140. Kapitel z Jerichow.

Fig. 141. Gzyms główny absydy w Dobryłuku.
Fig. 141. Gzyms główny absydy w Dobryłuku.

Używana w Niemczech północnych, od Holandyi aż po Prusy krzyżackie, cegła spowodowała inowacye ważne. Natura tego materyału, wypalanego w płytach wielkości jednakowej i wymiarów małych, pozwalających łączyć je wapnem, wyciskać w kształtach rozmaitych, przyjmujących zabarwienia różne, okazała się podatną do budowy filarów i sklepień, nadała murom jednolitość, usunęła bogatą plastyczność podziałów i wysunęła na plan pierwszy ornament płaski i linię prostą na miejsce silnych profilów i lekko falujących kół. Kostka kapitelu zatraca swe zaokrąglenie i przybiera kształt trapezowy (fig. 140), płyta pokrywająca jest ścięta ukośnie, fryz zaś z łuków okrągłych, utworzonych z kamieni formowanych, nabiera żywości przez ich przecinanie się wzajemne (fig. 141). Z upodobaniem też wprowadzano ornamenty o kształtach rautów, małe kroksztyny, w poprzek układane kamienie, jak również wzorzystość i polichromię płaszczyzn.

Zależność form budowlanych od natury materyału i zrodzenie się ich z niego właśnie żadnej wątpliwości nie ulega. Czy ów akt twórczości odbył się najpierw na gruncie północno-niemieckim, czy też tu przejęto tylko gdzieindziej stworzone formy — niewiadomo. Bez dostatecznej podstawy za wzór poczytywane są północno-włoskie budowle ceglane.

Fig. 142. Kościół w Jerichow.
Fig. 142. Kościół w Jerichow.

O wiele prawdopodobniejsze atoli zdaje się być przypuszczenie, że ceglarze holenderscy, w w. 12 osiedli w Niemczech, obeznani z właściwościami gliny palonej, starali się przystosować formy do jej natury. Budowanie z cegły na równinie północnych Niemiec rozwija się stopniowo; początkowo w połączeniu z ciężkim granitem — po dziś dzień leży on rozrzucony po polach — następnie zaś z piaskowcem, znajdującym się na brzegach Elby i dopiero z końcem w. 12 (Arendsee, Dobryłuk) dochodzi do doskonałości. Najsłynniejszy kościół, Premonstratów w Jerichow pod Tangermünde, został ukończony zaledwie w w. 13-ym.

W krajach skandynawskich budownictwo również silnie było uprą wiane; używano tu jednak nie cegły, lecz drzewa. Okolice te, nie posiadając podatnego do budowy kamienia, drogą morską sprowadzały nadreński. Tem się objaśnia powinowactwo kościołów duńskich z tak zwanego okresu waldemarskiego (1157 — 1241), jak np. tumu w Ribe, z dziełami szkoły kolońskiej.

Fig. 143. Kościół w Wang w Górach Olbrzymich.
Fig. 143. Kościół w Wang w Górach Olbrzymich.

Na największą atoli uwagę zasługują norweskie kościoły drewniane. Pomimo, że nie sięgają one zbyt głęboko w wieki średnie, są jednak przedstawicielami kultury bardzo dawnej, umożliwiają przytem poznanie pierwotnej architektury drewnianej, rozpowszechnionej dawniej i w Niemczech. W Norwegii po dziś dzień stoi jeszcze wiele kościołów średniowiecznych; jeden z najstarszych, w Weng pod Drontheimem (fig. 143 i 144) został przeniesiony w r. 1842 na Szlązk, gdzie też znajduje się na zupełnie właściwym sobie gruncie, zarówno bowiem tam, jak i w sąsiednich okolicach słowiańskich, budownictwo drewniane utrzymało się dotąd. Część główną jego stanowi nawa, prawie kwadratowa, dźwigana przez kolumny drewniane, do której od strony wschodniej przylega presbiteryum.

Fig. 144. Plan kościoła w Wang.
Fig. 144. Plan kościoła w Wang.

Fig. 145. Ornament z kościoła w Wang.
Fig. 145. Ornament z kościoła w Wang.

Fig. 146. Kapitel z bramy białej w Tower w Londynie.
Fig. 146. Kapitel z bramy białej w Tower w Londynie.

Fig. 147. System katedry w PeterBorough.
Fig. 147. System katedry w PeterBorough.

Przestrzeń główną dokoła otacza obejście, nadto zaś dla większej pewności budynek cały obiega od strony zewnętrznej galerya, od góry oknami małemi opatrzona.

Fig. 148. Kapitele z koś. Św. Piotra w Northampton.
Fig. 148. Kapitele z koś. Św. Piotra w Northampton.

Budynek ten wraz ze swymi podziałami wznosi się w górę strzelisto, podobny do piramidy. To nagromadzenie desek, bali i pni małoby się było przyczyniło do nadania kościołom norweskim wyglądu artystycznego, gdyby nie sztuka snycerska, która, od wieków wprowadzając swą wzorzystość ornamentów, wijących się w postaci wstęg i wężów, (fig. 145) wraz z zabarwieniem potrzebie zdobniczej odpowiedziała.

Fig. 149. Katedra w Durham.
Fig. 149. Katedra w Durham.

Anglia pierwotnie uprawiała również architekturę drewnianą. Reminiscencye jej w okresie romańskim, wczesnym, można zauważyć w objawach licznych. Nazwa „styl romański” ogólnie jest tu mało używana. Mówi się tu natomiast o stylu anglosaksońskim, który rozwinął się po wypędzeniu Duńczyków w w. 10, i o normandzkim, jaki panował po zdobyciu Anglii przez Normandów (1066) aż do końca w. 12-go. Pozostałości z czasów saksońskich znajdują się jeszcze w Linkolnshire i Yorkshire: wieże, krypty, pojedyncze łuki i odłamy murów. Razem z Normandami zjawili się i biskupi, lubiący budować i francuscy budowniczowie. Rozpoczęła się tedy działalność ożywiona, która nam liczne ślady po sobie zostawiła, architekturze zaś angielskiej trwały nadała wyraz. Zdaje się, że architekci francuscy niezupełnie wyrzekli się pozostałych właściwości saksońskich; należy raczej przypuszczać, że je uwzględnili tak samo, jak się to stało później przy wprowadzeniu stylu gotyckiego. Kaplica w wieży białej Touer'u w Londynie pochodzi jeszcze z czasów Wilhelma Zdobywcy. Jest ona trójnawowa i pokryta sklepieniem beczkowem. Kapitele filarów ciężkich okrągłych są niskie, i na ściętych ukośnie kątach posiadają jako ozdobę woluty (fig. 146).

Fig. 150. Normanckie ornamenty łuków i fryzów.
Fig. 150. Normanckie ornamenty łuków i fryzów.

Fig. 151. Z katedry w Canterbury.
Fig. 151. Z katedry w Canterbury.

Inna, ogólnie ulubiona forma kapitelu, utworzona z szeregu kostek, znajduje się w arkadach katedry w Peterborough (fig. 147). Kapitel fałdzisty (chapiteau godronné), jak gdyby z ostrokręgów utworzony (fig. 148), jest oczywiście odmianą poprzedniego i ma za zadanie zapobieżenie jego nieforemności. W planie poziomym długość kościoła jest zwykle znaczna, nawa poprzeczna znajduje się prawie w połowie długości ogólnej, presbiteryum ma zakończenie proste (fig. 149). Ponad grubemi kolumnami okrągłemi, które przerywają często filary rozczłonkowane, ciągnie się empora. Pomimo obfitych podziałów pionowych wrażenie wysokości osiągnięto niewielkie, od strony zaś zewnętrznej wrażenie ciężkości i zacieśnienia potęgują ostre podziały poziome i ciążąca pośrodku wieża. Pokrycie nawy stanowi zwykle sufit płaski, drewniany. Ozdoby ścian i łuków opierają, się na liniach geometrycznych: zygzakach, rombach, łuskach (fig. 150) i rzadko tylko obejmują kształty zwierząt. Niezwłocznie po najściu Normandów rozpoczęto budowę kościoła Matki Boskiej w Canterbury, którego szczątki (krypta, chór zachodni i wieże) przechowały się dotąd (fig. 151).

