Advanced search Advanced search

Rzut oka na mennice w Polsce od XVI w.


Czasy Zygmunta I rozpoczynają w dziejach mennictwa polskiego nową, a niezmiernie ważną epokę, albowiem, począwszy od reform menniczych tego króla, dalszy rozwój spraw monetarnych postępuje stale w kierunku zaprowadzenia jednostajnej stopy monetarnej we wszystkich krajach, wchodzących w skład Rzeczypospolitej. W związku z rozpoczętem przez Zygmunta I dziełem unifikacyi monetarnej pozostaje walka ze złym pieniądzem obcym. O ile pierwsza grupa reform doznała urzeczywistnienia, o tyle usunięcie cudzoziemskiej złej monety nie zawsze można było doprowadzić do skutku, co na polski system monetarny musiało oczywiście oddziaływać ujemnie.

Gdy w roku 1559 w Niemczech zaczęto wybijać talary zlotowe, na stopę 60 kraj carów, to one tak dalece rozpowszechniły się w prowincycch polskich, że nie tylko krajową, ale nawet wszelką inną obcą monetę wyparły.

By wprowadzić ład, sejm w r. 1627 wydał uchwałę, mocą której wstrzymano wybijanie monety drobniejszej od talarów i półtalarów. Jednocześnie zaś tenże sejm zapowiadał dalsze uporządkowanie rzeczy menniczej. (Vol. Leg. III, str. 544 i rozp. men. Zagórski XXXII).

Od tego czasu aż do końca panowania Zygmunta III i podczas panowania Władysława IV bito jedynie talary, półtalary i czerwone złote, oraz denary, które pozostawiono jako bilon. Środek to jednak był paliatywny i nie zaradził złemu — rozprzężenie mennicze trwało w dalszym ciągu, wywołując nędzę i słuszne utyskiwanie ludności Polski.

Jako przyczynę takiego stanu rzeczy wskazywano nadmierne zyski skarbu i niesumienność przedsiębiorców prywatnych, którzy za panowania Jana Kazimierza szczególniej się rozwielmożnili. Faktyczna jednak przyczyna tkwiła zewnątrz kraju, we wspomnianym wyżej napływie monety obcej.

Rok 1632 przynosił zasadniczą zmianę w sprawie menniczej.

Mianowicie na sejmie warszawskim w kwietniu tego roku król Zygmunt III zrzekł się przynależnego dotąd wyłącznie królom prawa (ius regale) bicia monety i korzystania z płynących stąd dochodów — na rzecz skarbu Rzpltej. (Vol. Leg. III, str. 709).

Jednocześnie więc prawie z wstąpieniem na tron Władysława IV mennice przeszły w ręce stanów. Ale zło było już tak wielkie, że trudno było naprawić dawne błędy, tembardziej, że stany nie potrafiły sprostać swemu zadaniu. Zaznacza to wyraźnie uniwersał r. 1633, wydany do mennic na walnym sejmie koronacyjnym w Krakowie: »Komisarze na to wysadzeni, żadnych sposobów i środków do sporządzenia y zordynowania Mynic wynaleźć nie mogą«. Wobec tego uniwersał przypominał wszystkim urzędom dawne przepisy z r. 1631 co do monety cudzoziemskiej w kraju (Vol. Leg. III, str. 670), na mocy których kursować w kraju mogły tylko czerwone złote, talary i półtalary, bite na stopę krajową, oraz talary lewkowe i zlotowe, wszelka .inna obca moneta winna być konfiskowana.

Co zaś najważniejsze — tenże uniwersał zabraniał przyjmowania monety cudzoziemskiej, oraz wywozu krajowej. (Vol. Leg. III, str. 801).

Pierwsze kroki w kierunku usunięcia właściwej przyczyny rozstroju monetarnego zostały postawione. Lecz owoc zbawiennych uchwał nie zdążył dojrzeć, gdy nad Polską od r. 1648 zapanowała zawierucha wojenna, szalejąca przez całe panowanie Jana Kazimierza i wywołująca obok przesilenia finansowego upadek waluty.

