Advanced search Advanced search

Słowo wstępne


Już za bardzo dawnych czasów był w Polsce zwyczaj przechowywania starych monet i medali w skarbcach ro­dzinnych. Tak n. p. spotykamy w regestrach skarbca ksią­żąt Ostrogskich w Dubnie z r. 1616, publikowanych przez księcia Tadeusza Lubomirskiego w sprawozdaniach komi­sji do badania historji sztuki przy Akademji Umiejętności w Krakowie, tytuły: numizmatów srebrnych w worku 150, albo: pieniądze złe i formy do bicia pieniędzy i t. d. Posia­dał zbiór numizmatów król Stanisław Leszczyński, zbierał zamiłowany w sztuce i starożytnościach Stanisław August. Do dziś niejedna rodzina polska posiada po kilka, kilka­dziesiąt sztuk lub nawet całe zbiorki i zbiory najrozmait­szych numizmatów.

Numizmatyka jednak fachowa, naukowa i połączone z nią zakładanie zbiorów, mających na celu nie tylko zadowolenie zamiłowania do rzeczy starożytnych, ale i przeprowadzenie badań naukowych i historycznych, rozpoczęły się w Polsce dopiero z początkiem przeszłego stulecia. Powstał wtedy zbiór Franciszka hr. Potockiego w Wilanowie, który przeszedł później w posiadanie Andrzeja Potockiego i stał się podstawą tego dziś tak wielkiego zbioru, że trudno osądzić, czy nie jest on największym dziś i najcenniejszym zbiorem numizmatów polskich. Równocześnie lub wkrót­ce potem powstały zbiory ks. Wilhelma Radziwiłła w Nie­świeżu, Ordynata Zamojskiego w Warszawie, Emeryka Czapskiego w Stańkowie, Leona Skórzewskiego w Lubostroniu i wiele innych, dziś już rozproszonych. Wtedy też zaczęły się pojawiać pierwsze dzieła, badające naukowo numizmatykę polską, jak pisma Lelewela, hr. Czackiego 1813, Bandkiego ,,Numizmatyka krajowa” 1839, Zagór­skiego ,,Monety dawnej Polski“ 1845, również czterotomo­we Edwarda hr. Raczyńskiego o medalach 1838, Stronczyńskiego o monetach dynastji Piastów 1847 i t. d.

Lecz badacze ówcześni, jakkolwiek liczni i pilni, musieli walczyć z ogromnemi trudnościami. Były to pierwsze kroki na trudnej bardzo drodze odkryć i badań. Najrozmaitsze akta grodzkie i bibljoteki, które później ogromną ilość ma­terjałów o mennicach różnych dostarczyły, nie były wtedy dostępnemi, albo z innych powodów nie zostały należycie zbadanemi. Burzliwe wypadki polityczne, wstrząsające kil­kakrotnie całą Polską, niejedno badanie utrudniły, niejeden owoc długoletniej żmudnej pracy zniszczyły. — Dalsze trudności wynikały ze względów technicznych. Nie znano jeszcze wielu sposobów, dziś tak łatwych i tanich, ilustro­wania wydawnictw, sposobów absolutnie pewnych co do najdrobniejszych szczegółów. Nie każdy badacz miał taką pomoc, jak hr. Emeryk Czapski, którego żona niezliczone rysunki monet jego czterotomowego katalogu wszystkie własnoręcznie piórkiem wykonała. To też wiele rysunków w dziełach Bandkiego, Zagórskiego i t. d. jest tak niedo­kładnych, że niejednego amatora w błąd wprowadziły.