Fig. 152. Katedra w Ely. Część fasady.
Fig. 152. Katedra w Ely. Część fasady.

Architektura, obudzona przez licznie osiedlających się Cystersów, w w. 12 zaczyna się rozwijać niezmiernie szybko, co trwa bez przerwy do wieku następnego. Dzięki temu wyrabia sobie ona charakter czysto miejscowy. Większa część katedr — były one często połączone z opactwami — ujawnia części składowe z okresu normandzkiego. Szereg ich cały stanowią: S. Albans, Gloucester, Durham (zbudowany w latach 1108 — 1128. Fig. 149), Ely (fig. 152), Peterborough (fig. 147), Chichester, Lichfield i in. Rozszerzania, przy — i przebudowywania, jak np. tak zw. Galilei w katedrze w Durham (fig. 153) odbywały się później i charakterystyki kościołów nie zmieniły tak silnie, jak się to działo w krajach innych.

Fig. 153. Galilea w katedrze w Durham.
Fig. 153. Galilea w katedrze w Durham.

Rozkwit architektury francuskiej w wiekach średnich przypada dopiero na okres gotycki, poczynając od końca wieku dwunastego. Rozkwit ten atoli nie byłby się odbył nigdy bez uprzedniego przygotowania; poprzedza go długa i nieprzerwana działalność budowlana w okresie romanizmu, stwierdzona również wiadomościami z czasów dawnych. Mówią one o jakichś olbrzymich pracach restauracyjnych koło kościołów w toku wieku 11. Jeśli w okolicach, położonych na północ od Loire’y, nie spotykamy kościołów w tej ilości i tego rozgłosu, co w prowincyach południowych, to ma to przyczynę podwójną. Okolice północne w późnych wiekach średnich rozwijają nadzwyczaj silną działalność budowlaną, w której ofierze paść musiało wiele dzieł starszych. Południowe atoli, różniące się od frankońskich językiem, prawodawstwem, tradycyami i pochodzeniem, wcześniej rozwinęły kult sztuki, lecz wcześniej też go przerwały.

Za najwybitniejsze kościoły francuskie uważać należy: St. Sernin w Tuluzie, St. Trophime w Arles, Notre-Dame w Avignon, Notre-Dame du Port w Clermont, St. Andrée w Vienne, St. Philibert w Tournus, Notre-Dame w Beaune, Katedra w Valence. Budowa tych kościołów sięga po większej części w. 12; zasady tego stylu, jaki znajdujemy w kościołach Prowancyi, Auvergne, na gruncie Akwitanii i Burgundyi, niewątpliwie ustaliły się już w wiekach poprzednich.

Fig. 154. Notre-Dame du Port w Clermont.
Fig. 154. Notre-Dame du Port w Clermont.

Prowincye poszczególne nie mogły tu stworzyć jakichś jasno określonych grup architektonicznych, typy zaś główne zapanować bezwzględnie również nie mogły. Podług kościoła najwybitniejszego w okolicy danej stawiano wszystkie w miastach mniejszych. I tak kościół St. Lazaire w Autun jest wzorem dla Beaune i Saulieu, St. Césaire Angoulemê stał się przykładem dla całej Charente. Naśladownictwo takie dowodzi dłuższego i trwałego uprawiania sztuki.

Architektura rozwinęła się najwcześniej w Prowancyi. Prawdopodobnie musiały tu tradycye rzymskie współdziałać nieprzerwanie. Tem się daje objaśnić upodobanie do kościołów jednonawowych, pokrywanie ich sklepieniami beczkowemi, używanie kapitela korynckiego i kanelowania pilastrów; ornamentacye absyd i układ portali (St. Trophime w Arles i Saint-Gilles) wskazują również na wpływy antyków.

Fig. 155. Notre-Dame du Port w Clermont.
Fig. 155. Notre-Dame du Port w Clermont.

Wcześnie atoli podjęto doświadczenie z nową konstrukcyą sklepień, uwieńczone rezultatem pomyślnym. Sklepień beczkowych trzymano się nawet w kościołach trójnawowych, lecz nadawano im lekkie załamanie ostre. Nawy boczne początkowo były również przykryte pełnemi sklepieniami beczkowemi, wkrótce zamieniono je na półbeczkowe, wnoszące się jednym końcem łuku wyżej, przez co sklepienie nawy środkowej zyskiwało na oparciu silniejszem (fig. 154). Z Prowancyi system ten rozpowszechnił się po okolicach sąsiednich i dostał się nawet do Szwajcaryi Zachodniej. Budownictwo czyniło postępy dalsze, zwłaszcza, na polu sklepień, w Auvergne, której kościoły wyróżniają się bogatemi ozdobami mozaikowemi od strony zewnętrznej. Kościół Notre-Dame du Port w Clermont (fig. 155 i 156) posiada presbiteryum otoczone obejściem niskiem i czterema kaplicami. Nawę środkową oddzielają filary z występującemi półkolumnami, pokrywa ją zaś sklepienie beczkowe. Ponad nawami bocznemi znajduje się galerya, przykryta sklepieniem półbeczkowem.

Fig. 156. Notre-Dame du Port w Clermont.
Fig. 156. Notre-Dame du Port w Clermont.

Fig. 157. St. Front w Perigneux.
Fig. 157. St. Front w Perigneux.

Fig. 158. St. Etienne w Caen.
Fig. 158. St. Etienne w Caen.

W skład architektury francuskiej wchodzą również liczne kościoły z kopułami, początek swój biorące z kościoła St. Front w Perigneux (fig. 157 i 159), pochodzącego z początków w. 12. Jest on zbudowany w kształcie krzyża, a pokrywa go pięć kopuł. Naśladowanie kościoła Ś-go Marka w Wenecyi i wogóle stylu bizantyjskiego jest tu wyraźne, trudno atoli objaśnić, jaką drogą się zjawiło. Inną grupę spotykamy w Poitou. Tu wraz z bogatemi ozdobami plastycznemi fasady (Notre-Dame w Poitiers fig. 160) i zastosowaniem sklepień beczkowych i kopuł łączą się wszędzie łuki ostre, zarówno w sklepieniach, jak i arkadach (St. Pierre w Aulnay). Burgundya musiała pośredniczyć między okolicami sąsiedniemi choćby ze względu na swe położenie. Liczne pozostałości antyków skłaniały tu do naśladowania ich. I tak np. w katedrze w Autun widzimy powrót filarów kanelowanych bramy rzymskiej w Arroux. Spotyka się również ostro załamane sklepienia beczkowe (fig. 161), obok tego zaś widzimy uwagę zwróconą także na sklepienia krzyżowe, dawno już znane w prowincyach Nadreńskich, tu atoli jeszcze nie wyzyskane. Czynią one wrażenie, jakgdyby powstały nie z przecięcia dwóch sklepień beczkowych, lecz ze skrzyżowania się konstrukcyjnego dwóch żeber, dostatecznie silnych, aby razem z gurtami poprzecznemi utrzymać mogły kaptury trójkątne (kościół opactwa w Bezelay). Najwspanialsze pomniki architektury burgundzkiej, kościół opactwa w Cluny i St. Benigne w Dijon, na nieszczęście, uległy zniszczeniu.

Fig. 159 St. Front w Perigneux.
Fig. 159 St. Front w Perigneux.

Łatwo jednak zrozumieć można, że zwłaszcza z łona kongregacyi Cluny powstać musiała w jej ojczyźnie bogata działalność budowlana. Kościół ten, ze swemi pięcioma nawami podłużnemi i dwiema poprzecznemi, z obejściem i wieńcem kaplic dokoła presbiteryum, z przedsionkiem głębokim od strony zachodniej, ze sklepieniami częściowo beczkowemi, częściowo zaś krzyżowemi, czynić musiał wrażenie imponujące.

We Francyi Północnej najważniejszą widownią ruchu budowlanego jest Normandya. Wilhelm Zwycięzca w r. 1066 ufundował w Caen dwa opactwa, z których wybitniejsze, St. Etienne, istnieje dziś nie w swej pierwotnej, lecz w w. 12 przerobionej postaci (fig. 158).

