Advanced search Advanced search

Władysław IV


Władysław IV
Władysław IV


Syn najstarszy Zygmunta III i Anny Austryackiej, córki arcyksięcia Karola, urodził się co Eobzowie pod Krakowem dnia 9 czerwca 1595 r. Obrany carem rosyjskim dnia 27 sierpnia 1610 r., został pretendentem na tron szwedzki to dniu śmierci ojca dnia 6 kwietnia 1632 r., ogłoszony pod Wolą królem polskim i wielkim księciem litewskim dnia 13 listopada 1632 r., a koronowany w Krakowie dnia 6 lutego 1633 r. miał żony: pierwszą Cecylię Renatę, córkę cesarza Ferdynanda II, z niej syna Zygmunta Kazimierza, i córkę urodz., w roku 1643, wkrótce zmarłą i drugą Ludwikę Maryę Gonzagę, córkę Karola, księcia Mantui, Ferrary i Niewerny. 

Szczęście wielkie, że Zygmunt zostawił synów. Wskutek tego nie było bezkrólewia długiego i kłótliwego, gdyż Władysław nazwany czwartym, miał już miłość i zaufanie u narodu, ponieważ bywał na wojnach w Moskwie i pod Chocimem. mimo tego elekcya odbywała się swoim zwyczajem. W czasie elekcyi, kiedy już wszyscy przystali na Władysława, jeden szlachcic wstrzymywał wybór, wołając: „nie pozwalam!" To też Władysław dopóty nie mógł być królem, dopóki ów szlachcic nie pozwolił. Gdy król następnie go zapytał, czemu nie pozwalał? odpowiedział: „Dlatego, że chciałem dowiedzieć się, czy prawo wybierania króla jest szanowane, lub nie.“ Władysław przysiągł na pakta konwenta, przyrzekając wiele, choć niewiele mógł dotrzymać. Zaś to niedotrzymanie przysięgi często nie pochodziło z jego woli, ale z nieufności narodu, który niezawsze chciał słuchać króla, chociaż król miał zamiar co dobrego uczynić. Ta nieufność Polaków do monarchów swoich stąd pochodziła, iż się bali samowładztwa. 

Władysław IV koronował się w Krakowie zwykłym obyczajem swoich przodków, przyczem odbierał hołd od elektora brandenburskiego, jako księcia Prus. W czasie sejmu koronacyjnego, przyszła wiadomość z Litwy, iż Sehin, hetman moskiewski, obiegł Smoleńsk, miasto to było już w wielkiem niebezpieczeństwie, gdyż od 8 miesięcy sto tysięcy wroga oblegało je, a Polacy tam zamknięci, bronili się do upadłego, choć już ani żywności nie mieli, a co gorsza, ani prochu, ani kul. Król tedy czemprędzej pośpieszył na ratunek Smoleńska. Zaraz otoczyć kazał obóz Sehina, gdzie go głodem i do poddania się zmusił. Złożyli więc broń, chorągwie, armaty i wszystko, co było w obozie; sam hetman Sehin i oficerowie rosyjscy, padli królowi do nóg, przepraszając za napad polskich granic. Zresztą wszyscy Rosyanie zostali puszczeni wolno do domu. Władysław ciągnął jeszcze pod samą Moskwę, zdobywając po drodze wiele miast i zamków. Wszędzie razem z żołnierzem znosił mróz, deszcz, głód; w nocy sam objeżdżał obóz i czynił, jak prawdziwie dobry, a nie malowany hetman. Za to też żołnierze go kochali i nie narzekali, choć im bieda nieraz dopiekała. Ówczesny car Michał Fedorowicz musiał prosić o pokój, ustępując Polsce wiele miast i ziemi płacąc dużo pieniędzy na koszta wojny. 

Od strony Szwedów znowu wojna się gotowała i już król wyciągnął był z wojskiem, aby wypędzić Szwedów, lecz ci zgodę zrobili, mocą której zostawili nam Inflanty po rzekę Dźwinę, i miasta dawniej zajęte opuścili. Zgoda ta zawartą została na lat dwadzieścia sześć. 

Otóż Władysław szczęśliwie uwolnił się od nieprzyjaciół i teraz chciał dobry ład w kraju zaprowadzić, file na nieszczęście zabierało się u nas na wielką burzę, a to z powodu, że Kozacy powstali przeciw Polsce i z tego to powodu trwały długie i krwawe wojny we wschodnich częściach Polski; w końcu poddali się Rosyi. 

Dobry ten i rozumny monarcha byłby wiele dobrego zrobił i ojczyznę nam ocalił, ale ze szlachtą nie miał już siły borykać się. Jemu zawdzięczamy, źe pierwsze poczty na listy ustanowił, gdyż dawniej pod królewskie listy każda wieś musiała dawać posłańców i podwody, co było ciężarem dla kmiotków i mieszczan. Za niego ustanowiono, aby szlachta nie brała cudzych orderów, ani cudzych tytułów, jak baronów, grafów, książąt. Dobre to było prawo; człowiek nie powinien się wynosić nad drugiego, przez dodawanie sobie tytułu grafa lub barona, jeszcze cudzoziemskiego. W oczach Polaków taki jegomość patrzy na zdrajcę; bo jeżeli dostał cudzoziemski tytuł, to musiał się cudzym zasłużyć; a kto się cudzym zasługuje, ten pewnie krzywdzi swój naród. Za poczciwych polskich czasów nie było grafów, ani baronów, ani książąt, wszystko to przyszło nam od nieprzyjaciół. 

Władysław IV był to pan bardzo dobry i ujmującej postawy, tylko trochę za otyły. Klimo to nie zasypiał gruszek w popiele i jak wypadła potrzeba, pracował i krzątał się za dziesięciu. Wkońcu bardzo cierpiał na nogi, prawie okaleczał. Pan Bóg zlitował się nad nim i zabrał go z tego świata dnia 20 maja 1648 roku, w tym właśnie czasie, kiedy Kozacy straszny bunt podnieśli na Polskę; przynajmniej nie patrzał na tę wojnę bratobójczą. Umarł w  Mereczu, na drodze z Wilna do Warszawy, panował lat 16. Z drugiej żony nie zostawił żadnego dziecka a zatem z rodziny Wazów nikogo już nie było, tylko brat jego Jan Kazimierz.


keyboard_arrow_up
Centrum pomocy open_in_new