olej, płótno; 120 x 99,5 cm;
sygn. i dat. l. d.: E Gerlach 79.
Malarstwo Eugeniusza Gerlacha zanurzone jest głęboko w poszukiwaniach artystycznych europejskiej i polskiej awangardy z pierwszych dekad XX wieku, stanowi własną, w pełni autonomiczną, oryginalną wypowiedź artysty współczesnego, zaskakująco prawdziwą. Mamy do czynienia z dobitnym potwierdzeniem, że sztuka to obszar, w którym klasyczne operowanie tabliczką mnożenia nie musi przynosić wyników do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, terenem gdzie paradoks jest piękny i interesujący. „Na płótnach Eugeniusza Gerlacha prowadzona jest jakaś gra, intryga wyższej, artystycznej kategorii. Na pewno chodzi o porządkujące zdyscyplinowanie obrazu, tak, aby motyw był klarowny i jednocześnie by był raczej czysto plastyczną rozgrywką na temat człowieka i natury” - napisał niedawno Stanisław Tabisz. Wie co pisze, wszak sam jest malarzem. A my, publiczność sal wystawowych, gdy przyjrzymy się bliżej obrazom Gerlacha, gdy poobcujemy z nimi dłużej niż przez chwilę, odnajdziemy w nich (także w tych, które zbliżyły się do abstrakcji tak dalece, że stanęły na jej progu) w zasadzie wszystkie klasyczne tematy malarskie: pejzaż, martwą naturę, akt, portret, szerokie spektrum tzw. scen rodzajowych. Jedne „na wierzchu”, inne ukryte w materii obrazu, a wszystkie - bez względu na to - jak zostały potraktowane - zdają się być przede wszystkim pretekstem do kreowania dyskursu pomiędzy malarskimi wartościami, środkami, celami. Linia i kolor - podstawowe środki malarskie - bywają u Gerlacha podnoszone do rangi tytułu wystawy, co może oznaczać, że artysta podrzuca nam trop, że chce zwrócić uwagę na rolę, jaką pełnią w jego obrazach. (Jolanta Antecka)
Zuletzt angesehen
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen
Favoriten
Bitte melden Sie sich an, um die Liste der Lose zu sehen