Fig. 160. Notre-Dame w Poitiers.
Fig. 160. Notre-Dame w Poitiers.

Z rozczłonkowanych filarów, z rogów każdego pola sklepieniowego, wznoszą się gurty poprzeczne i przekątnie, tworzące szkielet sklepienia; nadto z filarów środkowych, jakie spełniały dawniej tylko rolę podpór dla arkad, przeprowadzono również gurty. Przecinają one przeto przekątnie i zmieniają sklepienie, złożone z czterech pól, na sześciopolowe, składające się z czterech kapturów mniejszych i dwóch większych (fig. 162).

Fig. 161. Tum w Autun. Ostrołukowe sklepienia beczkowe.
Fig. 161. Tum w Autun. Ostrołukowe sklepienia beczkowe.

Fig. 162. Schemat konstrukcyi sześcioczęściowego sklepienia Krzyżowego.
Fig. 162. Schemat konstrukcyi sześcioczęściowego sklepienia Krzyżowego.

Pomysł ten wywołuje przełom w systemie romańskim i tworzy przejście wyraźne do stylu gotyckiego.

Hiszpania, pomimo całej wspaniałości i wielkości dzieł swoich, w porównaniu z Francyą i Niemcami zajmuje stanowisko drugorzędne. Południowa część tego kraju znajdowała się pod władzą Maurów, pielęgnując rozkoszne kwiaty sztuki wschodniej; na północy zaś powoli rozsiadała się władza książąt chrześciańskich i kultura chrześciańska znów panować zaczęła.

Fig. 163. Katedra w Santjago de Compostella.
Fig. 163. Katedra w Santjago de Compostella.

Kościoły, wznoszone stopniowo, powstawały pod wpływem sąsiedniej architektury francuskiej. Z Francyi też pochodziła większa część budowniczych. Tem się więc tłómaczy panowanie sklepień beczkowych w kościołach hiszpańskich. Katedra w Santjago de Compostella, słynnem jako cel pielgrzymek pobożnych w wiekach średnich, której budowa trwa od w. 12, zapożycza planu u kościołów prowansalskich. Uwzględniając napływy licznych tłumów pątników, każdej części nadano rozmiary olbrzymie. Ponad nawami bocznemi znajdują się empory, dokoła nawy poprzecznej ciągną się również niższe nawy boczne.

Fig. 164. St. Millan w Segovii.
Fig. 164. St. Millan w Segovii.

Tym samym względom szerokość swoją zawdzięczają schody i wspaniałe portale, bogato ornamentowane, prowansalskim pokrewne. Nawy środkowe, podłużna i poprzeczna, mają sklepienia beczkowe, gurtowane, niższe zaś boczne — krzyżowe; empory są przykryte sklepieniami półbeczkowemi (fig. 163). Jak części konstrukcyjne naw, tak i presbiteryum ujawnia wzory francuskie. Wpisane w półkole, jest ono otoczone obejściem niższem, z którego występuje pięć kaplic. Katedra w Santjago wywiera prawie ten sam wpływ, jak wielkie tumy gotyckie, do czego przyczyniają się obficie rozczłonkowane filary nawy środkowej. Kościół S. Vincente w Avila posiada sklepienia beczkowe w ramionach nawy poprzecznej, reszta ma sklepienia krzyżowe.

Fig. 165. Sklepienie dawnej katedry w Salamanca.
Fig. 165. Sklepienie dawnej katedry w Salamanca.

Kopuła nad czworobokiem, oraz obie wieże (od strony zachodniej), których dół stanowi jednocześnie kruchtę, wskazują na to, że odgrywały tu rolę czas jakiś i inne wpływy francuskie. Kościół S. Millan w Segovii (fig. 164) nie może być podciągnięty wyłącznie pod wpływy południowo - francuskie. Wprawdzie wszystkie trzy nawy pokrywają sklepienia beczkowe; kopuła jednak nad czworobokiem wraz z prostą i wysmukłą fasadą każą kościół ten, oraz inne podobne mu, zaliczyć do grupy stojącej oddzielnie. Dwie wąskie halle ciągnące się wzdłuż kościoła od strony zewnętrznej stanowią właściwość kościołów hiszpańskich. W katedrze w Salamanca, którego czworobok pokrywa kopuła potężna, zauważyć już można ostre załamanie arkad i łuków (fig. 165). Zestawienie łuków ostrych z okrągłymi (w oknach), łuki o formie liścia koniczyny w kopule budzą wspomnienie kościołów późno-romańskich nad Renem i zgadzają się z nimi co do czasu budowy (początek w. 13). Zależności atoli udowodnić tu nie można. Bądź co bądź jest to interesujące, że w stylu romańskim w Hiszpanii odzywa się kierunek dekoracyjny.

Fig. 166. Złota płyta ołtarzowa cesarza Henryka II. Muz. Cluny.
Fig. 166. Złota płyta ołtarzowa cesarza Henryka II. Muz. Cluny.

B. RZEŹBA I MALARSTWO

Poczynając od czasów Karola W. i Ottona, sztuka wieku 11-go czyni wrażenie, jakgdyby i w historyi ludzkości zaszedł wypadek, drogą procesu naturalnego wywołany, w którym ludzkość starała się kulturę swoją cofnąć. Poprzednio myśl wypowiadała się jasna i przejrzysta, postaci były pojęte naiwnie, z widoczną chęcią nadania im rysów prawdziwości, kształty były płynne i miękkie.

Fig. 167. Henryk II. Miniatura z mszału z w 11. Monachium. Bibl. Król.
Fig. 167. Henryk II. Miniatura z mszału z w 11. Monachium. Bibl. Król.

Teraz zaś, odwrotnie, zaczęto ucieleśniać ponure i niewyraźne sceny, oko odwróciło się od natury, straszydła fantastyczne przerażają, linie stały się twarde, kształty niezręczne i sztywae. Sztuka, jakgdyby gwałtem, zwrócona została do swych początków.

Przedewszystkiem zacząć musimy od sztuki z czasów Karola W. i Ottona I. Rzeźba i malarstwo wieku 11-go jeszcze niebardzo silnie odróżnia się od poprzednio minionego okresu. Manuskrypty iluminowane (ewangelarya, mszały), przez cesarza Henryka II fundowane, znajdują się jeszcze na gruncie tradycyi dawnych. Pochodzą one zapewne w większej części ze szkoły pisarskiej w Regensburgu (Ratysbonie) i znajdują się obecnie wbi bliotekach Monachium i Bambergu. 

Fig. 168. Część drzwi tumu -w Hildesheimie.
Fig. 168. Część drzwi tumu -w Hildesheimie.

Obrazy z tendencyą ofiarną są w związku z wzorami karlowińskiemi; można się spotkać atoli z próbami kompo zycyi samodzielnej, jak np. na obrazie, poświęconym uczczeniu osoby cesarza, któremu, odzianemu we wspaniałe szaty powłóczyste, Chrystus kładzie na głowę koronę — (fig. 167). Obok cesa rza stoją dwaj święci (Ulrych i Emmeran), podtrzymując jego ramiona, dwaj zaś aniołowie podają mu miecz i włócznię.

Zarówno w miniaturowych tych dziełach, jak w tabliczkach z kości słoniowej, służących im za oprawę, oraz w płycie złotej ołtarza, darowanej przez ce sarza Henryka II klasztorowi w Bazylei, a znajdującej się obecnie w muzeum Cluny w Paryżu, widać szkolę dobrą. Pły ta wspomniana służyła za antepedium; podzielona pięcioma arkadami ozdobnemi, zawiera postaci Chrystusa, trzech aniołów i Ś. Benedykta (fig. 166). Figury wykuto z blachy złotej na podkładzie drewnianym, ornamenty zaś, utworzone z lekko wiją cych się gałązek, między któremi biegają zwierzęta, wytłoczono z pomocą stempla.

Fig. 169. Świecznik Bernwarda. Hildesheim. K. ś. Magdaleny.
Fig. 169. Świecznik Bernwarda. Hildesheim. K. ś. Magdaleny.

