Advanced search Advanced search

Zmiany na oryginałach


Fałszerstwem, w całem tego słowa znaczeniu, jest każda mechaniczna zmiana dokonana na monecie oryginalnej, czy to tym czy owym sposobem. Jedno tylko małe zastrzeżenie zrobić możemy. Nie fałszerstwem i do pewnego tylko stopnia nieuczciwością jest nieszczęsny zwyczaj niektórych zbieraczy i handlarzy poprawiania sztuk, które, czy to przez dłuższe leżenie w ziemi, czy niedobicie stemplem, czy to przez pęknięcie na wyglądzie zewnętrznym straciły. Zwyczaj ten zwalczać musimy w sposób najostrzejszy i ostrzegać przed nim stanowczo. Próby takie, w niewinnym może zamiarze przedsięwzięte, mogą łatwo zarzut fałszerstwa wywołać, mogą sztukę cenną zniszczyć, mogą wartość jej znacznie obniżyć. Zacytuję tu przykład następujący: Ofiarowano mi kilkanaście lat temu, talara poznańskiego POSNAN . FAC . 1652. Talar ten nadzwyczajnie rzadki, doskonale zachowany, na pierwszy rzut oka wydał mi się pewnym zupełnie. I jest nim niewątpliwie. Ale tak ,,5“ jak i ,,2“ w roku stanowczo przerobionemi były. Fakt ten nasuwał mi najrozmaitsze wątpliwości nim się na kupno tak drogiej sztuki zdecydowałem. W jakim celu poprawiano, czy przerabiano te liczby? Nie można było przypuszczać, aby ktośkolwiek chciał zrobić z talara 1651 roku, tak rzadkiego, że nawet o egzystencji jego wątpią, talara z roku 1652, wprawdzie niezmiernie rzadkiego, ale jednak w trzech zbiorach znanego. Czy może z dwójki chciano zrobić jedynkę, i to się nie udało? Dłuższe badanie wyjaśniło moje wątpliwości. Sztuka była troszeczkę pęknięta, właśnie w miejscu roku, rok przez to ucierpiał i został poprawiony. Zainterpelowany poprzedni właściciel przyznał, że sam tej niefortunnej próby dokonał.

Metal miękki i elastyczny jak dobre srebro, a także i złoto, mają tę właściwość, że warstwy ich drobne dają się dość łatwo cienkim narzędziem, dłutkiem czy rylcem z miejsca na miejsce bez ukraszenia przesunąć, jak również nie trudno jest dolutować jakieś drobne części. W ten sposób, robiąc z szóstki, lub dziewiątki zero, z trójki piątkę, z piątki szóstkę bez zbytnich trudności stwarzano z lat pospolitszych lata bardzo rzadkie, nawet czasem dotąd nie istniejące wcale. Już większej zgrabności wymagało przerobienie ósemki tak dobrze na siódemkę, że nawet tak wytrawny znawca, jak Zagórski, nie spostrzegł tej oszukańczej roboty i umieścił półtalarka 1787 (Nr. 795) i talara tegoż roku (Nr. 770) nietylko w tekście, ale i na tablicach swego dzieła, chociaż akta mennicze wyraźnie dowodzą, że sztuk tych wcale nie bito i nikt też nigdy ich nie widział w autentycznych egzemplarzach. — Tak samo na licytacji słynnego zbioru Chełmińskiego (Monachjum 1903) podbijano umieszczonego na tablicy wspaniałego katalogu półtalarka z roku 1785 aż do 100 mk. i byłby poszedł niewątpliwie jeszcze znacznie wyżej, gdyby nie obecność polskich znawców, którzy wiedzieli, że rok taki nigdy nie istniał. Dziś kupiony po licytacji za kilka marek, spoczywa w moim zbiorze w oddziale sztuk ,,chorych'' jako przeróbka z roku 1783. Tak samo ukazał się w roku 1908 dukat gdański 1585 bardzo rzadki, chociaż w katalogu hr. Czapskiego niesłusznie tylko oceną R. 2 ozdobiony. Znalazło się na niego sporo potężnych finansowo amatorów. Tymczasem i on poszedł ostatecznie do mego szpitala jako przeróbka z pospolitego 1586 roku. — Dalej jeszcze: na licytacji zbioru Ottona Kubickiego pojawił się szeląg elblągski z roku 1713. Na szczęście rok ten okazał się doskonałą przeróbką z roku 1763, w przeciwnym razie, szeląg ten, byłby przewrócił całą historję mennictwa tego miasta i niejednego uczonego w niemały wprowadził kłopot. — Posiadam też talara gdańskiego Jana Kazimierza z roku 1647. Jak wiadomo, król ten wstąpił na tron w roku 1648, a pierwsze monety z jego popiersiem ukazały się dopiero w roku następnym. Co za rzadkość taka pomyłka i to w mennicy gdańskiej z porządku słynącej. Przeróbka wykonana po mistrzowsku, tylko właśnie ta siódemka nie zupełnie w stylu epoki.