D. 16 maja 1650 r. komisarze wyznaczeni z grona sejmu warszawskiego wypracowali nową, znacznie ulepszoną stopę — wspólnie z delegatami Elektora Brandenburskiego, księcia kurlandzkiego i miast pruskich (ob. Zagórski XXXVIII). Ale Rzeczypospolitej w tym czasie chodziło nie o dobrą stopę, a o pieniądze, potrzebne do prowadzenia uciążliwych wojen, czemu nowa zbawienna reforma zadość uczynić nie mogła. Przeto na sejmie r. 1654, nowa stopa, jako nie przynosząca skarbowi żadnych korzyści, zniesioną została. (Vol. Leg. 4, str. 453).

Oprócz tego w r. 1659 na mocy uchwały sejmowej po raz pierwszy nakazano głównemu 'dzierżawcy mennicy, Boratyniemu, wybić drobnych szczeromiedzianych szelągów bez żadnego pobielania (po trzy na grosz) milion dla Korony i tyleż dla Litwy. (Vol. Leg. 4, str. 599).

Wkrótce jednak wyłoniła się nowa gwałtowna potrzeba pieniędzy, gdyż wojsko nie było zapłacone i poczęło szemrać. Komisya lwowska, obradująca w tej sprawie w roku 1663, nie widziała innego wyjścia, jak polecić temuż Boratyniemu wybicie nowej edycyi szelągów na sumę 5 ¼ miliona złp. dla Korony i tyleż dla Litwy. Ale i tego nie wystarczyło, a wojsko kwarciane nie płatne od kilku lat, zmówiwszy się między sobą, domagało się natarczywie zaległego żołdu, którego ubogi skarb wypłacić nie mógł. Wtedy zjawił się Andrzej Tympf, inny przedsiębiorca i podał projekt bicia t. zw. złotowego. Komisya lwowska przyjęła projekt — i odtąd Tympf zaczął wybijać liche złotówki z napisami XXX groszy i >dat pretium servata: salus potiorq metallo est< (cenę daje ocalenie kraju i to lepszem jest od kruszcu). Złotówki te były tak znienawidzone, że monogram królewski ICR tłumaczono powszechnie jako I(nitium) C(alamitatis) R(egni), t. j. początek niedoli królestwa. Złotówki te później tynfami zwane, szły po 30 szt. na grzywnę ośmiołutowej próby srebra i trapiły kraj aż do czasu Stanisława Augusta.

Nie mniejszą plagą kilku pokoleń były szelągi Boratyniego, »boratynkami« zwane. Szły one przymusowym biegiem po 3 na grosz, a bito ich po 150 szt. z grzywny. Wprowadzenie tymfów i boratynków miało między innemi ten skutek, że zaczęto rozróżniać dobrą srebrną monetę (moneta bona) i szelągi i tymfy Jana Kazimierza (moneta currens) i w rozmaitych tranzakcyach czyniono zastrzeżenia, w jakiej z tych dwóch rodzajów monet miała być uczyniona wypłata, co rodziło łatwo zrozumiałe zatargi i spory, podkopujące dobrą wiarę, rujnujące przemysł i handel.

W roku 1667 zamknięto mennice krajowe (Vol. Leg. 4 s. 949), pozostawiając Boratyniemu wolność wybijania jeszcze przez rok jeden szóstaków, jako uregulowanie jego należności. Następnie w roku 1679 otworzono nową mennicę w Krakowie, powierzono ją administracyi Boratyniego, a dochód z niej przeznaczono na poczet przyznanych przez sejm, lecz nie zaspokojonych dotychczas jego pretensyi.

Rządy Michała Korybuta przeszły dla mennic bez śladu; na pięciu odbytych sejmach, z których trzy były zerwane, nie uczyniono nawet wzmianki o potrzebach menniczych.

Ma sejmie r. 1685 postanowiono zamknąć mennice, które dopiero za Stanisława Augusta otwarte były (ob. Vol. leg. V 714).