Następnem środowiskiem sztuki jest Hildesheim. Powstało tam ono dzięki biskupowi Bernwardowi. Należąc do jednego z wybitniejszych rodów Saksońskich, dostąpiwszy tronu biskupiego (993 — 1022), jako znawca sztuki i bywalec, pobudził on do działalności architektów i artystów, udzielając im rad i wskazówek. Z kierunkiem jego poglądów artystycznych zaznajamia nas najlepiej t. zw. kolumna Bernwarda, która początkowo służyła, prawdopodobnie, za trzon świecznika wielkanocnego. Jest ona naśladownictwem widocznem rzymskiej kolumny Trajana, posiadając równie, jak tamta, płaskorzeźbę, wijącą się ślimakowato od podstawy do kapitela. Imituje jednak antyk ów tylko w pomyśle, bynajmniej zaś nie w wykonaniu. Nieudolność techniczna oraz brak poczucia kształtów, jaki się w niej odczuwać daje, ujawnia się jeszcze silniej na drzwiach bronzowych tumu.

Fig. 170. Ołtarz wczesno-romański w tumie Regensburgu.
Fig. 170. Ołtarz wczesno-romański w tumie Regensburgu.

Płaskorzeźba, pokrywająca takowe, przedstawia historyę człowieka od chwili jego stworzenia aż do bratobojstwa Kaina, dalej zaś młodość Chrystusa i Jego umęczenie (fig. 168, 257).

Fig. 171. Relikwiarz. Akwizgran.
Fig. 171. Relikwiarz. Akwizgran.

Wypadki z życia Chrystusa, dzielące młodość Jego od męki, są tematem płaskorzeźby na kolumnie Bernwarda. Pomimo, że jej postaci są sztywne i złe w proporcyach, uwydatniają się atoli jednakowo silnie i są dowodem poczucia plastyczności. Płaskorzeźba zaś drzwi wymienionych świadczy natomiast o zupełnym jego braku Niektóre postaci giną w niej wśród przestrzeni pustych; dolne części ciała artysta traktował zupełnie płasko, górne zaś okrągło. Oczywiście, że zwyczaj ten uwypuklania silniej głów, niż tułowi, spotykany często w rzeźbie saksońskiej, miał źródło w dążeniu do podniesienia wyrazistości. — O ile kolumna Bernwarda jest dowodem powierzchownej tylko znajomości antyków, o tyle miniatury, jakie wyszły z hildesheimskiej szkoły pisarskiej, świadczą, iż wpływy sztuki karlowińskiej jeszcze niezupełnie zamarły.

Fig. 172. Krzyż Bernwarda. Hildesheim. Koś. św. Magdaleny.
Fig. 172. Krzyż Bernwarda. Hildesheim. Koś. św. Magdaleny.

Mozaikowa zaś posadzka tumu powstała (znacznie później po śmierci Bernwarda) na wzorach włoskich. Widać jednak, iż nie znano tu sposobu wykonywania obrazów z pomocą drobnych kamieni tak, jak to czyniono w kościołach włoskich, francuskich lub w krypcie kościoła S. Grereona w Kolonii (z połowy w. 11). Pomagano sobie w ten sposób, że wycinano narzędziem ostrem odpowiednie zarysy w posadzce gipsowej i wypełniano je masą kolorową. Sprawia to wrażenie zupełnie podobne do mozaik włoskich tem więcej, iż użyto w nich tych samych tematów i figur alegorycznych.

Artyści hildesheimscy, których biskup Bernward i następcy jego do działalności powoływali, nie ograniczali się jedynie na wzorowaniu się na starszych i obcokrajowych utworach, lecz zaczęli hołdować także nowo powstającym dążeniom artystycznym. Ozdób np. dwóch świeczników, odlanych na rozkaz Bernwarda z jakiejś nowej mieszaniny metali (fig. 169,258), zwłaszcza zaś postaci nagich, siedzących na zwierzętach, nie można już objaśniać tradycyami artystycznemi dawniejszemi, lecz wyobrażeniami kościelnemi, jakie w w. 11 dopiero zaczynają panować.

Fig. 173. Kadzielnica romańska. Lille.
Fig. 173. Kadzielnica romańska. Lille.

Zmiany w wyborze te matów trwają w dalszym ciągu pod wpływem surowego kierunku kongregacyi w Cluny. Materyał dla artystów daje nie sama już tylko biblia; podsuwają go rozprawy teologiczne, będące zawsze ponuro-poważnem, nawołującem do wyrzeczenia się rozkoszy życiowych, tłomaczeniem tekstu Pisma Świętego. Kościelny charakter sztuki w porównaniu z epoką poprzednią, ulega spotęgowaniu znacznemu; kazania i poezye religijne stają się niezmiernie ważnem źródłem tematów.

Fig. 174. Żyrandol romański. Hildesheim.
Fig. 174. Żyrandol romański. Hildesheim.

Z kierunkiem tym, zostającym w zależności od Kościoła oraz pod jego opieką, łączy się rys inny. W pierwszych, wiekach po przyjęciu chrześcianizmu duch, narodowy, odczuwający jeszcze po pogańsku, był w stałem nieporozumieniu z nauką chrześciańską. Powierzchowny ten stosunek mógł się przemienić w istotne uczucie głębsze dopiero z biegiem czasu. Chrześcianizm sięgał w głąb ducha narodowego, owładał nim, jednocześnie atoli łączył się z tkwiącemi jeszcze gdzieś głębiej wierzeniami i uczuciami dawnemi. Jeśli germanizm początkowo stał się chrześciańskim, to później, jeśli się tak można wyrazić, chrześcianizm podległ germanizacyi.

Fig. 175. Świecznik romański. Muzeum Bryt.
Fig. 175. Świecznik romański. Muzeum Bryt.

Fig. 176. Świecznik romański. Muzeum Cluny. Paryż.
Fig. 176. Świecznik romański. Muzeum Cluny. Paryż.

Wyobrażenia, wywoływane przez naukę a mające pewną wspólność z pojęciami narodowemi, zajęły miejsce pierwsze i wpłynęły na poglądy religijne. Działo się to właśnie w chwili, kiedy nauka Kościoła stała się ponurą i przesyconą ogromem walk, żywiołami, jakie były właściwościami wiary o wiele dawniejszej nawet niż grecka. Zjednoczenie takie odbywało się drogą naturalną. Przypuszczenie przeto, jakoby liczne obrazy z czasów od 1050 r. do 1150 przedstawiały dawne mity północne, okazuje się błędnem. Postaci mitologiczne przestały już odgrywać rolę; zabarwienie zaś wyobraźni chrześciańskiej, zwłaszcza zaś tam, gdzie się ona karmiła potęgami demonicznemi, przypomina w istocie wierzenia dawne. Z chwilą, w której fantazya narodowa zaczęła sobie uzmysławiać pojęcia chrześciańskie, musiało nastąpić zerwanie z przeszłością pogańską. Okres przeto wieku 11 jest ważny pod względem historycznym. Tak w literaturze, jak i w sztuce duch narodowy poczyna stawiać pierwsze kroki samodzielne. W sztuce atoli musiał on przypłacić odwagę utratą poczucia kształtu, tradycye bowiem, gdy chodziło o odtwarzanie przedmiotów nowych, nie wystarczały; dobroczynny pośredniczy wpływ antyków upadł zupełnie. To, co po nich odziedziczono, wyczerpano już niemal całkowicie, nowego zaś poglądu na naturę wówczas jeszcze nie zdobyto. Drogą długiego wyszkolenia dochodzić musiano do zrozumienia natury i łatwości oddawania wiernie jej kształtów.

Fig. 177. Świecznik siedmioramienny. Brunświk.
Fig. 177. Świecznik siedmioramienny. Brunświk.