Z tych rozmaitych trudności, z braku doświadczenia wielu ówczesnych zbieraczy, z małego jeszcze postępu ba­dań naukowych skorzystała pewna ilość ludzi niesumien­nych, a chciwych taniego zysku: rozpoczęło się fałszerstwo. Zaczęły powstawać naśladownictwa rzadkich okazów, nie­znane typy, odmiany i roczniki — ba nawet zupełnie nie­znane monety. Powstały całe fabryki fałszowanych numiz­matów — cały handel nimi. Znaleźli się nawet zbieracze, którzy chociaż bez złych niewątpliwie zamiarów, dopoma­gali owym fałszerzom zawodowym. Nic mogąc zdobyć oryginału, zamawiali wprost naśladownictwa, które później jako oryginały ukazywały się i dotąd ukazują w handlu i służyły do wyzysku niedoświadczonych. Na dowód, jakie wtedy panowały zapatrywania, jakie powstały stosunki w handlu numizmatycznym, przytoczyć można polemikę na temat fałszowania monet, drukowaną w czasopiśmie niemieckiem Dr. Koehnego (pism polskich numizmatycznych wtedy jeszcze nie było) z roku 1844. Polemika ta toczyła się pomiędzy notorycznym fałszerzem, zbieraczem, dopomagającym fałszerzom przez lekkomyślność i handlarzem, trudniącym się rozpowszechnianiem fałszowanych monet — i taka polemika w fachowem poważnem piśmie! 

Takie stosunki doprowadziły do wielkiego zamętu nietylko w zbiorach, ale i w pracach naukowych. To też w niejednem dziele numizmatycznem znajdujemy opisy monet i medali, które później fałszywemi się okazały. Stąd niedokładność w rysunkach, stąd rysunki i opisy monet, które w oryginale nigdy nie istniały. Jako najjaskrawszy dowód, jak bardzo nawet doświadczeni uczeni mylić się mogli, niech nam służy dzieło Bandtkego „Numizmatyka krajowa", gdzie nie istniejący nigdy talar koronny Zygmunta I z r. 1535 podano. Bandtke o fałszowaniu monet już wiedział, a umieścił talara tego nietylko w tekście, ale i na tablicy, nadto poświęcił obronie jego autentyczności cały ustęp, podany w dodatku. Ten sam talar w kilku zbiorach dziś jako fałszywy się znajduje, a stemple, które do fałszowania służyły, znajdują się w zbiorach hr. Emeryka Czapskiego. W podobny sposób dali się oszukać wytrawni znawcy, jak Zagórski i Stronczyński. Niejeden rysunek w ich dziełach jest nieścisły, bo z fałszowanych sztuk zrobiony. Nawet i hr. Czapski padł ofiarą oszustów. Badając dokładnie jego dzieło, widzimy, że niejedną monetę podaje w tomie I, wydanym w roku 1868, jako autentyczną, a błąd ten naprawia dopiero w indeksie ogólnym, zawartym w tomie IV, wydanym 23 lata później.

Bezsprzecznie ogromną zasługą Karola Beyera pozostanie na zawsze, że on pierwszy wypowiedział wojnę nieubłaganą fałszerzom. Pomagali mu Zagórski, hr. Czapski, Kostrzębski i wielu innych. Karolowi Beyerowi zawdzięczamy nietylko odkrycie najważniejszych fałszerzy monet, ale i sposobów przez nich do fałszowania używanych. Dziś zestawić można cały szereg monet, jako fałszywe uznanych, można podać sposoby, jakich użyto, by je stworzyć, można podać całą ilość nazwisk fałszerzy albo handlarzy, którzy rozpowszechnianiem fałszerstw się trudnili.