Za panowania Augusta II i Augusta III do Polski obficie napłynęła moneta obca, bita na stopę polską bez upoważnienia sejmu ani rady senatu. Bito ją w Lipsku Dreźnie i Guben. By wprowadzić pewną jednolitość sejm pacyfikacyjny w Warszawie w r. 1717 określił dla krajów Korony i Litwy stałą i jednostajną cenę obiegową monet (Vol. Leg. VI str. 290 i 331). Czerwony złoty miał być brany na bieżącą, t. j. szelążną monetę, po zł. 18, talar bity po zł. 8, tynf po zł. 1 gr. 8, szóstak bity po gr. 12 i szelągów 2 (ob. Zag. XLVIII). Ta cena obiegowa monet utrzymała się aż do czasu Stanisława Augusta i była powodem wydania rozmaitych taryf redukcyjnych. Na domiar złego w czasie wojny siedmioletniej ze Śląska napłynęło wiele fałszywych tynfów, bitych pod stemplem Augusta III, zwanych powszechnie "bąkami".

Potrzeba dobrej monety dotkliwie odczuwać się dawała — stara drobna moneta zmniejszała się bardzo i była zużyta. Skarb Rzpltej nie był w możności wybijania monety, nie posiadał bowiem ani funduszu, ani osoby, któraby posiadała odpowiednią znajomość rzeczy.

Sasi zaś widząc zyski, jakie z bicia monety osiągnąć mogli, rozpoczęli na próbę wybijanie monety miedzianej. Zachęceni pomyślnym rezultatem nie poprzestają już na samej miedzi, ale wybijają i srebro w Lipsku, w mennicy pod dyrekcyą Fregego, popierani przez wszechwładnego ministra Bruhla. W ciągu 8 lat wprowadzili oni monetę w trzech gatunkach za 18 milionów. Moneta ta z początku była lepsza od bitej za Jana Kazimierza i chciwie była rozchwytywana. Lecz już w r. 1756 całkiem się z tą ostatnią zrównała.

Fryderyk II król pruski, zająwszy w czasie wojny siedmioletniej Saksonię (1756-1763) uzurpował sobie prawo bicia monety dla Polski. Zaczął wybijać od razu gorszą, przez co podwoił wartość monety poprzednio wybijanej. Następnie co każde 6 miesięcy wykupywał poprzednią emisyę, zastępując ją nową gorszą, aż wreszcie doprowadził do tego, że r. 1760 rzeczywista wartość tynfa wynosiła 15 groszy. Nie poprzestając jednak na tern, sprowadził ostatecznie tynfy do wartości rzeczywistej 7½ gr. zamiast ustanowionej zł. 1 gr. 8.

Za panowania dwóch Augustów Polska została zalana podłą saską monetą na kolosalną sumę przeszło 600 milionów zł. Jeżeli dodamy do tego pieniądze austryackie. rosyjskie i francuskie, które napłynęły do Polski i wynosiły 240 mil. zł., to będziemy mieli całkowity obraz ruiny finansowej w ciągu tych 66 lat). Na nadużycia zwrócono co prawda uwagę w r. 1757 lecz późno, gdy już trudno było cokolwiek naprawić. Jeszcze później jednak, gdyż dopiero w sierpniu 1761 r. została ogłoszona przez Teodora Wessla, podskarbiego W. K. pierwsza redukcya. Powtórna nastąpiła w październiku t. r. i trzecia w lutym 1762. Redukcye te powtarzały się do r. 1766, gdy dn. 4 czerwca Uniwersał Komisyi Skarbu Koronnego wycofywał z obiegu wszelkie tynfy. Nowo otworzona mennica wykupywała je, przetapiała i niosła ich zagładę.

Powyższy krótki pogląd na mennictwo w Polsce jaskrawo ilustruje rozpaczliwy stan tego tak ważnego czynnika bytu i rozwoju ekonomicznego państwa.

Zobaczmyż teraz, co i jak uczynił Stanisław August w sprawie podniesienia mennictwa polskiego i zabezpieczenia krajowi dobrej monety i czy zaufanie pokładane w nim zostało usprawiedliwionem. 

keyboard_arrow_up