Tego to właśnie brakuje wiekowi 11. Poszczególne środowiska sztuki zmieniają się szybko jedne po drugich; zaledwie bowiem wychodziły po za początki rozwoju, musiały ulegać innym. Sztukę wywoływała potrzeba miejscowa; o ile tę zagłuszano, o tyle i tamta upadała. Powodowało to zanik zarówno poczucia kształtu, jak i sprawności technicznej. Opanowanie zaś jej było zadaniem najważniejszem. Rozumieli to ludzie w. 11, a ile wagi przywiązywali do wykonania technicznego, świadczą o tem liczne zbiory przepisów natury technicznej, (najsłynniejszy jest zbiór, napisany prawdopodobnie z końcem w. 11 w Niemczech przez Teofila p. t. diversarum artium schedula) oraz liczne napisy pochwalne na dziełach, którym się należało uznanie za postępy w technice lub pomyśle. Sztuka stosowana zaczyna się rozwijać szybciej, niż sztuka pomnikowa. O ile ta przedstawia się ubogo i surowo, o tyle jednoczesne utwory rękodzielnicze artystyczne zasługują na sąd o wiele pochlebniejszy. Nie idą one za sztuką, lecz jej przewodniczą. Złotnik był pierwszym rzeźbiarzem zręczniejszym, tkacz i hafciarz wyprzedził malarza.

Fig. 178. Część dywanu w Bayeux.
Fig. 178. Część dywanu w Bayeux.

Znaczenie Kościoła, coraz to więcej potężniejące w w. 11-ym, objawia się przedewszystkiem w zwróceniu się sztuki ku jego nauce, jako ku dziedzinie, z której przyszło jej czerpać treść najobfitszą; następnie zaś w tem, że najlepsze siły rękodzielnicze również poświęciły się Kościołowi. Sprzęty kościelne otrzymały z rąk różnych rzemieślników ozdoby najbogatsze. Ponad wszystkiem zaś górował złotnik. Okładał on przód ołtarzy (fig. 170, 259) antepedium, które z po-wodu swej wysokiej wartości rzadko gdzie się przechowały, wcześnie je bowiem zaczęto zastępować płytami drewnianemi malowanemi. Z jego rąk wychodziły również krzyże, jakie stawiano na ołtarzach, lub noszono przed klerem podczas uroczystości. Ramiona krzyża, zakończone czworobokami szerszymi, zdobiły kamienie szlachetne, kryształy, perły, a czasem i gemmy stare (fig. 172, 260). Złotnikom zawdzięczamy również relikwiarze, ustawiane na ołtarzach (fig. 171). Mają one zwykle kształt skrzynki podłużnej z wiekiem szczytowem. Na nich to przedewszystkiem starali się złotnicy popisać ze swoją sztuką. Były one najrozmaitszego rodzaju. Złotnik w pierwszych wiekach średnich nietylko umiał wykuwać, odlewać, oprawiać kamienie, lecz wyrabiał także filigrany, rytował figury i ornamenty i wgłębiony rysunek wypełniał masą emaliową (niello).

Fig. 179. Płaskorzeźba z Lippeschen.
Fig. 179. Płaskorzeźba z Lippeschen.

Obfite zastosowanie emalii stało się prawie cechą charakterystyczną wyrobów złotniczych średniowiecza. Znajomość emalii nie była już obcą szczepom galskim, w Bizancyum zaś emaliowanie należało do sztuk najwięcej uprawianych i cieszących się powodzeniem największem. Bizantyjczycy używali płytek złotych, na których oprowadzali drucikami cienkimi kontury rysunku; przestrzenie, objęte niemi, wypełniali emalią kolorową, utrwalając ją następnie w ogniu. Złotnicy zaś zachodni używali płyt miedzianych, złoconych; robili w nich zagłębienia w miejscach, które miały być wypełnione farbą, i, tą drogą, wprowadzając nowy pomysł do techniki gallsko-rzymskiej, stworzyli odrębny sposób dla wyrobów emaliowanych, zupełnie odpowiadający celom dekoracyjnym. Zdaje się, że głównemi siedliskami sztuki złotniczej była Kolonia, następnie Lotaryngia i cokolwiek później Limoges we Francyi Południowej; wspaniałe relikwiarze antwerpskie (fig. 171) prawdopodobnie pochodzą z Kolonii.

Fig. 180. Z drzwi tumu w Augsburgu.
Fig. 180. Z drzwi tumu w Augsburgu.

Ścisłe badania stylistyczne mogłyby wykazać, że technika złotnicza kowania niemały wpływ wywarła na sposób modelowania w rzeźbie średniowiecznej. Wielkie np., zaokrąglone płaszczyzny, drobnemi otoczone fałdami, na dolnych połowach figur romańskich, niewątpliwie są tego dowodem.

Pokrewni złotnikom są ludwisarze, odlewający z bronzu i miedzi. Rozmaite sprzęty kościelne są świadectwem ich działalności. Na szczególniejszą uwagę zasługują tu kadzielnice, architektonicznie rozczłonkowane, obficie ornamentowane ozdobami figuralnemi (fig. 173), kowane i odlewane, wykonywane często i przez złotników — następnie zaś najrozmaitszego rodzaju świeczniki. Żyrandole z obręczami i latarniami w kształcie wież, będące symbolem murów i bram Jerozolimy niebiańskiej, miasta Bożego promieniejącego, zwieszały się z sufitów (fig. 174) (Hildesheim, Komburg, Antwerpia). Wielkie świeczniki gromniczne, świeczniki siedmioramienne, jak ów w klasztorze w Essen z w. 11-go i w tumie brunświckim z końca w. 12 (fig. 177) stawiano w presbiteryum, mniejsze zaś (fig. 175 i 176) na ołtarzach. Postaci zwierząt, zdobiące nogi wskazują na ruchomość przedmiotu, przypominają tem do pewnego stopnia antyki; niejednokrotnie atoli należy im przyznać znaczenie symboliczne walki światła z ciemnością i zwycięztwa pierwszego.

Fig. 181 Zwiastowanie. Z evangelarium bruchsalskiego w Karlsruhe.
Fig. 181 Zwiastowanie. Z evangelarium bruchsalskiego w Karlsruhe.

Dotyczy to szczególniej wężów, zagrażających lwom, postaci ludzkich, dosiadających drakonów i wkładających ręce do paszcz tych potworów. Jest to ilustracya do wierszy (Izajasz 11, 8): „nawrócony kłaść będzie rękę do pieczary bazyliszka” it.d. Podobne wyobrażenia symboliczne były czasem wypowiadane w formie skróconej i spokojniejszej, czasem zaś posiadały nawet pewną, siłę dramatyczną. Najlepszymi przykładami takich świeczników są: siedmioramienny w Rheims, pochodzący z kościoła w St. Remy, niestety, silnie uszkodzony, i świecznik w tumie praskim, który legenda mieni pochodzącym z Jerozolimy, jako zdobycz, lecz który w rzeczywistości nie mógł być odlany przed r. 1050, czego dowodzą przedmioty na nim wyobrażone. Należy on do końca w. 11 lub do pierwszej połowy 12-go.

Fig. 182. Z Kapitularza w Brauveiler.
Fig. 182. Z Kapitularza w Brauveiler.

Obok złotników i ludwisarzy najwspanialszych ozdób artystycznych dostarczali kościołom tkacze i hafciarze dywanów. Dywany tkane częstokroć przybywały z Bizancyum, haftowane zaś były zawsze wyrabiane rękoma miejscowemi (kobiecemi). Pokrywały one ściany, otaczały filary, osłaniały rusztowania wzniesień i służyły częstokroć do zasłaniania okien. Najsłynniejszym wzorem wcześnieromańskich wyrobów hafciarskich jest dywan w Bayeux, długi na 60 m., szeroki na 54 cm., przedstawiający pochód Normannów do Anglii (fig. 178). Jeden ze starofrancuskich utworów poetyckich Baudry de Bourgeil’a opisuje dywan z obrazem tej samej treści, zdobiący pokój jakiejś księżniczki; jest to więc dowód, że w w. 11 podobne wyobrażenia zdarzeń historycznych rzadkością nie były. Dywany zastępowały malarstwo i wywierały na nie wpływ, widoczny z konturów rysunku, przypominających charakterem ciągłość nitki.