Do niezliczonego szeregu tego rodzaju fałszerstw zaliczyć wypada usuwanie znaków menniczych, inicjałów mincarzy, lub podskarbich, przerabianie tych liter i t. d. Tu nadmienić nam wypadnie, że nie każda tego rodzaju zmiana jest fałszerstwem. Przy biciu monet mennice mając do jednego rocznika dobry stempel, chciały nieraz, jeżeli większe zmiany w rysunku monety potrzebnemi nie były, używać go i na rok następny. W tym celu zmieniano rok w stemplu. Znane są nam n. p. talary toruńskie z roku 1659, gdzie dziewiątka powstała przez dorabianie ogonka do zera na stemplu z roku 1650, tak samo dukaty gdańskie 1652 i 1653 przerobione z roku 1651, ort koronny 1677, gdzie litery M—H po bokach tarczy herbowej nakryte są dorobionemi w stemplu ozdobami i wiele jeszcze innych. Przeróbki takie w stemplu nieraz są bardzo ciekawemi i wysoko cenionemi, a odróżnianie przeróbek stemplowych od przeróbek fałszerzy, po za pewną czujnością, nie wymaga tak bardzo wielkiego doświadczenia, jak inne sposoby fałszowania. Dla tego już samego, że fałszerz stara się wszelkie ślady swego czynu zatrzeć, właśnie nieraz się zdradza. Odwrotnie mincarz, który przerabiał stempel na wyższy rozkaz, nie miał nic do ukrywania i nieraz też tak mało pracy sobie zadawał, że przeważnie łatwo poznać można z czego owe dziewiątki, trójki, czy dwójki zrobił. Nadto wszelkie nowożytne fałszerstwa mogą być zrobione tylko na pojedyńczych sztukach — nie w stemplu. Silnie powiększające szkło zdradzi zawsze ślady dłutka, którem fałszerstwo dokonano.

Przy sztukach z rokiem przerobionym widać często na stronie przeciwnej tej, na której jest rok, miejsce sklepane; najwięcej widzi się to na dukatach. Jest to ślad kowadełka, na którem umocowano monetę, by się przy przerabianiu roku dłutkiem nie poruszała. 

Inny sposób fałszowania był następujący: monetę przepiłowano na pół tak, że uzyskiwano osobne blaszki z stroną główną i odwrotną. Przepiłowawszy w ten sam sposób kilka sztuk rozmaitych, zlutowano dwie blaszki zupełnie do siebie nienależące i uzyskiwano w ten sposób sztuki bardzo rzadkie, zupełnie nieznane, fenomena nadzwyczajne! Poznać można tego rodzaju fałszerstwa po śladach lutowania na randzie i po nienormalnym dźwięku, jeżeli rzucimy monetę na stół, lub płytę kamienną. Czasami jednak zdarzają się tak bardzo dobrze lutowane sztuki, że wcale niezły i łudzący dźwięk mają. Pozostanie nam jeszcze zbadanie, czy obie strony z kruszcu tej samej stopy się składają i ostatecznie przy monetach — mniej gdy o medal chodzi — ważnem jest i przekonanie się, czy waga sztuki zgadza się z wagą normalną autentycznej monety. 

W trochę podobny sposób fabrykowano i tak zwane klipingi, t. j. monety czterokątne, zwykle do wielkich należące rzadkości. W kwadratowym kawałku kruszcu wycinano odpowiedni okrągły otwór, w który wpuszczano i wlutowywano monetę. Aby zatrzeć ślady połączenia i lutowania, pokrywano je zgrabnie pociągniętemi otokami. W podobny sposób tworzono też sztuki próbne, grubsze jak zwykle, t. zw. pied-fort, także do największych należące rzadkości. Na dowód jak się amatorzy nieraz złapać dali, podaję ustęp z manuskryptu Kostrzębskiego, jednego z najwytrawniejszych znawców numizmatyki polskiej: ,,Hr. Czapski w tomie IV. swego katalogu podaje pod Nr. 9353, 56 i 57 trzy klipy trojaków gdańskich z lat 1536, 38 i 39. Trojaki te pochodzą ze zbioru hr. Morsztyna w Krakowie i znane mi są dobrze. Wracając z licytacji zbioru hr. Steckiego, która odbyła się w listopadzie 1873 wstąpiłem rozmyślnie do Krakowa, by móc przejrzeć zbiór hr. Morsztyna i wynotować monety mi nieznane….. Klipy te gdańskie były badane wtedy przezemnie i nabrałem przekonania, że są to zwykłe trojaki wlutowane nadzwyczaj zręcznie w blaszki kwadratowe i t. d.“ Tyle Kostrzębski. Hr. Czapski widocznie klipy te uważać musiał za oryginały, gdyż w katalogu opatrzone są stopniem rzadkości R8. Dopiero późniejsze badania okazały, o ile Kostrzębski miał słuszność, gdyż udowodniono, że trojaki składają się z innego kruszcu niż kwadratowe blaszki. — Podobną klipingę jednostronną, zrobioną ze strony głównej szóstaka malborskiego Zygmunta III., kupiłem na licytacji zbioru Ottona Kubickiego w roku 1908.

Dość rzadko praktykowany sposób fałszowania był na końcu następujący: by n. p. uzyskać rzadkie niektóre lata denarów litewskich Zygmunta Augusta, obcinano cały napis otokowy pospolitego półgroszka z tego roku, z którego fałszerz posiadać zapragnął denarka — i denarek był gotów! Fałszerstwa poznać można przez to, że tak orzeł jak i pogoń rozmiarami swojemi do półgroszka zastosowane, podpadająco są większe, niż na prawdziwych denarach. Takie sztuki widziałem w zbiorze Potockiego i Czapskiego, ale i z innemi monetami może tak postępowano. 

keyboard_arrow_up