Dwa największe zbiory polskie hr. Czapskiego i hr. Potockiego, zajęły się skrzętnem zbieraniem monet fałszowanych i w tem wielka ich zasługa. Porównanie niepewnej sztuki z autentyczną i sfałszowaną jest najlepszą kontrolą, najlepszym sposobem umożliwiającym wydanie zupełnie pewnego wyroku. Nadto im więcej monet fałszywych znajdzie się w zbiorach takich, z których już nigdy nie wyjdą, tem mniej dla dobra ogółu pozostanie ich w handlu. Lecz i to zbieraczom tym nie wystarczyło w walce z oszustwem. Wprowadzili oni zwyczaj piętnowania — kontramarkowania — monet niewątpliwie fałszywych. Każda sztuka dostająca się w ich ręce, oznaczona została mikroskopijnym stempelkiem herbowym C (Czapski), P. (Potocki) i drugim ze słowem FALSVS. Sztuka taka stawała się raz na zawsze nieszkodliwa. Niestety nie wszystkie monety fałszywe przeszły przez ręce tych dwóch panów. Jest ich aż nadto wiele u rozmaitych zbieraczy, którzy w autentyczność ich święcie wierzą, jest ich aż nadto w handlu. Nawet w najnowszych katalogach handlarzy spotykaliśmy nieraz i na tablicach monety z najzupełniejszą pewnością fałszywe. W tekście spotykamy wzmianki, jak ,,stara kopia", „zapewne nowe odbicia starym stemplem", „prawdpodobnie nowszego wyrobu" — czasem na próbę nic się nie powie! 

Hr. Emeryk Czapski w swojem czterotomowem dziele, które, chociaż tylko skromne miano katalogu nosi, jest jednak pierwszorzędnem źródłem nauki i doświadczenia, podaje i opisuje bardzo wiele numizmatów fałszywych; podaje także nieraz sposób wyrobu i nazwę fałszerza. W tomie II znajdujemy dłuższy, bardzo starannie opracowany, artykuł o fałszerstwach w ogólności i spis stempli sławnego fałszerza Majnerta, które dostały się w posiadanie Czapskiego. Dr. M. Kirmis w książce swej, wydanej w r. 1892 pod tytułem „Handbuch der Polnischen Münzkunde“, poświęca kilka stron fałszywym monetom i ich fabrykom. — W Wiadomościach Numizmatycznych wydane zostały dwa pierwszorzędne artykuły o fałszowaniu monet. Pierwszy W. Kostrzębskiego, pierwszorzędnego znawcy, bo był nietylko uczonym i zbieraczem, ale będąc sam urzędnikiem mennicy warszawskiej, znał jak mało kto technikę fałszowania; drugi Karola Beyera, zawierający nietylko opis sposobów fałszowania, ale i spis tych wszystkich monet, które przez wyżej już wzmiankowanego Majnerta fałszowane zostały.

Wszystkie te rozproszone wiadomości, jakkolwiek z wielką znajomością rzeczy pisane, nie wystarczą do uchronienia nawet wcale już nieźle doświadczonych zbieraczy od nabywania za drogie pieniądze sztuk niepewnych, nieraz znakomicie oryginały naśladujących. Materjały naukowe o fałszowaniu monet, w kilku wydawnictwach rozproszone, w kilku językach wydane, nie każdemu są dostępne, nadto żadna dotąd wydana rozprawa nie podaje wszystkich — o ile to wogóle możliwe — dotąd znanych monet fałszywych; ostatecznie braknie nam rysunków tych monet fałszowanych. 

Brakom tym chciałbym zapobiec chociaż w części wydaniem niniejszego dziełka. Czerpałem bez wyrzutów w dawniej wydanych rozprawach; korzystałem z niewydanych dotąd notatek i zapisków rozmaitych dziś już nieżyjących znawców; korzystałem z nauk tak doświadczonych przyjaciół, jak zmarły co dopiero ś. p. Wł. Bartynowski, wierny przyjaciel, najlepszy nauczyciel, studnia dawnych wspomnień nigdy niewyczerpana. Pomagał mi w niejednem Dr. M. Gumowski — coś zebrałem i z własnych doświadczeń. Przeszukałem wszystkie największe zbiory, na licytacjach wykupywałem o ile możności każdą fałszywą sztukę — nieraz bardzo drogo! Zebrało się sporo materjału, lecz do kompletu daleko pewnie bardzo. Proszę więc czytelników o pobłażliwość, proszę o uwzględnienie trudności, powstających przy publikacji tego rodzaju dotąd niepraktykowanego wydawnictwa; uzupełnienie i wydoskonalenie pozostawiam kolegom numizmatykom i wdzięczny będę za podanie mi braków i szczerb, które niewątpliwie się znajdą. 
keyboard_arrow_up