Jeśli z tej bogatej dziedziny sprzętów zwrócimy się ku sztuce pomnikowej, do rzeźby i malarstwa, bezpośrednio związanych z utworami architektonicznymi, z początku wzrok nasz napotka próżnię przykrą, istotnego zaś braku pozostałości utworów w. 11, nie możemy tłómaczyć ani czasem, ani też złem obejściem się z niemi pokoleń następnych. Utworów tych było tak niewiele, iż właściwie nie było co niszczyć. Trudności konstrukcyjne i techniczne tak silnie absorbowały wysiłki i uwagę artystów, że ci nie byli w możności poświęcać myśli ozdobom plastycznym i malarskim kościołów. Jak zaś powoli rozwijało się poczucie kształtu, ujawniają to dzieła, które powstały w w. 12 na gruncie kultury starszej, w Niemczech Zachodnich. Na płaskorzeźbie, wykutej w żywej skale pod Horn w Lippeschen (około 1115), niezręczność ruchów postaci i ich nie foremność tłómaczą do pewnego stopnia trudności materyalne wykonania tej pracy.

Fig. 183. Malowidło ścienne w koś. w Schrwarzheindorf.
Fig. 183. Malowidło ścienne w koś. w Schrwarzheindorf.

Wyobraża ona zdjęcie Chrystusa z Krzyża przez Józefa Arimathię i Nikodema). Matka Boska podtrzymuje opadające ciało; Św. Jan stoi z boku. Ponad krzyżem widzimy postać Chrystusa, powtórzoną w popiersiu, trzymającego sztandar zwycięztwa (figurę tę inni uważają za postać Boga Ojca); poniżej krzyża klęczy pierwsza para rodziców w splotach węża (fig. 179). Płaskorzeźba ta łączy więc w jednym obrazie grzech pierworodny, śmierć i tryumf Chrystusa. Inne dzieło rzeźbiarskie, którego czas powstania należy zaliczyć również do początków w. 12, mianowicie drzwi kościoła P. Maryi na Kapitolu w Kolonii, wykonane w drzewie, nie mniej silnie przekonywają, jak dalece w tyle pozostała rzeźba czysta w porównaniu ze sztuką dekoracyjną. Podczas gdy obramienia dwudziestu czterech pól splotami wstęg i rozetami świadczą o zręczności ręki, wszystkie 24 sceny, wyobrażające życie Chrystusa i utrzymane w silnie wypukłej płaskorzeźbie, zdradzają wyrobienie niewielkie. To samo możemy powiedzieć o nagrobnych płytach bronzowych w Merseburgu i Magdeburgu; ostatni jednak z powodu swych wyrobów cieszył się rozgłosem tak wielkim, że zwracano się doń z zamówieniami na drzwi bronzowe z okolic odległych (Gniezno, Nowogród). W Niemczech Południowych rys fantastyczności i upodobanie do postaci ponurych stał na przeszkodzie swobodnemu rozwojowi poczucia kształtu.

Fig. 184. Malowidła w tumie w Gurk.
Fig. 184. Malowidła w tumie w Gurk.

Kosztem pomysłu i wykonania artystycznego panuje tam aż po koniec w. 12 dążenie, mające na celu przedstawienie okropności grzechu za pośrednictwem obrazów. Bronzowe drzwi tumu w Augsburgu, prawdopodobnie złożone z połów dwojga drzwi różnych, korzystnie odbijają wśród swego otoczenia. Wprawdzie i tu tkwi ów rys pouczający. Sceny z historyi stworzenia (fig. 180, lewa), postaci ze Starego Testamentu, parabole, jak np. owa o ptakach, które nie orzą i nie sieją, a jednak zbierają (fig. IfcO, prawa), lwy, centaury, wszystkie obrazy, pozornie różne, wiążą się atoli w całość przez swą głębszą treść alegoryczną i łączność z nauką Kościoła. Technika bronzownicza wydaje się tu również mało rozwinięta: poszczególne płyty, połączone z pomocą pasów bronzowych na podkładzie drewnianym, więcej przypominają robotę złotniczą, niż odlewniczą.

Fig. 185. Grupa Chrystusa Ukrzyżowanego w Koś. zamkowym w Wechselburgu.
Fig. 185. Grupa Chrystusa Ukrzyżowanego w Koś. zamkowym w Wechselburgu.

Układ atoli fałd, rysunek ciał nagich i proporcye są przebłyskami jeszcze dobrych tradycyi artystycznych. Dzieło to, pochodzące z w. 11, oczywiście zostało wykonane w Augsburgu, następców jednak po sobie nie miało. 

Dopiero w drugiej połowie w. 12 i środki techniczno spotężniały i poczucie artystyczne wyrobiło się o tyle, że utwory artystów zaczęło owiewać życic pełniejsze, oczy ich. stały się zdolnemi do chwytania prawdy i piękna kształtów. Odtąd wszędzie, tak we Francyi, w Niemczech, jak i Anglii, oraz we wszystkich gałęziach sztuka szybkim krokiem posuwa się naprzód. Zwrot, jakiemu uległa architektura na krótko przed zjawieniem się gotyku, wzrost przepychu dekoracyjnego, lubowanie się w wielkich portalach ozdobnych, pokrywanie wdzięcznemi ornamentacyami plastycznemi części poszczególnych, wszystko to wywarło wpływ istotny na sztuki pokrewne. Linia w rozwoju malarstwa i rzeźby uszlachetnia się bez przerwy przez wiek cały (1150—1250). Pomimo, że na chwilę tę przypada zjawienie się gotyku, rozkwitu atoli sztuk plastycznych nie należy uważać za jego następstwo bezpośrednie.

Fig. 186. Kazalnica w Wechselburgu.
Fig. 186. Kazalnica w Wechselburgu.

Styl ten sam sobie musiał wywalczyć prawa obywatelstwa, zanim mógł wpływać na malarzy i rzeźbiarzy. Stało się to dopiero w drugiej połowie w. 13. Rozwój malarstwa i rzeźby w okresie romańskim późnym znajduje się raczej w ścisłym związku z niezwykle silnym rozkwitem ogólnym kultury, jaki powstał z koncern w. 12. Sfera mieszczańska nie wyrugowała jeszcze wówczas owego towarzystwa rycerzy dawnych, którzy, składając hołdy miłości, ojczyznę jednak i cesarza kochali: jaśnieli oni całym blaskiem swej potęgi. Był to czas, jaki cechowało wykształcenie wysokie, w którym dojrzało już poczucie piękna natury, zlekka owiane tchnieniem antyków. Jeśli z miniaturami dawnemi porównamy obraz Zwiastowania z ewangelarium bruchsalskiego (fig 181), zadziwi nas naturalność ruchów postaci oraz rysunek, o wiele swobodniejszy. Zarówno malarstwo ścienne, jak i rzeźba w kamieniu zyskują na doskonałości. Każde z nich zdobywa wyraz lokalny, odpowiadający naturze mieszkańców i charakterowi architektury miejscowości danej. Tyczy się to szczególniej okolic nadreńskich. Obrazy na suficie sali w Brauweiler pod Kolonią powstały prawie jednocześnie ze ściennemi i sklepieniowemi malowidłami kościoła dolnego w Schwarcrheindorf, pochodzącemi niewątpliwie z lat 1151—1157. Widać z nich, iż doradcą malarza musiała być osobistość duchowna i że do niej należy pomysł całego cyklu obrazów. W Brauweiler artyście, którego zadaniem było wyobrazić sceny męczeństw lub czyny bohaterów Starego Testamentu, podsunął on myśl, by siłę wiary uzmysłowić podług wzorów 11 oddziału listu do Hebrajczyków. Pouczył on go o jasnowidzeniach Ezechiela, o zburzeniu Świątyni, o sądzie Bożym i o odbudowaniu nowej Jerozolimy. Wszystko to zostało odtworzone na sklepieniach w Schwarcrheindorfie.

Fig. 187. Pokłon Trzech Królów. Ze Złotej furty we Freibergu.
Fig. 187. Pokłon Trzech Królów. Ze Złotej furty we Freibergu.

Zasługa osobista artysty jest tu atoli o wiele większa, niż w utworach dawniejszych. W Brauweiler postaci męczenników i ich egzekutorów, pełne życia w ruchach i jasno tłomaczące się ze swych czynności, są jego własnem dziełem i pomimo, że tak tu, jak i w Schwarcrheindorf, poczucie przestrzeni jest słabo rozwinięte, a figur oraz grup nie łączy płaszczyzna wspólna, w rysunku postaci widać za to dążenie do prawdy. Proporcye ich i kontury są dobre; artysta narysował najpierw postaci nagie, a następnie narzucił na nie ubrania. Tyczy się to głównie obrazów w półkopule w Schwarcrheindorf, przedstawiających Ukrzyżowanie Chrystusa i następnie (w absydzie) Chrystusa w otoczeniu apostołów i ewangelistów. Tu (fig. 183) nawet ugrupowanie wypadło szczęśliwiej. Oczywiście, ów często powtarzany w malarstwie temat czynił malarza w oddaniu go swobodniejszym i znajomość kształtów pozwalał mu wykazać. Dalszy rozwój samodzielnych sił artysty stwierdzić możemy na malowidłach ściennych tumu w Brunświku z początków w. 11.

Fig. 188. Aaron i Kościół na Złotej furcie. Freiberg.
Fig. 188. Aaron i Kościół na Złotej furcie. Freiberg.

Wiele ozdób, otaczających obrazy, uległo zniszczeniu, to zaś, co się przechowało, jak się to zdarza najczęściej, dzięki restauracyom nowoczesnym, znacznie zmieniło swój wygląd. Pomimo to jednak resztki te pozwalają poznać zarówno cały plan, z którym artysta przystępował do pracy, jej ciąg cały i zakończenie, jak i dążenie malarza do wytłomaczenia się jasno i zgodnie z prawdą natury. W scenach chrztu, namalowanych na ścianach presbiteryum w obrazach ciągnących się strefami, widzimy np. kobiety zajęte w chwili połogu położnicą i dzieckiem; w chrzcie Żydów przez Jana Chrzciciela widzimy w wodzie ciała nagie; przy uczcie Heroda— muzyków i kuglarzy, zabawiających swemi sztukami biesiadników. W obrazach tych zjawia się rys współczesności. Nawet te obrazy, które stały się typowemi, zaczyna ożywiać pełniejsze tchnienie artystyczne. W kościele w Goslar i tumie Gurku w Karyntyi (fig. 185) Matka Boska jest wyobrażona podług zwyczaju dawnego.

Fig. 189. Z portalu wschodniego tumu w Bambergu.
Fig. 189. Z portalu wschodniego tumu w Bambergu.

Tak w pierwszym — Dzieciątko Jezus, żywiej już unoszące rączkę do błogosławieństwa, jak i w drugim — tulące się do Matki Boskiej i przez Nią pieszczone, dowodzi starania artysty, by sprawić rozkosz oczom widza i wyzwolić obraz z charakteru li-tylko pouczającego. Dążenie to, ogólnie rozpowszechniające się, dowodzi, że odpowiadało ono nastrojowi epoki dawnej i że zarodki jego tkwiły już w duchu narodowym, ożywionym uczuciem zadowolenia z życia. Świadomość artysty i jego duma wzrastają; zjawiają się też coraz częściej nazwiska artystów: utwory ich, tak jak we Włoszech, pieczętują podpisy.

Z końcem w. 12 rzeźba i snycerstwo dochodzą również do wysokiego stopnia rozkwitu. Wzrost ten od połowy w. 12 zauważyć można wszędzie: w okolicach nadreńskich, w Westfalii, na Szlązku i Morawii; ciągłość zaś rozwojową najlepiej ujawnia rzeźba saksońska. Od czasu, kiedy na gruncie saksońskim zaczęto uprawiać sztukę, upodobanie do ozdób plastycznych wzrosło. Kościoły tamtejsze wyprzedziły pod tym względem wszystkie inne.

Fig. 190. Konrad III. Posąg na jednym z filarów tumu w Bambergu.
Fig. 190. Konrad III. Posąg na jednym z filarów tumu w Bambergu.

Przyczyniła się do tego wiele natura materyału budowlanego, nadająca się doskonale do dłuta. Nie możemy atoli pominąć milczeniem zalet natury samych mieszkańców oraz ich upodobań. Budownictwo drewniane i snycerstwo uprawiano tu jeszcze w epokach późniejszych, kościoły zaś zapotrzebowaniem najrozmaitszych szczegółów, niezbędnych do urządzenia wnętrza, znacznie się przyczyniały do wyrobienia techniki. Potężne stalle wypełniały ściany boczne presbiteryum, oddzielonego od nawy środkowej balustradą, z którą łączyła się kazalnica kamienna od góry zakończona grupą Ukrzyżowania. Nadto potrzebne były tablice nagrobne, posągi na filarach nawy środkowej i płaskorzeźby nad łukami. Ponieważ przedstawiano w nich stale te same tematy i motywy, przeto wszelkie wysiłki artystów były skierowane ku wypowiedzeniu ich w sposób najsilniejszy.

Fig. 191. Para książęca. Tum w Raumburgu.
Fig. 191. Para książęca. Tum w Raumburgu.

Skutkiem tego w przeciągu jednego pokolenia rzeźba doszła do tego stopnia doskonałości, na jakim ją podziwiamy w utworach z początków w. 13. Pewne okoliczności natury zewnętrznej, jak odkrycie żył srebrnych w górach miedzianych, spowodowały, że ognisko sztuki przeniosło się z Saksonii dolnej do południowo-wschodniej. Wechselburg i Freiberg stały się raptem najwybitniejszą widownią działalności rzeźbiarskiej. Tam to powstały dzieła najwybitniejsze, jak rzeźby na kazalnicy (fig. 186) oraz ołtarz z postaciami proroków i wielką grupą Chrystusa na Krzyżu, wyciętą w drzewie. Mogą nam one służyć za dowód, że w Freibergu i Wechselburgu pracowały jedne i te same ręce, grupa bowiem freiberska z Chrystusem Ukrzyżowanym (obecnie w Zbiorze starożytności w Dreźnie) najwidoczniej jest bezpośrednią poprzedniczką grupy wechselburskiej, wykonanej przez tego samego autora. Wpływy tej szkoły sięgały aż po Halberstadt (płaskorzeźby: Chrystus, Matka B., Apostołów na stallach presbiteryum i grupa z Chrystusem Ukrzyżowanym — w kościele Panny Maryi), a nawet po Wezerę. A może też było odwrotnie; może miejscowości wymienione dały jej początek?

Fig. 192 Pycha. Z Hortus deliciarum Herrady v. Landsperg.
Fig. 192 Pycha. Z Hortus deliciarum Herrady v. Landsperg.

W tych wszystkich utworach jasności myślowej odpowiadają kształty pełne życia Obrazy kazalnicy wechselburskiej przedstawiają Chrystusa, siedzącego na tronie, w połączeniu, na sposób dawny, ze scenami jego śmierci męczeńskiej. Są one utrzymane w silnej wypukłorzeźbie i równie, jak inne płaskorzeźby mają pozłotę i zabarwienie. W grupie wechselburskiej krew Chrystusa spływa do kielicha, który podstawia postać jakaś męska, leżąca u stóp krzyża. Matka Boska i Ś-ty Jan stoją na ciałach ukoronowanych postaci judaizmu i poganizmu. — Bogata kompozycya Furty Złotej, prowadzącej do południowej części nawy poprzecznej w tumie freiberskim, również nas nie wprowadza do ciemnych i niezrozumiałych zakątków wyobraźni artysty. Tympanon przedstawia hołd trzech królów (fig. 187); figury mniejsze w zagłębieniach łuków wyobrażają dzień ostatni i raj; ośm zaś figur, umieszczonych między bogato ozdobionemi kolumnami na ścianach bocznych portalu, są upostaciowaniem symboli weselnych zaślubienia Kościoła przez Chrystusa (fig. 188). . Grupa Chrystusa ukrzyżowanego przyciąga wzrok nasz wyrazem bólu głębokiego i szczegółami, zdradzającymi pilną obserwacyę natury (żyły na rękach), Złota Furta zaś nęci oczy widza płynnością układu draperyi, miłą okrągłością głów i starannością wykonania.

Fig. 193. Szkatułka Trzech Królów w tumie Kolonii.
Fig. 193. Szkatułka Trzech Królów w tumie Kolonii.

Jeszcze większą ścisłość obserwacyi natury ujawniają rzeźby tumu w Bambergu, należące do pierwszej połowy w. 13. Apostołowie na stallach presbiteryum, wyobrażeni w chwili rozmowy ożywionej, są budowy silnej i pełni indywidualności w rysach twarzy. Adam i Ewa na portalu ściany południowej presbiteryum zdradzają sumienne studyum ciała nagiego i surowe wprawdzie, lecz świeże poczucie piękna (fig. 189). Artysta podejmuje nawet tak trudne zadanie, jak posąg konny i wywiązuje się zeń dość szczęśliwie. Jakkolwiek bowiem posąg Konrada III, znajdujący się na jednym z filarów (fig. 190), nie jest zupełnie udatny, głową końską dowodzi dążenia artysty do oddania prawdy. 

Zakończenie łańcucha rozwojowego stanowią posągi książąt, stojące parami (mężczyzna i kobieta) w tumie Raumburgu (fig. 191). Pokrewne rzeźbom bamberskim i prawdopodobnie wykonane przez artystów tej samej szkoły, odznaczają się jeszcze większą miękkością kształtów, większem życiem, starannością wykonania oraz rozmaitością ruchów.

Fig. 194. Passya. Obraz emaljowany. Klosterneuburg.
Fig. 194. Passya. Obraz emaljowany. Klosterneuburg.

Postaci męskie ożywiają jakieś uczucia głębsze, nie tęskne atoli i nie zniewieściałe; wyraz kobiet jest pełen łagodności i wdzięku; nie są to jednak istoty słabe, potrzebujące pomocy, czy opieki. Obok ciepła uczucia i naturalności postaci te owiewa tchnienie siły i ducha wzniosłego, którego z żalem nie znajdujemy w utworach epoki późniejszej. 

Żal ten staje się tem większy, jeśli zważymy, że ów polot artystyczny w drugiej połowie w. 12 nietylko objął przestrzenie szersze, lecz zjawił się i w innych gałęziach sztuki: dekoracyjnej i stosowanej do rzemiosł. Nawet prace dyletanckie, jak Hortus deliciarum, będący rodzajem encyklopedyi wiadomości potrzebnych dla zakonnic, napisany przez przełożoną klasztoru, Herradę z Landspergu, jasno dowodzi, o ile fantazya wyzwoliła się z schematyczności, zyskując na poczuciu naturalności i życia (fig. 192). Okres ten w zakresie rękodzielnictwa okazuje się jeszcze świetniejszym niż w malarstwie miniaturowem. Zdobycie doświadczenia technicznego oddało potężniejącym siłom artystycznym usługi oczywiście wielkie, pozwalając na oddanie kształtów odpowiednich potrzebie przedmiotu lub upodobaniu artysty.

Fig. 195. Chrzcielnica w Koś. Św. Bartłomieja w Leodyum.
Fig. 195. Chrzcielnica w Koś. Św. Bartłomieja w Leodyum.

Szkatułka z Trzema Królami w Kolonii (fig. 193), relikwiarze w Akwizgranie, przedewszystkiem zaś pokrycie ołtarza w klasztorze Neuburgu, wykonane w r. 1181 przez Mikołaja z Verdun, oraz 51 płyt emaliowanych, (fig. 194) przedstawiających sceny ze Starego i Nowego Testamentu, nie mają sobie nic równego w okresie następnym. 

Rozwój sztuki w krajach innych, z tej strony Alp, kroczy temi samemi drogami, w pewnych jednakże gałęziach odbywa je szybciej. Chrzcielnica spiżowa w kościele S. Bartłomieja w Leodyum, odlana przez jakiegoś majstra z Dinant w r. 1112 (fig. 195), pod względem zarówno technicznym, jak i artystycznym przewyższa współczesne wyroby metalowe niemieckie, nie ustępując nadto miejsca wielu utworom późniejszym, jak np. chrzcielnicy tumu hildesheimskiego, pochodzącej z początków w. 13. Starsze dzieła sztuki południowo-francuskiej również przewyższają utwory współczesne innych krajów. Obecnie nie jesteśmy jeszcze pewni, czy tradycye starochrześciańskie panowały w okresie karlowińskim we Francyi tak samo, jak w Niemczech. Jest to jednak prawdopodobne i jeśli malowidła ścienne w St. Loup de Naud pod Provins istotnie pochodzą z w. 10, to cechy ich, przypominające staro-chrześciańskie mozaiki, pytanie to rozwiązują.

Fig. 196. Kapitel historyczny. Tuluza. Muzeum.
Fig. 196. Kapitel historyczny. Tuluza. Muzeum.

W południowych prowincyach Francyi, obficie usłanych zabytkami starożytnymi, gdzie tradycye dawne przechowały się w zwyczajach i upodobaniach mieszkańców, spuścizna artystyczna nie uległa przeobrażeniu raptownemu. Wesołe uczucie rozkoszy życia wcześnie się objawiało nietylko w kwiecistych utworach poezyi, lecz także w przepychu wyrobów rękodzielniczych (emalie z Limouse) i w obrazach; tem się tłomaczy istnienie bogatych ozdób plastycznych na tamtejszych dziełach architektury. Dziedzictwem czasów rzymskich stał się zwyczaj ozdabiania kapiteli obrazami figuralnymi. „Historycznym” tym kapitelom Moissac, St. Sernin w Tuluzie (fig. 196) jest trochę za ciasno wobec niewielkiej przestrzeni, jaką zajmują, i wymuszonej ich formy. Okrągłość kapiteli sprawia, iż tło obrazów musi ustępować głębiej, nie pozwalając na naturalność ugrupowania. Na portalach kościelnych rzeźba mogła się rozwinąć o wiele swobodniej. Zdaje się, iż powstały tu dość wcześnie pewne przepisy dla treści i układu obrazów, najsłynniejsze bowiem rzeźby portretowe z pierwszej połowy w. 12 zdradzają silne powinowactwo. Pole łuku wypełnia Chrystus, siedzący na tronie, jako sędzia świata, otoczony zwierzętami, symbolizującemi ewangelistów (fig. 197); niżej — na prostych słupach drzwi — siedzi dwunastu apostołów. Całą frontową ścianę, przylegającą do portala, zdobią ornamentacye plastyczne. Kolumny, występujące ze ścian, dźwigają belkowanie na wysokości jednakowej za słupami drzwi, na jednej połowie których widzimy raj i łono Abrahama, na drugiej — pochód do piekła skrępowanych potępieńców.

Fig. 197. Pole łukowe z Koś. Św. Trofima w Arles.
Fig. 197. Pole łukowe z Koś. Św. Trofima w Arles.

Między kolumnami stoją posągi Świętych. Nie mają one jednak ładnego większego znaczenia historycznego, dalszy bowiem rozwój sztuki odbywa się na północy Francyi i niezależnie od prowincyi południowych, gdzie działalność artystyczna z początkiem w. 13 upada.

Rzeźby prowansalskie, jakkolwiek nie posiadają życia, pod względem kształtów są ogólnie udatne; o wiele żywsze i rozmaitsze w wyrazie są utwory artystów burgundzkich. Portal opactwa w Vecelay również wyobraża sąd ostateczny; niektóre postaci apostołów wprost zdumiewają grą twarzy pełną życia. W traktowaniu atoli odzieży i w zanadto długich głowach męskich czuć brak subtelniejszego poczucia plastyczności, razi również natłok zbytni w ugrupowaniu, oraz ów silnie zaznaczony charakter pouczający, łatwo zrozumiały ze względu na bezpośredni stosunek, jaki łączy tę prowincyę z klasztorem Cluny. Tak burgundzkie, jak i południowo-francuskio rzeźby stanowią przejście do dzieł, któremi od r. 1160 zaczęto zdobić katedry gotyckie we Francyi północnej. Poczucie plastyczności zwróciło się tu w innym kierunku i, opierając się na naturze, dążyło do stworzenia kształtów, poddanych zasadom surowej prawidłowości. Ścisłość stosunku rzeźby do architektury nie jest tu jedynie powierzchowną, lecz opiera się na powinowactwie wewnętrznem, wynikającem z zarodków wspólnych; oddawna zaś przyjęty zwyczaj ozdabiania rzeźbą zewnętrznych ścian kościoła przyczynił się oczywiście znacznie do owego stosunku. W ten to sposób rzeźba i kamieniarstwo znalazły dla rozwoju swego grunt już zupełnie gotowy.

keyboard_arrow_up